środa, 28 listopada 2012

2. Nie jesteście za młodzi?



                      Wpatrywałam się przestrzeń znajdującą się za oknem samochodu. Czułam rozdzierający mnie ból. Piekły mnie przekrwione od płaczu oczy. Wyobrażałam sobie jak od teraz będzie wyglądało moje życie. Nowa szkoła. Wszystko miało się zmienić. Tutaj nikt mnie nie znał mogłam zacząć od początku. Jednak gdzie bym nie była zawsze będę ta „inną”. Nie liczyłam, ze spotkam tam miłość życia przyjaciela któremu będę mogła powiedzieć wszystko. Nie czekałam na rycerza na białym koniu. Nie chciałam znowu przezywać tego rozczarowania. Chciałam po prostu przeżyć te ostatnie lata szkoły. Nie chciałam się wyróżniać. Na pewno nie będę jedna z tych dziewczyn która zostaje królową balu. Nie będę tą popularną. Chce po prostu być. Chce móc normalnie oddychać. Chce aby moje serce znów zaczęło bić.
-Mam nadzieję, ze teraz wszystko jakoś się ułoży. - powiedziała z troska w głosie moja matka wyrywając mnie z rozmyśleń. Przez cala drogę jechałyśmy w ciszy. Tylko ja i Ona. Można powiedzieć, że mieszkałam tylko z nią, była moją jedyna rodziną. Ojca nigdy nie było w domu, ciągle miał jakieś wyjazdy, spotkania. Gdyby nie to w jakim byłam stanie przez ostatnie dwa lata. Na pewno już dawno by nas zostawił.
-To twoja szansa Emily. Możesz zacząć wszystko do początku.  
-Możemy przestać wreszcie o tym rozmawiać? -Powiedziałam ze złością. Miałam dosyć ciągłych rozmów o tym jak teraz wszystko się zmieni. Chciałam odrobiny spokoju. Zapomnienia. Zatracenia się w ciszy.  
-Nie chciałam Cię zdenerwować. Po prostu mam nadzieje, ze teraz wszystko się ułoży.  
-Przepraszam Mamo. Naprawdę nie chciałam. Wiem, ze robisz to wszystko dla mnie. -Widziałam jak jest jej trudno. Widziałam jak cierpi. Nie chciałam przytłaczać sowimi uczuciami innych.  
- Nie przepraszaj. Pamiętaj, ze zawsze będę cię kochać.- Lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłam uśmiech nie mogłam się zdobyć na większy gest.
-Jesteśmy na miejscu. Mam nadzieje, ze Ci się podoba. Mama zaparkowała na podjeździe. Wysiadłam z samochodu i ku moim oczom okazał się mój nowy dom. Był zwyczajny. Przypomina nas stary dom. Nie różnił się niczym od sąsiednich domów. Cała okolica wyglądała na spokojną. Miałam wrażenie, ze w ogolę nie wyjechałyśmy z Holmes Chapel.
Teraz oficjalnie mogłam zacząć wszystko od nowa.
Resztę dnia spędziłam na rozpakowywaniu rzeczy. Gdy opróżniłam wszystkie pudła z ubraniami. Zabrałam się u ustawianie książek na pułkach mojego nowego pokoju. Pokój był większy od tego który miałam wcześniej. Miał jasne ściany, biurko stało koło dużego okna. Dużą część pokoju zajmowało duże łóżko, które spokojnie mogło pomieścić dwie osoby. Miałam tez własna łazienkę. Ogólnie bardzo mi się w nim podobało. Ojcu chyba naprawdę zależało obym czuła się tu dobrze.
Gdy rozpakowywałam kolejne pudło. Ku moim oczom ukazał się mały kuferek. Otworzyłam go co sprawiło, ze od razu powróciły wspomnienia.

Trzy lata temu

-Chyba sobie ze mnie żartujesz Em.- powiedział poirytowany chłopak.
-Jaaa? Jeśli chcesz to robić musisz wiedzieć jaki masz rozmiar.-Powiedziała stanowczo.  
-Żartujesz sobie nie będę kupował prezerwatyw z Tobą. - chłopak zrobił się czerwony. Co sprawiło, że zaczęłam się śmiać.  
-Te?  
-Niee, Em uważasz, że jestem aż tak cienki? - Zaczęłam się głośno śmiać co przykuło uwagę innych klientów sklepu.  
-Szczerze to chyba nie chce tego wiedzieć. -Zrobiłam głupia minę. wzięłam wszystkie możliwe rozmiary po czym udałam się do kasy.  
-Emily co ty robisz do cholery a jak ktoś zobaczy? - Harry próbował mnie zatrzymać. Łapiąc mnie za rękę.  
-Jeśli nie chcesz po prostu wyjdź a ja sama to kupie. - Widziałam jak chłopak lekko się czerwieni. Uwielbiałam ten widok. Buzia zawstydzonego Loczka.  
-Dobra dawaj.- Chłopak wyrwał mi z rak kilka pudełek prezerwatyw udając się pewnym krokiem do kasy. - Widok kasjerki był bezbłędny. Nie mogłam przestać się śmiać.  
-Nie jesteście za młodzi?- Powiedziała obca nam kobieta uważnie patrząc się na Harrego.  
-Nie. - powiedziałam łapiąc chłopaka za rękę. Tym razem kasjerka skierowała swój wzrok na mnie. Uważnie mi się przyglądała.  
-Mogłaby pani to szybciej kasować. Trochę nam się spieszy sama pani rozumie. - Kobieta zrobiła oburzona minę. Po czym szybko skasowała nasze małe zakupy. Harry wręczył jej należną sumę po czym schowałam gumki do torebki i wyszliśmy.
Gdy wracaliśmy do mnie do domu cały czas śmieliśmy się z zaskoczonej miny kasjerki.
Po kilku chwilach byliśmy już w moim domu. Chłopak prawie rzucił się na kanapę.
-Nie tak szybko. Masz jeszcze coś do zrobienia. Wskazałam chłopakowi nasze wcześniejsze zakupy.
-Daruj sobie. - powiedział poirytowany chłopak.
-Wiesz gdzie jest łazienka. Będę w pokoju gdy już skończysz. - rzuciłam chłopakowi pudełka z gumkami.  
-Dobra ale teraz Oficjalnie uważam Emily Conor, że jesteś dziwna! - chłopak zrobił głupia minę. Pokazałam mojemu przyjacielowi język.  
Po jakiś 30 minutach siedzenia w pokoju. Poczułam się strasznie zmęczona. Położyłam się na łóżku zamykając oczy. Wsłuchiwałam się w przyjemna ciszę, która koiła moje nerwy. Po chwili poczułam czyjeś dłonie obejmujące moje ciało. Czułam ciepły oddech na moim policzku. Sprawiło to, że poczułam przyjemny dreszcz przechodzący po moim ciele.
-Już wiem. - powiedział zwycięsko chłopak.  
-Bardzo się ciesze. -powiedziałam ironicznie
-Jeśli chcesz możemy wypróbować. - Chłopak nie przerywał poczułam jak jego ręka znajduje się już pod moja koszulką.  
-Styles za chwile zrobię Ci krzywdę. I nie będziesz miał na co jej założyć. - Momentalnie Chłopak zabrał rękę. Po czym zaczął się śmiać. Otworzyłam oczy siadając na moim łózko. Harry wstał szukając czegoś w moim pokoju. Uważnie obserwowałam chłopaka który grzebał w moich rzeczach. Harry wziął z pułki mały kuferek.
-Będzie idealny. - Powiedział sam do Siebie.
-Co ty robisz?
-Jeśli zmienisz zdanie. To będzie tutaj. -Wskazał jedna prezerwatywę. Chowając ją w kuferku.  
-Jesteś nienormalny. Ja nie zmienię zdania! - Powiedziałam stanowczo.  Chłopak odstawił pudełeczko.  
-Uwierz mi zmienisz zdanie.- Po czym chłopak rzucił się na mnie łaskocząc mnie. Dusiłam się ze śmiechu. Było tak cudownie. Pamiętam, że zasnęliśmy po tym wszystkim.
            Tak bardzo to bolało jednak nie chciałam o tym nigdy zapomnieć. To był jeden z najlepszych dni w moim życiu. Zamknęłam szybko pudełko czując jak do moich oczu napływają łzy. Schowałam je pod łóżkiem tak aby nikt go nie zobaczył. Uświadomiłam sobie jak bardzo brakuje mi mojego przyjaciela. Nigdy do niczego pomiędzy nami nie doszło. Byliśmy normalnymi przyjaciółmi.
Byłam zmęczona. Miałam dość dzisiejszego dni. Musiałam się wyspać ponieważ kolejny dzień miał być jeszcze trudniejszym dla mnie. Pierwszy dzień w nowej szkole. Gdy tylko o tym myślałam zaczynał boleć mnie brzuch. Bałam się. Nie wiem dlaczego. Po prostu się bałam.
-Teraz wszystko będzie dobrze.- Powiedziałam głośno chcąc dodać sobie otuchy. Wiedziałam, że od jutra muszę zająć się szkołą aby zapomnieć o tym co było.

~~~~~~
Kolejna notka. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Wiem rozwaliłam z tymi "zakupami". Nie jestem normalna osobą. W ogóle gdy to pisałam to nie wiedziałam jaka historie mam stworzyć z tamtego dnia więc posłużyłam się własnymi wspomnieniami. Przy pisaniu tej sceny dosłownie sama do siebie się śmiałam. Mam nadzieję, że Wam się to udzieliło ;) Następna notka ciekawsza. Pojawi się w końcu (chyba) Harold. W ogóle akcja zacznie się rozwijać. Początki zawsze najtrudniejsze.
Takie pytanie. Pasuje Wam długość rozdziałów czy pisać dłuższe krótsze czy może więcej opisów?
Piszcie do mnie na Twitterze : ann_buu

niedziela, 25 listopada 2012

1.To miał być początek nowego rozdziału w moim 18 letnim życiu.

          Muzyka   
                  W życiu człowieka zawsze jest taki moment gdy traci najbliższą mu osobę. Ja też taka straciłam dawno temu. Pierwsze odszedł najbliższy mi przyjaciel. Później już sama odtrącałam wszystkich.
Nie potrafiłam nikomu zaufać. Nie mogłam nikomu powierzyć najbardziej skrywanych przez tyle czasu mi sekretów. Wiedział o nich tylko On. Powiedział, że nigdy nie zapomni, że to nie ma znaczenia. Odszedł na zawsze zabrał ze sobą wszystkie tajemnice. Zabrał swój uśmiech, zabrał część mnie. Gdy odszedł czułam, że umieram. Umierałam przez brak kogoś z kim mogłam porozmawiać o wszystkim. Chciałam znów zobaczyć jego szczery uśmiech. Poczuć zapach jego mocnych perfum. Czułam się taka samotna. Inni Nie chcieli zrozumieć. Ktoś kto się wyróżnia tak naprawdę nie jest akceptowany przez społeczeństwo. Jestem wyrzutkiem. Marginesem moralnym. Przy nim czułam się po prostu sobą. Teraz jestem całkiem inna osobą. Był dla mnie kimś naprawdę ważny. Nie kochałam go, był po prostu moim przyjacielem. Tylko on mnie rozumiał. Rozumiał to, że jestem inna, że kocham inaczej.

Dwa lata wcześniej

-Pamiętaj to nic nie zmienia.- Powiedział wycierając pojedyncza łzę spływającą po moim policzku.-Będę dzwonił, przyjeżdżał nigdy Cię nie zostawię rozumiesz? To tylko przeprowadzka. Em rozumiesz?- chłopak lekko podniósł mój podbródek tak, że spojrzałam w jego zielone oczy. Byłe pełne nadziei oraz smutku. Kiwnęłam lekko głową tak naprawdę czułam, ze nic nie będzie tak jak było.
-Emily znamy się 16 lat szybko Cię nie zapomnę. Nie zapomnę twojego uśmiechu, głosu. Nie chce zapomnieć. Za dużo przeszliśmy żeby teraz to skończyć.
-Ja nie chce zapomnieć Harry – Powiedziałam cicho. Wystarczyło aby mój przyjaciel to usłyszał. Mocno mnie przytulił. Poczułam mocny zapach jego perfum. Uwielbiałam je. Uwielbiam gdy właśnie w ten sposób mnie przytulał. Czułam się tak bezpiecznie. Nagle poczułam ten straszny ból.Strach przed samotnością. Wtuliłam się jeszcze bardziej w mojego przyjaciela.
-Muszę już jechać.- Puściłam chłopaka z objęć. Starając się nie dławic własnymi łzami.
- Mam nadzieje, że zadzwonisz. 
-Mam nadzieje, że nigdy się nie zmienisz, że poznasz kogoś kogo pokochasz.- Widziałam, teraz w jego oczach troskę. 
-Zadzwonię rozumiesz? Nie pozbędziesz się mnie tak szybko. -Ostatni raz było mi dane zobaczyć ten uśmiech. Uśmiech dla którego mogłam umrzeć szczęśliwa. Chłopak wsiadł do samochodu. Wpatrywałam się tępo w odjeżdżający samochód mojego przyjaciela. Wiedziałam, że teraz wszystko się zmieni. Czułam pustkę. Moje serce pękło na milion kawałków, których już nigdy nie udało mi się pozbierać.


Jakiś czas później.

Czekałam na telefon, czekałam na to kiedy znowu będę mogła usłyszeć jego głos.
Nie dzwonił. Wybrałam numer Harrego. Kilku sygnałów usłyszałam
Tutaj Harry nie mogę odebrać zostaw wiadomość”.
Usłyszałam nagrany głos mojego przyjaciela. Chwilowo dawało mi to ukojenie. Jednak był to głos pozbawiony emocji.
Mijały godziny, dni, tygodnie później miesiące. Tłumaczyłam sobie, że zgubił telefon, nowa szkoła potrzebuje czasu. Nie mogłam uwierzyć, że to tak się skończyło. Nie zadzwonił. Skłamał. Zostawił mnie, obiecał, ze nigdy tego nie zrobi. Dni stawały się jeszcze trudniejsze. Samotność nigdy nie była taka uciążliwa. Powietrze raniło moje płuca. Wspomnienia raniły moje serce, które od dawna już krwawiło. Byłam sama. Życie traciło swoje barwy. Chciałam się obudzić. Raniłam samą siebie. Moje życie stało się rutyną. Szkoła która była miejscem pełnym wspomnień ludzi z którymi nie chciałam rozmawiać. Dwa razy w tygodniu musiałam chodzić do psychologa. Siedziałam dwie godziny w ciszy czując rozdzierający ból. Nie chciałam odpowiadać obcej osobie o tym co czuje. Gdy wracałam zamykałam się w pokoju. Miesiące stawały się latami.
Moje życie było powolną agonią, która przerwała jedna wiadomość. Usłyszałam pukanie. W drzwiach zobaczyłam zatroskaną Matkę i Ojca.
-Emily to trwa za długo. Nie chcesz sobie pomóc. Nie wiemy jak mamy Ci pomóc.
- Nie potrzebuje pomocy po prostu dajcie mi spokój. -Przez te trzy lata słyszałam już milion takich tekstów. Miałam ich dosyć. Rodzice mówili a ja udawałam, że mi zależy. Tak naprawdę wiedziałam, że nikt nie może mi pomóc. Nikt nie zrozumie tego co czuje.
-Chcemy Ci powiedzieć, ze przemyśleliśmy to wszystko i uważamy, że tak będzie lepiej.
-Róbcie co chcecie. Powiedziałam obojętnie.
-Chodzi o to, że to dotyczy też Ciebie. Przeprowadzamy się.- Nie wiedziałam, ze te słowa mogą wywołać u mnie napad paniki. Bałam się tylko, że tym razem to ja mam odejść.
-Myślimy, że tak będzie lepiej dla ciebie. Zmienisz szkole, poznasz nowych ludzi. Będziesz mogła zacząć wszystko od początku. -Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Miałam opuścić Holmes Chapel i przeprowadzić się gdzieś gdzie nie będę znała nikogo. Nienawidziłam tego miejsca. Jednak trzymały mnie tutaj wspomnienia. Bolesne wspomnienia. Rozum podpowiadał mi żebym uciekała jak najdalej stąd jednak serce nie chciało opuścić tego miejsca.
To miał być początek nowego rozdziału w moim 18 letnim życiu, który przyniósł jeszcze więcej cierpienia. 


 ~~
Od dawna zabierałam się do założenia bloga. Myślałam, że zwariuje przy tym. Dopiero się uczę jak to wszystko funkcjonuje. Mam nadzieję, że Wam się spodoba moja historia. 
Możecie mi napisać w komentarzach co chcielibyście zobaczyć na tym blogu i czy mam wstawić coś specjalnego np. opisy bohaterów?
Do napisania tej historii zainspirowała mnie nowa płyta One Direction Take me Home”
W ogóle to cała historia odbiega od ich życia ponieważ w moim opowiadaniu nie są zespołem tylko chodzą do szkoły jak normalne dzieciaki.
Jeśli chcecie do mnie napisać to ann_buu na twiterku.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do komentowania ;)