niedziela, 20 października 2013

28. Chyba łączy Was jeszcze więcej niż myślicie.

Rozpadasz się. Spadasz na dno. Głęboko, na dno własnych myśli. Tylko to zostaje. Ty i niedające Ci funkcjonować wspomnienia. Nie mogę analizować wszystkiego. Tylko z pozoru mało ważna chwila. Taka ulotna. Dająca tyle szczęścia i cierpienia. Dotyk powodujący dreszcze. Miękkie usta. Zapach męskich perfum. Szept drugiej osoby. Kolejny raz odpływam gdzieś daleko.
To pieprzone uczucie nie dające Ci spokoju. Jakbym coś straciła. Może odrobinę godności. Ktoś pozbawił mnie tego co należało do mnie. Tak bardzo pokazał mi inna mnie. Ktoś kazał mi być dorosła. Kazał mi nie myśleć. Kazał mi myśleć tylko o sobie. Powiedział „Masz 19 lat i musisz podejmować własne decyzje. Nie możesz myśleć o innych. To Twoje życie. Musisz robić to co chcesz. Ktoś kogo znałam kilka dni rozmawiał ze mną bardziej otwarcie niż przyjaciel. W takim razie czy osobę, która uważałam za przyjaciela nadal nim jest. Czy była kiedykolwiek?
Od kilku tygodni żadna łza nie popłynęła po moim policzku. Nie czuje się bezpiecznie. Czuje, że nie pasuje. Nie pasuje do tego miasta. Nie pasuje do tych ludzi. Gdzie pasuje?
Jednak ta chwila gdy budzisz się i czujesz uścisk osoby, która znasz kilka dni a masz wrażenie, że znasz ja całe życie. Czujesz bicie serca osoby, która nigdy nie miała być Ci bliska. Nigdy nic takiego nie miało się stać. To wszystko miało być skutkiem dużej ilości alkoholu to miało być chwilowe. Bo przecież nie możesz mieć tego co już należy do kogoś. Rozumiesz ale nie potrafisz zaakceptować. Ta chwila zmienia twoją przestrzeń. Twoje życie. Taka chwila. Jedna mała. Mało ważna. Zmienia coś i nie daje Ci normalnie żyć. Może ja po prostu jestem dziwna. Może widziałam za mało. Może czułam za mało. Może nie jestem już sobą.


Serce biło jeszcze mocniej. W drzwiach stała jakaś dziewczyna. Miała ciemne włosy, a może były ciemniejsze tylko dlatego, ze oświetlała ja jedna niewielka żarówka. Miała około 168 cm wzrostu. Była szczupła. Opalona buzia. Opalone ciało. Wyglądała jak modelka. Była jednym słowem idealna. Stałam tam i czułam się coraz dziwniej.
-Melissa co ty tutaj robisz? - Powiedział Harry. Teraz odsunął się ode mnie. Poczułam się dziwnie. Znali się. W mojej głowie zaczęły pojawiać się niechciane myśli. Jak długi? Ok kiedy? Kim byli?
-Harry nawet nie wiesz jak się ciesze, ze tutaj jesteś.- Wymieniali spojrzenia pomiędzy sobą. - Przyjechałam do babci na jakiś czas i pomyślałam, ze może Was tu znajdę. - „was” nie miała na myśli raczej mnie i chłopaka.
- Super Cie widzieć.
-Nie chciałam przeszkadzać- Teraz już popatrzyła na mnie. - Tak w ogóle to my się nie znamy. Jestem Melissa -Dziewczyna podeszła bliżej nas i wyciągnęła rękę w moja stronę.
 -Emily. - powiedziałam lekko ochrypłym głosem i uścisnęłam dłoń.
-Jesteś Emily? Ta Emily? - Powiedziała dziewczyna i szeroko się uśmiechnęła
-Mess. Daj spokój. - Powiedział Harry.
-Dlaczego? Słuchałam o Tobie przez kilka tygodni. - Zrobiłam zdziwiona minę.
-Nie rozumiem.
-Spotykałam się z Harrym przez kilka miesięcy i trochę opowiadał mi o Tobie. Miło mi Cie w końcu poznać.
-Mi nie opowiadał niestety o Tobie.- W końcu z siebie wydusiłam.
-Nie było okazji. - Powiedział sam zainteresowany i osiadł na kanapie.
Popatrzyłyśmy na niego i zrobiłyśmy to samo. Ja usiadłam obok chłopka. Była ciekawa czego jeszcze mi nie powiedział Kim w ogóle była ta dziewczyna. Co ich łączyło. Chciałam wiedzieć tak wiele. Nie wiedziałam nic. Bałam się zapytać.
Nieznajoma usiadła na fotelu naprzeciwko nas. Ja siedziała na jednej kanapie z chłopakiem, który okazał się teraz zagadka. Siedziałam jak najdalej niego.
  Wyglądało to chyba zabawnie. Przecież jeszcze chwile temu czułam smak jego ust. Dotyk jego ciała.
 -Jesteście razem? - zapytała dziewczyna. Chyba była dosyć bezpośrednia. Była inna niż ja.
-To skomplikowane. - Powiedziałam.
-Już się nasłuchałam co jest skomplikowane. Mogłam się spodziewać, ze wy dwoje to raczej normalnie razem być nie potraficie.
-Mess serio skończ.
-Dobra już nic nie mówię.
-Skąd wy się znacie?- Moja ciekawość była silniejsza.
-Poznaliśmy się chyba na tamtych wakacjach kiedy przyjechałam do babci. No i tak wyszło, że spotykaliśmy się przez jakiś czas. Jak na wakacyjne znajomości przystało, ja wyjechałam. Trochę głupio wszyło. - Mogłam się spodziewać, że usłyszę to szybciej od tej dziewczyny niż Stylesa.
-Gadaliśmy z Mess dużo i tak dowiedziała się o Tobie.- Tym razem Hazza wyprzedził moje kolejne pytanie.
-Jasne. Po prostu byłam ciekawa.- Chyba zrobiłam dziwna minę ponieważ Melissa zaśmiała się.
-Emily spokojnie mnie i Harrego już nic nie łączy i raczej nie łączyło.
-Bardzo mnie to uspokaja. Pewnie i tak o tym bym się nie dowiedziała. - Powiedziałam i popatrzyłam wymownie na chłopaka.
Nowo poznana dziewczyna wydawała się bardzo sympatyczna. Była bezpośrednia. Chyba nawet pyskata. Ładna. Pewna siebie. Tylko dlaczego powiedziała, że tak naprawdę nic ich nie łączyło.
-Chyba trochę niezręcznie wyszło. - Powiedziała.
-Nie. Ja się ciesze, ze mogłam Cie poznać. - Starałam się nie wyjść na głupia zazdrosna dziewczynkę.
Mess jak to ją nazywał Harry, uśmiechnęła się. W pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu Harrego. Chłopak popatrzył na wyświetlacz i na nas.
-Spokojnie odbierz. Przecież się nie pozabijamy.- Powiedziała Melissa i obie zaczęłyśmy się śmiać.
Gdy Harry już wyszedł i usłyszałyśmy jak drzwi uderzają o futrynę w pokoju zrobiło się trochę duszno.
-Fajnie, ze ty i Harry w końcu się spotykacie. Jesteś tutaj na długo?
-Mieszkam tutaj.
-To chyba sporo mnie ominęło.- Melissa lekko się zamyśliła.
-Nie wiem co opowiadał Ci Hazza ale raczej trochę się wydarzyło.
-Wyglądasz na trochę spiętą. Wyluzuj serio.
-Chyba nie za dobrze odnajduje się w takich sytuacja.- Próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba nie wyszło mi to.
-Poznałam Harrego na jakiejś imprezie. Trochę się całowaliśmy i takie tam inne. Później powiedział Twoje imię i zaczął mi opowiadać o Tobie. Nic więcej nie zaszło między nami. Czasami tylko się całowaliśmy. Trochę głupio, ze Ci to mówię ale on nie jest w moim typie.
-Trochę mnie to uspokoiło. Nie musiałaś mi tego mówić. Dzięki. 
-Spoko. Po prostu wydajesz się być nie za bardzo pewna siebie. Harry Cie kocha z tego co mi mówił i wątpię żeby się to zmieniło.
-Sytuacja się zmieniła.
-Jestem ciekawa co się działo bo to serio jak jakiś serial z tego co mi mówił. Ja mogę się pochwalić tylko nieudanymi związkami i szalonymi nocami. - Dziewczyna zaczęła się śmiać.
Chwile zastanawiałam się czy mogę to powiedzieć. Nie znałam jej. Nie wiedziałam co pomyśli. Może powie, że to chore. Może jest taka jak reszta społeczeństwa. Nie miałam nigdy przyjaciółki. Nie wiedziałam jak reagują dziewczyny. Była z nimi czasami ale to ograniczało się do kontaktów tylko cielesnych. Nie ważne jak głupio to brzmi.
-Ja i Harry będziemy mieli brata lub siostrę. Super co nie?- Przełamałam się. Spojrzałam tylko na dziewczynę, która patrzyła się na mnie szeroko otwartymi oczyma.
-Jest jeszcze lepiej widzę. - w końcu się odezwała.- Macie przekichane. Wasi rodzice jednak są razem?
-Są. I nie jest zabawnie.
-Moje życie jednak nie jest ciekawe.
-Wolałabym żeby moje tez nie było za ciekawe.
-Harry pewnie udaje głupiego kiedy coś się psuje co nie?
-Jest jak pięciolatek.
-Jak zawsze. Kiedyś jego mama przyłapała nas jak ja byłam bez bluzki on bez spodni w tak trochę dziwnie to zaczął tłumaczyć jakieś dziwne historie. Upss chyba nie powinnam Ci tego mówić.
- Jest okej. To co działo się wcześniej i z iloma dziewczynami był nie robi na mnie wrażenia.
 -Jesteś fajna Em. Ciesze się, ze Harry ma kogoś takiego.
 -Trochę mi teraz głupio. - Powiedziałam.
-Może pójdziemy niedługo na jakaś imprezę?
-Imprezy ze mną nie kończą się za dobrze.
-Daj spokój ze mną kończą się super. Będzie fajnie.
Dalsza część rozmowy przerwał na Harry, który wszedł.
 -Żyjecie.- powiedział jakby to była najmniej oczywista rzecz.
-Myślisz, ze wszystkie dziewczyny chcą się o Ciebie bić? - Popatrzyłam na chłopaka.
-Psujesz moja reputacje Emily.
-Miałeś kiedyś jakąś?- Melissa zaczęła się śmiać.
-Chyba za dobrze się dogadujecie co?
-Myślę, ze ja i Emily zostaniemy dobrymi znajomymi.
-Nie wiem czy mam się bać?- Powiedział chłopak.- Emily chyba powinniśmy już iść bo zdzwoniła moja mama, a i twój ojciec pyta gdzie jesteś.
-Okej. Miło było Cię poznać. - Powiedziałam.
-To ja tez już chyba będę się zbierać bo sama tutaj nie zostanę.
-Właśnie dzwonił jeszcze Zayn i zaraz tutaj będzie.
-Zayn? Ten kolega przystojniejszy od Ciebie. - Zapytała dziewczyna i pokazała Harremu język. Teraz to ona wyglądała jak pięciolatka.
-Tak chyba łączy Was jeszcze więcej niż myślicie.- Doskonale wiedziałam o co chodziło Hazzie.
Ostatni raz uśmiechnęłam się do dziewczyny i wyszliśmy ze starego garażu. 

~~~
Rozdział bardzo krótki ale jest szybciej.  Kolejne będą dłuższe. Próbuje pracować nad czasem i długością wiec stopniowe postępy.
Troche sie na komplikowało przynajmniej raz nie u Hamily. Nie zrobiłam z tajemniczej osoby dramatu życiowego. Nie zniosłabym tego. Wystarczy, ze u mnie jest dziwnie. Tylko dlatego dodałam ten wstep. Przepraszam. Czytać tego nie musicie. Kiedy to napisałam zrobiło mi sie lepiej. Tylko dlatego to tutaj sie znalazło.
Bardzo Was szanuje i jestescie w pewnym stopniu dla mnie bliscy. Nie miałam gdzie tego napisac i dodaje to tutaj. Dziekuej, że jestescie. 
czytasz= komentujesz

niedziela, 6 października 2013

27. Jeśli liczyliście na trójkącik to ja nie jestem gotowy.

Chwila szczęścia. Sekunda radości. Wszystko nagle jakby zgasło. Płomyk nadziei przestał się tlić.
Cisza w głowie. Ta przed burza. Czekam aż przestanie padać.
Chciałabym aby na moim niebie pojawiła się tęcza. Chcę ją zobaczyć.
Czekałam za długo. Gdzieś wysoko pozostały tylko smugi deszczu. Rozmyte niebo.
Cisza pozostała.

   Usiadłem na kanapie, która teraz wcale nie wydawała się wygodna. Czego miałem się spodziewać. Zawsze miałem dobry kontakt z mamą. Była dla mnie bardzo ważna. Teraz patrzyła na mnie z troską jednocześnie niepokojem.
Usiadła obok mnie. Wcześniej nie zwracałem na to dużej uwagi. Jej brzuch był znacznie większy niż te kilka miesięcy temu. Nie pytałem wcześniej. Nie interesowałem się niczym.
Tak naprawę nigdy nie zapytałem o to dziecko. Poczułem się dziwnie. To dziecko miało być moim bratem lub siostrą.
Teraz to wydawało się takie realne. Próbowałem przypomnieć sobie ile jeszcze pozostało. Jak wiele dni, godzin, minut i sekund.
Trzy miesiące. Może dwa. Pustka w głowie.
-Harry, kochanie wiem, że dla ciebie to wszystko jest nowe.- Powiedziała i położyła dłoń na mojej, która teraz leżała na moim kolanie.
-Będę miał brata czy siostrę?- zapytałem.
-Mam za kilka dni badania wtedy wszystko się wyjaśni. Lekarz mówi, ze prawdopodobnie to dziewczynka. - Dziewczynka będę miał siostrę. Będziemy mieli siostrę. Ja i Emily. To takie popieprzone. Teraz to Emily jest jakby moja siostra. Ja ja kocham. Nie kocham jej jak siostry. Pragnę jej miękkich ust. Jej dotyku. Będę miał siostrę. Za ile? Siostrę, która będzie mała. Co jeśli będzie przypominała ja. Emily jest tak podobna do swojego ojca. Co jeśli...
 -Harry dobrze się czujesz?- Zapytała z troska mama. Nie czułem się dobrze, Czułem jakbym miał zaraz zwymiotować.
-Tak jest okej. - Skłamałem.
-Chciałam porozmawiać z Tobą o Emily. Wiem, że teraz jesteś w takim wieku. Jesteście w takim wieku. Nie jesteście już dziećmi. Dojrzewacie.
-Mamo przestać. O czym będziemy rozmawiać i co to ma wspólnego z Emily?
-To co widziałam dzisiaj. Widziałam każdego dnia gdy Emily była w szpitalu. Nie wiem co stało się tamtego dnia i dlaczego. Widzę jak się zachowujecie. Nie mam na to wpływu.
-Przyjaźnimy się to wszystko.
-Harry proszę Cię. Ja też miałam kiedyś 18 lat. Wiem co to zauroczenie. - Strąciłem dłoń mamy. I lekko się odsunąłem.
-Ja nie chce o tym z Tobą rozmawiać. Nic nie ma. Nie będzie. Nie widzisz jak bardzo idealną rodziną jesteśmy?
-Harry proszę. Poznasz jeszcze wiele dziewczyn. - Poznałem już a dużo. Powiedziałem sam do siebie. Nie chciałem dłużej słuchać tych bzdur. Wstałem i wyszedłem z domu. Zostawiłem mamę, która nie była tym faktem zadowolona.
Musiałem pogadać z przyjacielem. Chciałem porozmawiać z kimś kto nie będzie prawił mi morałów. Tylko nie wiem czy wybrałem odpowiednia osobę.
Po kilkunastu minutach stałem przed domem przyjaciela. Zapukałem kilka razy w drzwi i czekałem. Otworzyła mi uśmiechnięta kobieta.
-Dzień dobry Pani Malik jest Zayn? 
-Cześć Harry. Jest wejdź. - Mama Zayna zaprosiła mnie do domu. 
-W pokoju?- zapytałem. 
-Tak tylko jest u... 
-Dziękuje- powiedziałem i pobiegłem schodami na górę. 
Odnalazłem drzwi do pokoju przyjaciela i wszedłem do środka.
-Stary moje życie jest popieprzone- powiedziałem 
-Nie tylko Twoje.- Usłyszałem damski głos. Zamiast Zayna w pokoju na jego łóżku siedziała Emily. 

 -Co ty tutaj robisz? Myślałem, ze wróciłaś z Ojcem do domu. 
-Prawie tylko gdy zaczął mówić o tym jak wazna jest rodzina wysiadłam z samochodu. - Popatrzyłem na Emily, następnie zacząłem rozgląda się po pokoju w poszukiwaniu kolegi. 

-Zayn jest w łazience jeśli jego szukasz. 
-Dlaczego tutaj przyszłaś? 
-O to samo mogłabym zapytać Ciebie. - Zrobiła się niezręczna cisza. Usiadłem na krześle i zacząłem bawić się rzeczami na biurku. Natomiast Emily wzięła jakaś ksiazke leząca na stoliku obok łózka. 
Dlaczego wydawaliśmy się w tamtej chwili tacy sobie obcy.
 -Em jeśli nadal jesteś w ubraniu to mam nadzieję, że zaraz je ściągniesz.- usłyszałem i do pokoju wpadł Zayn, który widząc mnie otworzył szeroko buzię jakby chciał powiedzieć coś jeszcze. 
-Cześć Zayn. - powiedziałem lekko się uśmiechając. 
-Jeśli liczyliście na trójkącik to ja nie jestem gotowy. 
-Oj zamknij się.- Powiedziała Emily i rzuciła w Zayna poduszka. Ten złapał ja przed swoja twarzą i położył się na łóżku. Dziewczyna, która na nim siedziała lekko się odsunęła na brzeg. 
-A teraz dlaczego zawdzięczam wasze odwiedziny? 
-Chciałem pogadać. 
-Ja też. 
-A tak na serio? 
-Wczoraj wydawaliście się bardziej zadowoleni ze swojego towarzystwa. 
-Serio teraz będzie zazdrosny?- powiedziała z wyrzutem Emily. 
-Nie dlaczego miałbym być? Przecież skończyliśmy ta rozmowę Em. Przyjaźnimy się tylko nie wiem czy pamiętasz gdzie byłaś jeszcze kilka tygodni temu. 
-Wystarczy Zayn.- Powiedziałem i spojrzałem na Emily, która teraz patrzyła się na swoje dłonie. 
-Ja już zacząłem się w tym wszystkim gubić. Jesteśmy wszyscy przyjaciółmi tak? Do tego zależy nam na Emily. Jej na Tobie i tak w ogolę jesteście rodzeństwem. Co prawda nie tak dokładnie ale jakoś. Tak i jesteśmy przyjaciółmi. 
-Dobra skończcie to. Jest beznadziejnie okej? Już mam dość gadania o tym jak ważna jest rodzina.- Powiedziała głośno dziewczyna i wstała z łózka. 
-Czyli o to chodzi. Jest problem w tym, ze mieliście jakieś spięcie rodzinne? -Zapytał Zayn. Żadne z nas nie odpowiedziało. 
-Tak myślałem. Dobra jest dziwnie. Ale byłoby jeszcze dziwniej gdybyście się ze sobą przespali. - Kolejna raz w pokoju zapanowała cisza. 
-O kurwa. Zrobiliście to. Zayn teraz podniósł się z pozycji leżącej do siedzącej i patrzył się raz na Emily a raz na mnie. - Było mi strasznie głupio, a na twarzy dziewczyny pojawiły się rumieńce. Żadne z nas nie miało zamiaru zaprzeczyć. - Ja nie wierze, ze w ogóle to zrobiliście. Nie wierze, ze o tym rozmawiamy. 
-Sam zacząłeś.
  Próbowałem jakoś zapanować nad tym co teraz się działo. 
-Mogliście zaprzeczyć. Dobra nie chce nic już więcej wiedzieć. Wiem więcej niż chciałem. 
-Po prostu się stało. Okej? -Emily w końcu się odezwała. 
-Po prostu? Powtórzyłem słowa dziewczyny. Dla ciebie to po prostu się stało? Właśnie w tym jest problem. Wolisz powiedzieć, ze to tak po prostu się stało niż przyznac, ze to była twoja decyzja. 
-Skończyliście już? Ja nie chce wiedzieć.- Zayn próbował wytracić się do rozmowy.- Ale jak kiedy? Przecież wy się albo kłóciliście albo... - Wyglądał jakby próbował sobie coś ułożyć w głowie. - Wczoraj? 
-Na ślubie! - Krzyknęła Emily jakby już dłużej tego nie wytrzymywała. Stanęła jeszcze bliżej okna i je otworzyła. 
-Przespaliście się na ślubie swoich rodziców? - Mój przyjaciel otworzył jeszcze szerzej oczy. 
-Tak i dla Emily to tak po prostu się stało. - Popatrzyłem na blondynkę. 
-Nie musiałoby się stać gdybyś nie był cholernym „jestem najlepszy Styles” - Krzyknęła dziewczyna. 
-To za wiele nawet jak dla mnie. Co chcecie z tym zrobić? 
-Było by łatwiej gdybyś jednak nie była bi.- Powiedziałem. 
-Chyba się przesłyszałam. Czyli dla Ciebie lepiej gdybym umawiała się z dziewczynami? 
-Byłoby prościej.- Emily wybuchła śmiechem. 
-Dobra koniec mam nadzieję, ze nie pożałujesz tych słów. 
-Co zrobisz mi na złość i zaczniesz omawiać się z dziewczynami?- Zapytałem. 
-Może właśnie tak zrobię. 

-Dawno tego nie robiłam a jak mi się znudzi to umówię się z Zaynem jemu to chyba nie przeszkadza? 
-Mnie w to nie mieszajcie.- Zayn w obronnym geście podniósł ręce do góry. 
Chciałem powiedzieć coś jeszcze ale usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
Zayn wstał i je otworzył. Zobaczyliśmy mamę chłopaka. 
-Chciałam tylko wiedzieć czy zostaniecie na obiad. -powiedziała i szeroko się uśmiechnęła. 
-Ja już wychodzę. 
-Ja tez już miałam iść. 
-Skoro tak wszyscy idą to ja tez mogę? - Zapytał Zayn. 
-Nie ty drogi synu zostajesz na obiedzie. 
-Jasne. 
-To my już pójdziemy. Do widzenia Pani.- Pożegnaliśmy się z Mamą Zayna i wyszliśmy. 
Żadne z nas się nie odezwało. Jak zawsze panowała niezręczna cisza. Czułem jakby każdy mój mięsień napiął się powodujac lekki ból.
-Ten dzień był taki dziwny. Byliśmy w tym wszystkim razem. Teraz wiedziałem do dokładnie. Zayn byl lepszym przyjacielem niż mogłem sobie wyobrazić. Za to obok mnie stała dziewczyna, która była najważniejsza. Po prostu stała obok mnie. Nie musiała nic mówić wystarczyło, że było
  -Zniknijmy.- Powiedziałem 
-Chcesz uciec Styles? 
-Pojedzmy gdzieś. Będziemy tylko razem. 
-To nie film Harry. 
-Czasami mam takie wrażenie. - Splotłem nasze palce. Przyjemne dreszcze przeszły po moim ciele. 

Uśmiechnąłem się do dziewczyny, która odwzajemniła gest.
Szliśmy tak ulica aż doszliśmy do naszego małego garażu. Przepościłem Emily w drzwiach i weszliśmy do środka. Jedyne okno przez, które zawsze wchodziły promienie słońca było teraz zasłonięte. Próbowałem znaleźć włącznik światła. Zamiast dwóch żarówek które powinny teraz dawać jasne świtało, świeciła jedna.
-Znajdę jakąś zapasową żarówkę.- Zaproponowałem. 
-Myślę, że nie będzie nam potrzebna.- Powiedziała Emily i podeszła bliżej. Położyła dłoń na mojej klatce piersiowej. Zjeżdżała ręką coraz niżej patrząc mi w oczy. 
-Co robisz?- Zapytałem. 
-Zdejmuje Ci koszulkę. 
-Myślałem, ze zaczynasz umawiać się z dziewczynami. 
-Zmieniłam zdanie. - Powiedziała i kilkoma ruchami moja koszulka wylądowała w kącie pokoju.
Kolejny raz dotknęła palcami mojej skóry. Było to takie przyjemne. Jej delikatny dotyk uzależniał.
Nie wytrzymałem dłużej. Złapałem dłoń Emily i przyciągnąłem ją bliżej siebie. Dziewczyna lekko zamknęła oczy i nachyliła się w moja stronę. Nie musiała nic więcej mówić. Doskonale wiedziałem co muszę zrobić. Była tak blisko. Pocałowałem ją. 

Była teraz tylko moja. Miękkie usta. Chciałem więcej. Pogłębiłem pocałunek. Nie chciałem jej teraz stracić. Chciałem żeby ta chwila była wyjątkowa. Byliśmy tacy idealni. Ta chwila była idealna. Tylko dlaczego wszystko musiał zepsuć nieoczekiwany gość. 

~~
Dziekuje dziękuje dziekuje ♥
Zostałam nominowana w konkursie na bloga miesiąca. Nie wiem jak i dlaczego. Nie rozumiem. Jest kilkadziesiąt lepszych blogów.  Bardzo dziekuje. Jesli mielibyście ochotę zagłosowac na mnie byłoby mi jeszcze bardziej miło. 
Chyba nie przestane dziekować. Mam nadzieję, że dacie znac jak Wam się podobał rozdział. 
czytasz = komentujesz