środa, 30 stycznia 2013

9.Co jeśli ja naprawdę oszalałam?

         Wszystko wydawało się być koszmarem. Koszmarem z którego nie dało się obudzić.
 Myślałam, że wyobraźnia płata mi figle. Jednak wszystko działo się w mojej głowie.
-Emily. - Usłyszałam ciepły głos chłopaka. - Emily dojechaliśmy już. -Nie chciałam się budzić. Nie chciałam otwierać oczu. Nie chciałam wracać do świata realnego.
-Może po prostu ją zaniesiemy. 
 -Hazza taaak na pewno ty i Twoje mięśnie.
-Dzięki Zayn. Nie jestem aż taka gruba. - Teraz już otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Uśmiechnęłam się do zaskoczonego chłopaka.
-Ja naprawdę nie to miałem na myśli.
-Dziękuje Zayn.- powiedziałam jeszcze szerzej uśmiechając się do Zayna.
-Jesteśmy przyjaciółmi pamiętaj o tym.
-Nie zapomnę.
- Gotowa wrócić do rzeczywistości?
-Chyba nigdy nie byłam gotowa w niej żyć.- odpowiedziałam Harremu.
-Poradzimy sobie. - zobaczyłam w spojrzeniu chłopaka tak dużo wsparcia. Czułam się lepiej.
Harry otworzył drzwi samochodu. Wysiadł po czym pomógł mi w opuszczeniu samochodu.
Poczułam na swojej twarzy chłodny podmuch wiatru. Jak na godzinę piętnastą było wyjątkowo chłodno. Niebo wyglądało jakby zaraz miało zacząć łzawic małymi kroplami deszczu.
Harry pożegnał się z Zaynem, który po chwili odjechał.
- Nie dam rady. - Powiedziałam idąc w stronę domu stojącego po drugiej stronie ulicy.
-Damy rade. - Powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę.

 Czułam się tak bezpiecznie. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz zostawiając po sobie szczęście.
Dam rade. Nie mogę teraz się wycofać. Stałam przed tymi cholernymi drzwiami. Dam rade. Powtarzałam sobie w myślach. Otworzyłam cicho drzwi. Nie chciałam żeby  ktokolwiek mnie usłyszał. Bałam się reakcji rodziców. Harry nadal trzymał moja rękę. Mocna ją ściskając.
Weszliśmy cicho do przedpokoju. W całym domu było słychać głośne krzyki.
-To Twoja wina!- krzyczała kobieta
-Miałaś się nią zająć!

-Teraz to moja wina? To nie moja pieprzona wina, że ty zajmowałeś się matka jej przyjaciela zamiast własną córka!
-Anne przynajmniej dba o syna. - Moi rodzice naprawdę to robili kłócili się. Nigdy nie byli idealnym małżeństwem jednak byłam im wdzięczna, że nie kłócili się przy mnie. Teraz jednak to robili. Moje serce zaczynało coraz szybciej bić.
-Nie mogę się doczekać kiedy zabiorę ja od Ciebie!
-Po moim trupie rozumiesz. Gdy weźmiemy ślub z Anne. Emily zamieszka z nami. - Jaki ślub do cholery ?Jakie zamieszka? Moje zdanie już się nie liczy?
-Nie wierze. - powiedziałam do siebie
-Emily prosze nie rób tego. - Usłyszałam szept Harrego. Nie panowałam nad sobą, traciłam kontrole. Wyrwałam rękę z uścisku chłopaka.
-Nie jestem cholerną zabawką! Krzyknęłam wchodząc do pokoju. Nie będziecie się mną wymieniać! Co jeśli ja nie chce być z nikim z Was! - matka z ojcem spojrzeli na mnie jakby zobaczyli ducha.
-Emily kochanie- powiedziała moja matka podchodząc do mnie.
-Nie dotykaj mnie! - warknęłam
-Porozmawiajmy.
-O czym o tym, że zawsze dowiaduje się ostatnia o wszystkim? Chcieliście mnie okłamywać całe życie? Nie mamy o czym rozmawiać. - Najgorsze było to, że wszystkiemu przyglądał się Harry. Nie chciałam go obarczać dodatkowymi problemami. Ja sama w sobie byłam największym problemem.
-To przez was jestem cholerna wariatka!- nie mogłam już dłużej ukrywać tego co paliło mnie od wewnątrz. Paliło każdy mój nerw. Paliło moje płuca i serce. Wybiegłam z salonu prosto do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi. Wtedy byłam już we własnym świecie
Czułam jak uginają mi się kolana. Oparłam się o drzwi. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Dlaczego moje życie jest takie skomplikowane. Nienawidzę tego miejsca!
 Za dużo uczuć. Za dużo myśli. Zsunęłam się w dół siadając na ciemnej podłodze.
 Nie radziłam sobie. Dlaczego jestem taka słaba?

W tym samym czasie.
-Harry przepraszam, że byleś tego świadkiem
-Rozumiem- posłałem Philowi lekki uśmiech. Tak naprawdę nie rozumiałem. Nikt nie chciałby być okłamywany. Nie rozumiałem tego.
-Porozmawiam z nią.- Powiedziała matka Emily
-To nie jest najlepsza chwila. Ona potrzebuje teraz spokoju.
-Może masz racje.
-Dziękuje Harry, że się nią zająłeś. Gdzie ja znalazłeś?
-W parku. Lepiej do niej pójdę.- Nie chciałem dłużnej prowadzić tej rozmowy. W końcu przeze mnie uciekła.
Wszedłem po schodach na gore. Stanąłem przed białymi drzwiami do pokoju dziewczyny. Otworzyłem cicho drzwi i wszedłem do środka.
Blondynka leżała na łózku.
Podszedłem bliżej i położyłem się obok. Widziałem czerwone oczy dziewczyny. Znowu płakała.
-Porozmawiamy? 
 -Nie chce o tym rozmawiać- powiedziała dziewczyna przysuwając się bliżej.

 Poczułem zapach jej truskawkowego szamponu. Jej jasne włosy łaskotały lekko moje policzki.
-Co jeśli ja naprawdę oszalałam?
-Może oszaleliśmy razem?- Dziewczyna popatrzyła na mnie tymi pięknymi oczami.
-Chce coś sprawdzian. Chce wiedzieć, że to rzeczywistość. Wpatrywałem się uważnie w oczy dziewczyny które były tak blisko. Dziewczyna lekko przysunęła się w moją stronę. Nasze twarze dzieliły centymetry. Nagle poczułem miękkie usta dziewczyny dotykające moich. Dziewczyna czule mnie pocałowała. Czułem fale szczęścia która przepełniała każdy skrawek mojego ciała.
Odwzajemniłem pocałunek. Jeszcze nikt nie całowała mnie z taka delikatnością, czułością.
Lekko się podniosłem w taki sposób, że Emily leżała pode mną. Każdy dotyk jej ust powodował dreszcze.
-Nie chce się budzić.- Wyszeptała dziewczyna. Zabrałem blond kosmyk włosów Emily który opadł na jej idealna twarz.
-Rzeczywistość czasami jest przyjemna.
-Przynosi tylko śmierć, miłość cierpienie.
-Co teraz czujesz? - pocałowałem czule dziewczynę.
-Szczęście.

Wiem, ciężko powiedzieć, jak bardzo jesteś zagubiona,
Gdy masz nadzieję, że to, czego potrzebujesz znajdziesz za kolejnymi drzwiami.
Za każdym razem gdy cierpisz, nie chcę żebyś się zmieniała,
Bo przecież każdy ma nadzieje - w końcu jesteś tylko człowiekiem.
Czasem czujemy, że chcemy być kimś innym,
Czujemy, że tak naprawdę nigdzie nie przynależymy.
To uczucie nie jest smutkiem, to uczucie nie jest radością,
W pełni je rozumiem, proszę przestań płakać.

Proszę nie odchodź, chcę żebyś została.
Błagam Cię, proszę nie odchodź.
Nie chcę byś nienawidziła, za to co Cię skrzywdziło.
Świat to tylko iluzja, która próbuje Cię zmienić.

~~~
Napisze jeszcze tutaj. Bo po ostatniej wiadomości na twitterze nie ogarniam.
Nie nie chce się zabić. Mam stany depresyjne, ale zazwyczaj przechodzą. Nie nie mam schizofrenii i nie leczę się u psychiatry, psychologa czy innych lekarzy. Amen.
Rozdziały wiem są okropnie przygnębiające ale nie mogę inaczej. Mam napisany rozdział 
Uwaga spojler
Będzie ślub i akurat mam ten rozdział napisany ale żeby do niego dojść muszę napisać coś takiego bo inaczej nie mogłam.Przepraszam za rozdział bo wyszedł słabo wiem, że oczekiwaliście czegoś innego ale coś innego w następnej notce. Nie potrafię pisać na zawołanie zresztą kto potrafi. Nie pytajcie kiedy następny rozdział bo nie wiem jak staram się coś napisać szybko to wychodzi beznadziejnie. Przykład wyżej. 
Dziękuje za wszystkie komentarze bo jak je czytam to mi się buźka cieszy. Zaległe notki na waszych blogach nadrobię w piątek bo teraz muszę zając się nauka.
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam  ♥
Komentujecie. 

sobota, 26 stycznia 2013

8.Seks też Was nie łączy? Ciekawy ten wasz związek.

Harry

         Widziałem jak dziewczyna odchodzi. Co miałem zrobić niby za nią pobiec. Przez chwilę myślałem, ze może być tak jak było. Miałem czuć się winny? Niby dlaczego bo moja „najlepsza przyjaciółeczka” przespała się z moim przyjacielem. Miałem dosyć wszystkiego.
Chciałem się po prostu napić. Po ostatniej nocy jednak ból głowy nadal dawał znać.
Dojechałem do domu Louisa. Zaparkowałem na podjeździe.
Louis skończył szkolę już jakieś 2 lata temu. Jest dobrym kumplem. Zawsze nas rozbawia.Był najlepszym przyjacielem.
Zapukałem w ciemne drzwi. Po chwili otworzył mi mój przyjaciel.
-Siema stary.
-No nie taki stary- powiedział Lou witając się.
-Gdzie reszta?
-Zayn ma przyjść za pół godziny bo musi coś załatwić.- Jasne pewnie tyle im wystarczy.- Harry słuchasz mnie?
-Co? AAA tak. A co z Liamem i Niallem?
-Liam przyjdzie dopiero do clubu a Niall spotyka się z Amy.
-Uuu nasz Niall ma kogoś?- Bardzo zaciekawiła mnie ta wiadomość
-Podobno to jakaś stara znajoma.
-Takie są najgorsze- powiedziałem po chwili.
-Ty mi lepiej powiedz o co to chodzi z ta cała Emily?
-Lou nie ma o czym gadać. Wariatka.
-No może i tak, ale dlaczego Cie tak boli to, że przespała się z Zaynem?
-Haha no co ty? Mam to gdzieś.- Skłamałem. Co miałem podpowiedzieć, że mi na niej zależny a ona mnie oszukała?
-Jak tam chcesz.
Resztę południa stwierdziliśmy na graniu w FIFE i inne durne gry.
-Hazza telefon Ci dzwoni. - wziąłem telefon i zobaczyłem, że dzwoni moja matka. Odebrałem.
-Tak Mamo?
-Obiad jest gotowy. Możecie wracać. -Zrozumiałem, że Emily nie wróciła do domu.
-Mamo wiesz zjemy na mieście idziemy na imprezę.
-No trudno. Bawcie się dobrze i nie wracajcie późno.
- Dobra mamo. Paa – pożegnałem się z mama i odłożyłem telefon.
-Czy mi się wydaje czy mówiłeś o Emily?- widziałem wzrok zaciekawionego przyjaciela.
-Miałem ja zabrać na wycieczkę ale pokłóciliśmy się.
-I gdzie ona jest?
-Nie obchodzi mnie to. - przyjaciel nie pytał o nic więcej po prostu dalej graliśmy.
Po jakiś 2 godzinach gry w FIFE zaczęliśmy się zbierać na imprezę.
Gdy już byliśmy na miejscu spotkaliśmy się z Zaynem i Liamem.
-Co tak długo?
-Co? Byłem u durnego dentysty przez którego nie mogę teraz pic.
-Nie widziałeś się z Emily?
-Nawet do niej nie pisałem. Hazza masz jakąś obsesje.
-Już mu to mówiłem- Lou poklepał mnie po plecach
Po zabawie w wyrywanie dziewczyn i wypiciu kilku piw. Jak zwykle zapaliła mi się lampka w głowie o nazwie „Emily"
-Idę do łazienki.
-Tez muszę. -powiedział Liam.
Gdy już znaleźliśmy się w jednym z cichszych miejsc w klubie postanowiłem, że zadzwonię do dziewczyny. Wybrałem numer. Kilka sygnałów i poczta głosowa.

-Liam. - mógłbyś spróbować zadzwonić? Podałem przyjacielowi numer. Temu jednak tez nie udało się dodzwonić do dziewczyny
Wybrałem numer do mamy.
-Tak Harry. - Usłyszałem zaspany głos mamy.
-Jest może Emily w domu?
-Miała być z Tobą.
-Ale wyszła wcześniej. - Cholera teraz już zaczynałem się lekko martwic. Rozłączyłem się. Wiedziałem jedno Em nie wróciła do domu. Nie wiedziałem czy jest u siebie.
Wróciliśmy z Liamem do stolika. 
-Mam sprawę
-Co znowu narozrabiałeś Hazza?
-Emily nie wróciła do domu.
-To może jest w swoim domu.
-Próbowałem do niej dzwonić, ale nie odbiera.
-Znowu zjebałeś sprawę
-Zamknij się. -warknąłem na Liama.
          Musieliśmy ja znaleźć. W końcu gdzie mogła być. Zadzwoniłem jeszcze raz do mamy. Dowiedziałem się, że Phil był w jej domu jednak nikogo nie było. Nadal dzwoniliśmy jednak odpowiadała tylko poczta. Zaczynałem się bać. Wiedziałem, że to wszystko moja wina.
Chciałem wrócić wspomnieniami do chwili gdy było dobrze. Gdy siedzieliśmy na ławce w parku i głośno się śmieliśmy z wyznających sobie miłość ludzi.
-Wiem gdzie jest. - Powiedziałem bardziej do siebie niż do moich przyjaciół
-Gdzie?- dopytywał się Lou. Ja jednak ignorowałem chłopaka chcąc jak najszybciej dostać się do samochodu.
-Co ty robisz?
-Muszę po nią jechać!- krzyknąłem do Liama który był już nieźle wkurzony.
-Nie możesz piłeś!- Liam zawsze zachowywał się jak nasz ojciec. Czasami jedna miał racje.
-To nie ma znaczenia. - wyciągałem kluczyki z kieszeni. Poczułem jednak, że ktoś wyrwał mi je z ręki.
-Kurwa co ty robisz?
-Nie możesz prowadzić dlatego ja prowadzę. - powiedział stanowczo Zayn. Wiedziałem, ze nie mam innego wyjścia.
        Nie byłem jednak zadowolony z tego powodu. Miałem spędzić z Zaynem dobre 4 godziny jadąc do Holmes Chapel . Bałem się jednak gdy tam już dojedziemy okaże się, że jej tam nie ma. Ale gdzie mogła być. Ja zawsze tam wracałem. Do miejsca gdzie wszystko się zaczęło.
Wsiadłem do samochodu po stronie kierowcy. Zayn usiadł za kierownica przygotowując się do jazdy. Cały czas czułem alkohol płynący w moich żyłach i palący mnie od środka. Nie chciałem jednak powiedzieć czegoś co będę żałował do końca życia.
-Gdzie jedziemy?
-Do Holmes Chapel. - powiedziałem patrząc przed siebie. Zayn wstukał w nawigacje miejsce do którego mamy dotrzeć i włączył silnik.
Jechaliśmy w ciszy. Cisza stawała się coraz bardziej przytłaczająca. Niezręczną cisze przerywała tylko nawigacja „skręć w prawo” i cicho grające radio.
-Harry wiem jesteś na mnie zły ale możemy porozmawiać?
-Nie wiem czy mamy o czym. Wszystko jest jasne. Życzę szczęścia z Emily.
-Kurwa. Ogarnij nic mnie z nią nie łączy i nie łączyło! Jesteśmy przyjaciółmi.
„za 10 metrów skręć w prawo”
-Seks tez Was nie łączy? Ciekawy ten wasz związek.- Powiedziałem ironicznie.
-Jaki związek do cholery. To nie tak. Nie było żadnego seksu!- Spojrzałem uważnie na przyjaciela. Nie wierzyłem w to co słyszę.
-Potrzebowałem kasy. Później ty wyskoczyłeś na nią z tym, że jest szmata. Chciałem Ci powiedzieć. Powiedziała, że mam Ci nic nie mówić. - Wszystko zaczynało się układać w całość. Do mojej głowy docierały słowa dziewczyny wysiadającej z samochodu.
-Hazza co ma jeszcze powiedzieć. Przepraszam!Nie chciałem żeby tak wyszło. Wszystko działo się tak szybko.
-To moja wina. Dlaczego jestem takim kretynem Przecież ona nigdy by się z Tobą nie przespała.
-Dzięki. -powiedział ironicznie Zayn.
-Wszystko zepsułem.
-Po prostu powiedz jej co do niej czujesz.
-Jaa niee ja nic. Zamknij się i uważaj na drogę. - nie chciałem o tym z nim rozmawiać.
„skręć w lewo”
Wszystko wróciło do normy. Bolało to, że Zayn mnie okłamał. Nie obwiniałem go jednak za to co się stało. Moja głupia zazdrość do tego doprowadziła,
Była 4 nad ranem dojechaliśmy do mojego miasta gdzie dorastałem. Dorastałem razem z Emily.
-Zatrzymaj się.
-Dlaczego tutaj.
Ujrzałem przed sobą ten sam park. Słonce lekko wychodziło nad horyzontem oświetlając drzewa.
-Ona tutaj jest.
Wysiadłem z samochodu. Chciałem jak najszybciej dotrzeć do tej ławki. Do tego miejsca, które było wcześniej nasze.
Świerze powietrze ożywiło mnie jeszcze bardziej. Szybkim krokiem dotarłem do celu.
Zobaczyłem dziewczynę siedząca na starej ławce. Podszedłem bliżej. Bałem się tylko, że gdy się odwróci okaże się ze to nie ona. Zdjąłem bluzę.  Podszedłem pod ławkę. Założyłem swoja bluzę na zmarzniętą dziewczynę.
-Przepraszam. -Powiedziałem, blondynka gwałtownie wstała z ławki odwracając się w moja stronę. Zobaczyłem przed sobą najważniejsza w moim życiu osobę. Patrzyła na mnie tymi samymi oczami co 3 lata temu. Widziałem jej jasne policzki i różowe usta.
-Czego ty chcesz ode mnie Styles?- dziewczyna tym razem krzyknęła ściągając moja bluzę i odrzucając w moja stronę.
-Chce Ciebie.
-Miałeś mnie kilka lat temu. Miałeś mnie kilka tygodni temu ale uważałeś mnie za dziwkę. - nawet nie potrafiłem określić co teraz czuła dziewczyna.
-Wróć ze mną. Daj mi to naprawić.
-Byliśmy przyjaciółmi, ale ty wszystko zepsułeś!
-Może ja po prostu nie potrafię być tylko Twoim przyjacielem – tym razem to ja krzyknąłem.
-Daj mi spokój. Wracaj do domu. - odpowiedzialna dziewczyna idąc przed siebie. 
 -Nie zostawię Cię!
-Ile cholernych razy będziesz to mówił! Za każdym razem Ci to nie wychodzi. Przestań dawać mi te cholerne nadzieje. - Dziewczyna straciła nad sobą panowanie. Po jej jasnych policzkach zaczęły spływać kryształowe łzy. Chciałem ja przytulic. Powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.
Zacząłem podchodzić do płaczącej dziewczyny. Ta jednak odsuwała się.
W pewnej chwili Emily potknęła się i przewróciła na trawę. Szybko podbiegłem do dziewczyny. Nachyliłem się nad nią. Blondynka patrzyła na mnie oczami pełnymi strachu i łez.
-Nic Ci się nie stało?
-Co Cię to obchodzi.
-Zayn wszystko mi powiedział- Źrenice dziewczyny lekko się powiększyły. - nie wiem nawet co mam powiedzieć. Żadne słowa tego nie naprawią, Wariowałem gdy dowiedziałem się o tym wszystkim. Emily ja nie potrafię bez Ciebie żyć. Nie potrafię dzielić się Toba z kimś innym.
-Zejdz ze mnie! Zostaw mnie. - dziewczyna zaczęła bić mnie w klatkę piersiową. Próbowała zepchnąć mnie z siebie.
-Nie pozwolę Ci odejść. - Teraz już nic się nie liczyło.
Zbliżyłem się do dziewczyny która nadal uderzała pięściami w moja klatkę. Wyrywała się i krzyczała jednak teraz nic się nie liczyło.
Pocałowałem ją. 

Poczułem miękki dotyk jej ust. Mogłem teraz umrzeć. Wiedziałem, że ją kocham.
Delikatnie dotykałem różowych ust dziewczyny bojąc się, że mogę ją zranić.
Przestałem jednak czuć ból spowodowany uderzeniami. Poczułem, że dziewczyna odwzajemniła mój pocałunek. Liczyła się tylko ona. Odsunąłem się lekko od dziewczyny. Patrzyłem w jej piękne oczy.
-Jesteś najważniejsza na świecie. Wróćmy do domu. 
-Ja nie potrafię tak dłużnej. Nie wytrzymam. Te wszystkie uczucia walczą. Harry nie potrafię tak dłużej. Boje się, że sobie nie poradzę co jeśli przegram? - Dziewczyna gubiła się w słowach. Mówiła tak wiele rzeczy. Większość nie miała sensu. Co jeśli to ja doprowadziłem ja do takiego tanu.
-Będzie dobrze. Obronie Cie rozumiesz. Pocałowałem dziewczynę kolejny raz. 
-Przegrasz.
-Wygram dla Ciebie. Wróćmy do domu. -Emily tylko pokiwała twierdząco głową.
Pomogłem jej wstać. Mocno przytulając jej zmarznięte ciało do siebie. Szedłem z wtulona dziewczyna w stronę samochodu.
- Będzie dobrze. - powiedziałem z troska do dziewczyny. Bałem się. Nigdy nie widziałem jej w tak złym stanie.
W oddali zobaczyłem Zayna stającego przy samochodzie.
Podszedłem jeszcze bliżej. Zobaczyłem zatroskanego przyjaciela. Wiedziałem, że chce zadać tyle pytań jednak odnalazłem w jego spojrzeniu zrozumienie. Emily nawet nie zareagowała na widok Zayna. Po prostu nadal mocno się w mnie wtulała tak jak kilka tygodni wcześniej.
Zayn popatrzył z troska na blondynka. Nie zadawał pytań. Wszystko było jasne. Powiedział tylko.
-Wracajmy do domu.


~~~~
Napisałam! Udało się. Cały rozdział ze perspektywy Harrego.  Jakieś wielkie dzieło to może to nie jest ale myślę, że ujdzie.
Dziękuje za wsparcie. Dziękuje za wszystko.
! Nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział! Nie mam nawet napisanego ani kawałeczka. Zero pomysłu. Może Wy macie jakiś pomysł co dalej? Jestem bardzo ciekawa.   ;D
Dziękuje mojej Szamańskiej rodzinie za wsparcie. Jesteście niesamowite. ♥
Gdy pomyślę o Yoh to od razu mi lepiej. Jego uśmiech i to luzackie podejście do życia. Rozpięta koszula i słuchawki na uszach. 
 Dzięki za komentarze bo dają mi dużo motywacji. Przynajmniej wiem, że mam dla kogo pisać i dzięki temu rozdziały pojawiają się dosyć szybko. 
To chyba jedyny blog z którym tak długo wytrzymałam.Były jeszcze kiedyś inne ale poległy tak do 5 notki.
Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam do komentowania! 




czwartek, 24 stycznia 2013

Śmierć jest za prosta, życie jest cholernie trudne.

Każdego ranka budziłam się ze świadomością, że czegoś brakuje. Brakowało kawałka mojego serca. Ten kawałek odszedł. Zbyt wiele tabletek, alkoholu. Nie raz myślałam, żeby zakończyć to wszystko. Śmierć wydawała się taka prosta. Byłam jednak tchórzem. Może po prostu nie byłam gotowa. Było to zbyt łatwe. Śmierć jest za prosta, życie jest cholernie trudne. Wtedy może było łatwiej. Każdego dnia próbowałam sobie przypomnieć jego uśmiech. Jego obietnice. Nie ufałam ludziom. Po co miałam im ufać skoro nawet najbliższa mi osoba mnie zdradziła.
Ta osoba złamała mi serce. Później okrutniej je wyrwała pozostawiając głucha pustkę.
Przez kilka pierwszych miesięcy miałam nadzieje. Z dnia na dzień ta jednak znikała pozostawiając mokre plamy na poduszce. Dlaczego to robiłam. Może dlatego, że nie potrafiłam poradzić sobie z niczym. Łzy dawały ukojenie. Nie wychodziłam z pokoju. Rodzice udawali, że im zależny.
Dlaczego się załamałam? Przez jednego głupiego chłopaka o kręconych włosach i zielonych oczach którego uważałam za przyjaciela. Z każdym dniem było coraz gorzej. Szkoła do której maiłam chodzić stała się miejscem gdzie się dusiłam. Byłam sama. Jest tak wiele miejsc na świecie a ja akurat musiałam utknąć w jednym miejscu. Tak wiele razy chcieli mnie wywalić ze szkoły jednak mój „cudowny” ojciec mógł załatwić wszystko. Jedynym warunkiem dla którego pozostałam w szkole były spotkania u psychiatry. Dostawałam leki, które miały mi pomóc. Nie dawały jednak ukojenia. W każdy czwartek mama zawoziła mnie do Doktora Richardsa. Zadawał te same pytania. „Dlaczego? Jak się czuje? Co się zmieniło? Czy chce o czymś porozmawiać? „ ja po prostu siedziałam i milczałam. Bałam się. Myślami byłam gdzie indziej. Po czterech miesiącach „terapii” rodzice dali sobie spokój. Zostałam znowu sama. Chciałam tak wiele razy uciec zostawiając za sobą przeszłość. Ta jednak nie chciała dać mi spokoju. Powracały bolesne wspomnienia. Nie tak miało wyglądać moje życie.
Straciłam nadzieje, że będzie lepiej. Chciałam skoczyć tak po prostu wysoko jednak cały czas stałam na tej cholernej ziemi. Cały czas spadałam.
                                                        Emily
~~~~~
Nie jest to rozdział, ale musiałam to napisać. Chyba potrzebowałam sama dla siebie to napisać.
Macie tak, że przez większość waszego życia jest dobrze, jednak jedna chwila jedno wspomnienie może zniszczyć wszystko. Ja czuje się tak teraz. Nie mogę napisać nawet rozdziału bo wszystko skończyłoby się na zabiciu Emily. Może sobie nie radze z tym wszystkim. Gdy zostaje sama w pokoju zostaje ze swoimi myślami. Dlaczego nie mogę myśleć pozytywnie gdy jestem sama. Czasami jest źle. Najgorzej jest teraz gdy zdajesz sobie sprawę gdy nie ma przy tobie tak ważnej osoby. Przypominasz sobie jakiś pieprzony moment i uświadamiasz sobie, że to nie wróci. Dlaczego życie jest takie trudne. Dlaczego stawia na mojej drodze tak trudne wybory.
Nie potrafię wybrać batonika w sklepie a co dopiero jeśli chodzi o moje życie. Po co mam myśleć o tym co będzie kiedyś. Boje się przyszłości. Nie radze sobie z tym, ze każdy czegoś ode mnie oczekuje. Boje się, że zawiodę rodziców, przyjaciół. Gdy moi przyjaciele maja problemy jak mam im pomóc skoro sama sobie tez nie potrafię.
Kocham swoje życie takim jakie jest ponieważ doświadczyłam w nim tyle dobrych rzeczy. Tyle wspomnień o których nigdy nie chwiałabym zapomnieć.
Wszystko zmieniła jedna niedziela. Czasami zastanawiam się co by było gdyby tego dnia nigdy nie było. To zdecydowanie najtrudniejszy moment w moim życiu, który tkwi w mojej głowie aż do teraz.
Może teraz zrozumiecie dlaczego Emily jest taka a nie inna. Ponieważ nie potrafię napisać niczego innego. Na pewno nie teraz.
Nowy rozdział pojawi wkrótce. Napisana mam już tak połowę i wiem co dalej powinnam napisać. Jednak chwilowo potrzebuje uporządkować kilka spraw. Chwilowo mam chaos w głowie. Dlatego też moja wypowiedz jest strasznie chaotyczna nie chce tego „przelać” do rozdziału. Wiem, że jutro już będzie dobrze...
Przepraszam z to „coś” ale chyba teraz tego potrzebowałam.
Pozdrawiam ♥


niedziela, 20 stycznia 2013

7.Po prostu daj mi teraz sobie pomóc.



Harry
        Wczorajszego dnia widziałem ból w oczach dziewczyny i pustkę. Wszystko jej odebrałem. Ona odebrała mi siebie. Nie chciałem o tym z nią rozmawiać.
Chciała, ze na mnie odegrać dlatego przespała się z Zaynem? Nie mogłem tego sobie poukładać. W mojej głowie panował straszny bałagan. Moje życie przez ostatnie kilka tygodni stało się jednym wielkim bałaganem.
Promienie słońca raziły mnie w oczy. Wiedziałem, że Phil i moja matka wyjechali rano. Miałem spędzić cała sobotę z Emily.
Byłem głodny. Wiedziałem, że mama zostawiła na pewno tonę jedzenia. Miałem już plan na ten dzień. Wiedziałem, że oznacza to imprezę. Chciałem oderwać moje myśli od blond dziewczyny.
Zszedłem na dół zacząłem robić sobie kanapki.


Emily
        Gdy już się obudziłam. Zeszłam a dół chcąc zrobić sobie coś do jedzenia. Zobaczyłam jednak Harrego który stoi bez koszulki przy blacie kuchennym robiąc to samo. Umięśniona klatka piersiowa spowodowała, że po moim ciele przeszedł dreszcz.
Chłopak zauważył mnie. Uważnie mi się przyglądał. Wpatrywał się we mnie tymi zielonymi oczami.
-Robię dzisiaj imprezę.
-Nie martw się nie będę Ci przeszkadzać.  
-Nie chciałam z nim rozmawiać. Na pewno nie teraz. Teraz kiedy mój świat zaczął się walić.
Założyłam buty i wyszłam z domu. Po kilku minutach byłam już pod swoim domem. Otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Zrobiłam sobie jedzenie po czym usiadłam na kanapie oglądając jakiś nudny film. Nie wiedziałam co mam robić. Przez cały dzień oglądałam filmy albo spałam.
Była 21:13 Wiedziałam,że nie powinnam. Wiedziałem, że nie byłam tam mile widziana. Postanowiłam, że jednak wejdę i zobaczę. Już kilka domów wcześniej słyszałam głośna muzykę. Weszłam do domu zobaczyłam wiele osób ze szkoły. Połowa z nich była już na tyle pijana, że leżała na ziemi. Wszędzie były butelki po piwie i wódce.
-Zobaczcie kto przyszedł. Nasza mała lesba. - usłyszałam ten piskliwy głos Caroline.
-Zostaw ją w spokoju. Usłyszałam nieznajomy głos i zobaczyłam dziewczynę o ciemnych lekko kręconych włosach. Caroline zrobiła tylko głupia minę i odeszła.
-Dzięki..
-Nie ma za co. Nie każdy akceptuje inność. - Nieznajoma podała mi butelkę wódki. Wypiłam trochę. Poczułam jak mój przełyk zaczyna płonąc.  
-Dzięki tego mi było trzeba.  
-Może się lepiej poznamy. -Zobaczyłam, że dziewczyna posyła mi znajomy uśmiech. Pokazałam jej drogę na górę.  
Otworzyłam drzwi. Brunetka usiadła na łóżku. Zrobiłam to samo. Dziewczyna lekko przysunęła się w moja stronę. Uważnie obserwowałam co robi. Była pijana, pocałowała mnie. Nie chciałam jej wykorzystać. Coś jednak mówiło mi, że akurat tego potrzebuje.
Odwzajemniłam miękki pocałunek.

Dawno nie czułam tej delikatności. Dziewczyna stawała się coraz bardziej zachłanna. Zaczęła rozpinać mi koszule. Starałam się odwzajemniać jej pocałunki. Nie dawało mi to jednak żadnej przyjemności.  
-Przestań.- odsunęłam się gwałtownie od zaskoczonej dziewczyny.
-O co chodzi?- Powiedziała zdziwiona brunetka.
-Nie mogę zostaw mnie.
-Zdecyduj się kim jesteś!- krzyknęła dziewczyna głośno zamykając drzwi.
Wyszłam za nieznajomą, która prawie wybiegła z domu.
-Przepraszam- wpadłam na jakąś osobę.
-Uważaj... O Emily. - widziałam zaskoczoną twarz chłopaka.
-Też się ciesze, że Cię widzę.
-Harry po prostu powiedział, że Cię nie będzie.
-Zapewne bardzo tego chciał.
-Daj spokój dlaczego tego nie skończymy i po prostu nie powiemy mu jak było naprawdę.
-Co powiecie?- usłyszałam za sobą znajomy głos.
-Nie Twoja sprawa. - powiedziałam oschle.

-Mój dom moja sprawa.
-Haha zabawna cały czas myślałam, że to dom mojego ojca.  
-Dobra może skończycie, bo zaraz się pobijecie. - Zayn próbował rozładować napięta sytuacje pomiędzy nami. Widziałam, że Harry nie ma zamiaru jednak przestać. Doskonale go znałam. Nie raz widziałam go w takim stanie. Miałam dosyć wszystkich kłótni. Pociągnęłam Zayna z rękę w stronę tańczących ludzi.
-To nie jest dobry pomysł.- powiedział chłopak kładąc ręce na moich biodrach.
-Wiem, że jesteś jego przyjacielem, ale czy tej nocy możesz być tez moim?- wtuliłam ie mocniej w chłopaka, który kołysał się w rytm wolnej melodii.  
-Jako twój nowy przyjaciel. Mówię Ci, że musisz się z nim pogodzić. Przecież on wariuje.- chłopak mocniej mnie przytulił.  
Resztę wieczoru starałam się nie wchodzić w drogę Harremu, który i tak znikł gdzieś. Może znalazł pannę do towarzystwa.Nawet nie wiem dlaczego ale te myśli spowodowały lekkie ukłucie w okolicach mojego serca.
Była chyba druga nad ranem gdy wszyscy powoli zaczęli wychodzić. Trudno było nazwać to wychodzeniem. Połowa z tych ludzi ledwo trzymała się na nogach.  
- Mam nadzieję, że sobie poradzisz. - powiedział Zayn mocno mnie przytulając na pożegnanie.  
-Dziękuje.
-Pisz, dzwon gdy tylko będziesz czegoś potrzebować. - powiedział chłopak zamykając za sobą drzwi.  
Pomimo nadal głośno grającej muzyki czułam się samotna. Byłam sama w dużym salonie, które teraz nie przypominał w ogóle salonu.  
Nie miałam zamiaru tego sprzątać jednak nie wiedziałam gdzie jest Harry. Poszłam na górę. Zapukałam w drzwi jego pokoju. Nie usłyszałam jednak żadnej odpowiedzi.  
Otworzyłam lekko drzwi po czym zobaczyłam chłopaka śpiącego bez koszulki.  
Podeszłam bliżej. Wzięłam koc lezący na niebieskim dywanie. Nakryłam chłopaka który tylko coś zamruczał. Nie chciałam go budzić.  Zeszłam tylko na dół.  
-Mój ojciec nas zabije.- powiedziałam sama do siebie.
Zaczęłam zbierać śmieci i doprowadzać dom do porządku. Po zebraniu kilku siatek butelek, plastikowych kubeczków i porozwalanych paczek po czipsach pokój zaczął przypominać dawny salon.  
Spojrzałam na zegarek, była czwarta nad ranem. Byłam strasznie zmęczona. Nie miałam siły nawet iść do pokoju.  
Położyłam się na kanapie. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

            Otworzyłam zaspane oczy. Zobaczyłam przed sobą znajomy salon. Zaczęły docierać do mnie obrazy z wczorajszego dnia.
Wstałam co spowodowało, że zakręciło mi się w głowie.
Weszłam po schodach prosto do łazienki. Zamknęłam drzwi i wzięłam upragniony zimny prysznic.
Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nie zabrałam rzeczy.
Wyciągnęłam z szafki niebieski dyzy ręcznik. Owinęłam się nim. Chciałam jak najszybciej dostać się do mojego pokoju.
Wyszłam z łazienki wpadając na Harrego.
-Przepraszam.-powiedział chłopak. Dopiero teraz zmierzył mnie wzrokiem
-Chce przejść. Możesz zejść mi z drogi.- powiedziałam do chłopaka który blokował mi przejście.
-Możemy normalnie porozmawiać?- Powiedział chłopak jeszcze bliżej podchodząc.  
-Nie mamy o czym.  
-Możemy wszystko sobie wyjaśnić?- tym razem chłopak zabrał mokry kosmyk z mojej twarzy uważnie patrząc mi w oczy.  
-Przestań to robić! Przestań udawać, że nic się nie stało. Nie pamiętasz już? Przecież jestem zwykła dziwka. Krzyknęłam omijając chłopaka.  
Zamknęłam głośno drzwi do mojego nowego pokoju. Chciałam jak najszybciej się wydostać z tego domu, w którym się dusiłam. Ubrałam się. Zabrałam resztę rzeczy do torby. Zeszłam po schodach miałam nadzieje, że nie spotkam Harrego na swojej drodze.  
Gdy otworzyłam drzwi wpadłam na swojego ojca. Cholera jak zawsze muszę na kogoś wpadać. Cały czas wybieram zły moment.  
-A ty gdzie się wybierasz?- powiedział ojciec przytulając mnie na powitanie.  
-Zapomniałam kilku rzeczy. - Co miałam powiedzieć, że nie mogę przebywać z Harrym w jednym pomieszczeniu. Nie mogę oddychać tym samym tlenem co on.
-Witaj Emily- Tym razem to Anne mocno mnie uścisnęła.  
-Jak podróż?- powiedziałam od niechcenia.  
-Bardzo dobrze.-kobieta serdecznie się do mnie uśmiechnęła.  
-Muszę jeszcze coś załatwić. Wrócę wieczorem- powiedział Ojciec wychodząc. Znowu to robił. Zostawiał mnie samą z moimi problemami.
-Emily mogłabyś mi pomóc.
Cholera akurat teraz? Gdy chciałam jak najszybciej opuścić ten dom.
-Oczywiście.- rzuciłam torbę koło schodów. Po czym ruszyłam do kuchni.  
Pomogłam Anne kroić jakieś warzywa na sałatkowe. Usłyszałam kroki, które mogły należeć tylko do Hazzy
-Synku- Anne pocałowała chłopaka w policzek.
-Cześć mamo.- powiedział szeroko się uśmiechając
-Mam nadzieje, że przy obiedzie opowiecie mi co się działo jak nas nie było. Mógłbyś nam pomóc- Kobieta podała Harremu ogórka – mógłbyś to pokroić.  
-Jasne.
Kobieta wyszła z kuchni. Zostałam sama z Harrym. Znowu zaczęłam się dusić. Jakby tlen znikał a zostawał ten trujący dwutlenek węgla.  
-Dziękuje. Nie musiałaś tego robić.
-Czego nie musiałam?- teraz nie wiedziałam o co chodzi chłopakowi
-Nie musiałaś sprzątać tego syfu. Popatrzyłam na chłopaka który uśmiechał się odsłaniając swoje jasno białe zęby.

-ałaaaaaa.- wypuściłam nóż z ręki. Przez ten jego durny uśmiech prawie ucięłam sobie palca.  
-Pokaż- podziałał Harry łapiąc mnie za rękę.  
-Zostaw to nic takiego.
- Nic takiego raczej nie krwawi od tak sobie.-Wiedziałam, że Harry nie da spokoju.  
-Poradzę sobie.- powiedziałam stanowczo.
-Pamiętasz? Tamtego dnia tez mi pomogłaś. Po prostu daj mi teraz sobie pomóc.  
Dalej już nie protestowałam. Czułam jak ciepła czerwona maż spływa po moim palcu. Czułam charakterystyczny zapach krwi. Usiadłam na blacie kuchennym. Uważnie obserwowałam jak Loczek wyciąga z szafki apteczkę. Wyją plater, jakiś wacik i wodę utlenioną. Na widok tej ostatniej rzeczy lekko się skrzywiłam.  
- Będzie lekko szczypać- chłopak znowu chwycił moją dłoń. Moje ciało przeszedł dreszcz.  
Chłopak polał mojego krwawiącego palca woda utleniona która lekko zaczęła się pienić. Po czym zakleił palca plastrem.  
-Gotowe- powiedział szeroko się uśmiechając. Nadal trzymał moja dłoń.  
-Dziękuję.  
-Emily nie wiem dlaczego ale …
-Co się stało?- Do kuchni weszła mama Harrego. Chłopak szybko się odsuną.
-Skaleczyłam się.  
-Myślałam, ze tylko Harry jest taki niezdarny. Może lepiej gdzieś pójdziecie a ja się zajmę obiadem. Harry zabierz Emily na mała wycieczkę. Pewnie jeszcze nie miała okazji pozwiedzać tego miejsca.  
Po jakiś pięciu minutach spierania się z Anne, że wycieczka to nie jest jednak najlepszy pomysł siedziałam już z Harrym w samochodzie.
-Może po prostu zostawisz mnie pod domem a sam pojedziesz do chłopaków.
-Może po prostu jednak pojedziemy tam razem.
-To nie najlepszy pomysł. Pewnie i tak maja mnie za wariatkę.
-Przecież się świetnie dogadujecie z Zaynem.
-Jeśli masz mnie zamiar obrażać to zatrzymaj samochód.  
- Daj spokój jaka by nie dała się zaciągnąć do łózka Zaynowi
-Zatrzymaj samochód.
-Może znowu to zrobicie
-Zatrzymaj ten cholerny samochód- tym razem już krzyczałam. Harry po chwili zatrzymał samochód.  
Szybko rozpięłam pas i wysiadłam z samochodu.  
-Daj spokój!
-Zostaw mnie. Nie wierze, że w to wszystko uwierzyłeś. -Ostatni raz popatrzyłam na chłopaka.
-W co miałem uwierzyć w to, ze przez cały czas myślałem ze jesteś inna.  
-Daj mi spokój. Nie potrzebuje Cię! 

~~~
Dziękuje, że jesteście ze mną i to czytacie. Rozdział nawet nie potrafię określić czy jest ciekawy czytałam go chyba z byt wiele razy. Chciałam Was przeprosić, że tak długo nic nie pisałam. Postaram się to jakoś nadrobić.
Patrze tak na ankietę i strasznie mi miło jednak później patrze na ilość osób które komentuje i troszkę mi przykro. Byłoby mi strasznie miło gdyby osoby które czytają zostawiały nawet najdrobniejszy komentarz. Byłoby mi łatwiej. Wiedziałabym wtedy czego oczekujecie i co mogę zmienić aby było lepiej ;)
Serdecznie Was pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje!

+ 22.01.13
Chciałam tylko powiedzieć, że jeśli chcecie znaleźć się w moich polecanych to po prostu napiszcie w komentarzu. Chętnie pododaje Wasze blogi a jak znajdę chwilkę czasu to postaram się poczytać ;D