niedziela, 17 lutego 2013

12.Styles ty naprawdę nie potrafisz opowiadać historii.

  Myślę, myślę, że kiedy to wszystko jest już skończone, to powraca tylko przez mgłę, rozumiesz. Jak kalejdoskop wspomnień. Powraca wszystko, za wyjątkiem jego samego. Myślę, że gdy pierwszy raz go ujrzałam, jakaś cząstka mnie wiedziała co może się wydarzyć. I naprawdę, nie chodzi tutaj o jego słowa, czy czyny. Chodzi o uczucie, które pojawiło się razem z nim. Szalonym wydaje się fakt, że nie mogę być pewna czy kiedykolwiek poczuję coś podobnego.I nie wiem, czy powinnam to poczuć. Wiedziałam, że jego świat poruszał się zbyt szybko i spalał wyjątkowo jasnym płomieniem, ale pomyślałam wtedy: "Jak diabeł mógłby pchać mnie w ramiona kogoś, kto przypomina anioła gdy tylko się uśmiechnie?". Może to wiedział, kiedy mnie zobaczył. Zgaduję, że straciłam wszelką równowagę. I myślę, że najgorszą częścią tego wszystkiego, nie było utracenie jego. Tylko to, że zatraciłam siebie.

Kilka tygodni minęło jak jeden dzień. Jedyna osoba z jaką miałam kontakt był Zayn. To od niego dowiadywałam się co robił Harry. Nie widywałam się z nim. Nie chciałam. Wszystko wydawało się tak proste. Brak tęsknoty, brak żalu. Wiedzieliśmy, że tak musi być. Wiedziałam, że znowu widuje się Caroline. Nawet ten fakt nie bolał mnie tak bardzo. W ciągu tych dwóch tygodni nie działo się zupełnie nic. Chodziłam do szkoły. Duży budynek ludzi, których interesuje tylko życie innych. Usłyszałam już tak wiele plotek na mój temat, że przestałam zwracać na nie uwagę. Kilka wizyt u psychologa i nowe leki, które brałam każdego dnia. Nie czułam zupełnie nic. Strachu, żalu czy miłości. Uczucia przepadły pozostawiły po sobie smak gorzkiej tabletki. Dzisiaj był dzień, który miał już na zawsze zamknąć wszystkie niedokończone sprawy. Miał zrobić to za nas. Za mnie i za Harrego. Nie potrzebowaliśmy rozmowy. Ten ślub miał zrobić to za nas. Ubrałam czarną sukienkę sięgającą do połowy ud. Zrobiłam lekki makijaż i wyprostowałam włosy. Popatrzyłam w lustro lekko się do siebie uśmiechając. Wzięłam kilka głębokich oddechów przypominając sobie, ze przecież muszę oddychać.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi. Przede mną stał chłopak w eleganckim garniturze i czerwonym krawacie.
-Emm wyglądasz naprawdę... naprawdę pięknie- chłopak na mój widok szeroko się uśmiechną.
-Dziękuje ty tez wyglądasz dobrze Panie Malik. Wchodź pociągnęłam chłopaka za rękę prowadząc do salonu.
-Gdzie Twoja mama?
-Ślub i to wszystko. Potrzebuje trochę czasu, jest u przyjaciółki.
-Jasne. - Chłopak nadal patrzył na mnie spojrzeniem pełnym pożądania.
-Nie patrz tak na mnie.
-Jak mam nie patrzeć? Tak? - chłopak zrobił głupią minę przez co zaczęłam się głośno śmiać.
- Wiesz doskonale jak.- pokazałam chłopakowi język.
-Trzeba było założyć krótsza sukienkę.
 -Pomyśle nad tym.... Nie raczej nie.
-Musimy już chyba jechać. Głupio by było się spóźnić.
-A może darujemy sobie durne formalności w urzędzie i pójdziemy tylko na wesele?
-Emily twój ojciec nie będzie zadowolony.
-Zayn od kiedy zrobiłeś się taki nudny.
- Ja nudny? Wypraszam sobie. - Zayn udał urażonego.
-Ojeeej nie obrażaj się nie wiedziałam, że jesteś taki wrażliwy. -Podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w policzek.
-Nie gniewasz się?
-Zastanowię się.
Nasza sprzeczka trwała dobra godzinę. Zayn wymyślał rożne sposoby abym tylko dała mu całusa. Było to przyjemne. Ponieważ od dawna potrzebowałam takiej bliskości.
Naszą uwagę przykuł jednak dźwięk smsa.
"Gdzie jestescie do cholery" Harry
-Najwidoczniej zauważyli, że nas nie ma.
Po jakiś dwudziestu minutach byliśmy już na przyjęciu weselnym. Wszyscy tańczyli. Wchodząc z Zaynem zobaczyłam Harrego i ta tlenioną blondynkę tańczących na środku parkietu. Najwidoczniej nie przeszkadzało im towarzystwo innych ludzi. Chciałam jak najszybciej dostać się do stolika Ojca i Anne i złożyć im „najszczersze życzenia”
Gdy mijaliśmy parę idealną nie mogłam się podtrzymać i powiedziałam chyba kilka słów za dużo i za głośno.
-Wynajmijcie sobie pokój.
-Co ty powiedziałaś ty mała lesbo?- warknęła Caroline
-To co słyszałaś ty mała dziwko.- posłałam jej jeden z najbardziej ironicznych i przesłodzonych uśmiechów na jakie mogłam sobie pozwolić. Widziałam, ze tak idiotka chce powiedzieć coś jeszcze jednak została odciągnięta przez Harrego który zaczął ją namiętnie całować patrząc mi w oczy.
Zrobiło mi się niedobrze. Każda cześć mojego ciała chciała odreagować jednak nie widziałam jak. Mój organizm pragną alkoholu którego zapach unosił się w powietrzu.
- Muszę się napić- powiedziałam do Zayna, który uważnie mi się przyglądał.
-Wyglądasz jakbyś chciała kogoś zabić.
-Zabić, poćwiartować i wydrapać zielone oczy Twojego przyjaciela. - Uśmiechnęłam się szeroko do chłopaka.
-Dobra znajdźmy coś do picia.
Gdy podchodziliśmy bliżej stolika na naszej drodze staną mój ojciec.
-Chyba musisz mi coś wyjaśnić.
-Tatoo wszystkiego dobrego. Chyba nie chcesz zepsuć tego cudownego wieczoru.
-Porozmawiamy później. - Ojciec posłał mi jedno z tych swoich groźnych spojrzeń. Chciała udać jak bardzo się tym przejęłam. Jednak z trudem powstrzymywałam śmiech.
Widziałam odchodzącego ojca. My z Zaynem podeszliśmy do stolika. Chłopak nadał mi do kieliszka przezroczystego płynu. Wzięłam kieliszek i wypiłam zawartość. Poczułam jak mój przełyk zaczyna płonąć. Tego było mi trzeba.
-Panie Malik może chce pan ze mną zatańczyć?
-Z przyjemnością.
-Pociągnęłam chłopaka na parkiet. Czułam się szczęśliwa. Alkohol, który zaczynał płynąc w moich żyłach potęgował to uczucie. Razem z Zaynem głośno się śmieliśmy tańcząc.
- Przepraszam mogę porwać moja córkę do tańca?
-Oczywiście- powiedział mój przyjaciel odchodząc do stolika i zostawiając mnie z moim ojcem.
-Piłaś?
-Najwidoczniej za mało.
-Nie ważne. Wrócimy niedługo do tej rozmowy.
-Tak jak zawsze. - powiedziałam nadal kołysząc się lekko w rytm melodii.
-Ciesz się, ze lepiej się czujesz. Zayn to Twój chłopak? - na te słowa prawie się zakrztusiłam własna śliną.
-Niee- powiedziałam stanowczo.
-Wiem to nie moja sprawa.
-Właśnie nie Twoja.
-Mam jednak nadzieje, że wszystko się ułoży pomiędzy Tobą i Harrym. To dobra okazja żeby porozmawiać skoro macie być rodzeństwem. - Na sama myśl o tym zrobiło mi się niedobrze.
Poczułam jednak jak ojciec lekko mnie puszcza.
-Może odbijany. - Zobaczyłam przed sobą Anne z nikim innym jak Harry.
-Może zatańczycie. - powiedziała matka Harrego.
-Z przyjemnością- powiedział Chłopak lekko się krzywiąc.
Już po chwili stałam z Harrym razem na parkiecie. Z głośników wydobywała się melodia wolnej piosenki.
Położyłam swoje ręce na kark Harrego unikając jego wzroku. Poczułam jak Chłopak kładzie ręce na mojej talii. Zrobiło mi się gorąco. Chciałam jak najszybciej uciec.
-Jeśli szukasz Zayna to widziałem go z moją kuzynką.
-Caroline chyba tez nie jest zainteresowana skoro wychodzi z tamtym chłopakiem.
-Nic nas nie łączy. To tylko seks. - powiedział chłopak.
-Widać, ze seks z Tobą tez jej nie zadowala.-Wyszeptałam chłopakowi do ucha. Wiedziała, ze to jego słaby punkt. Najprostszym sposobem żeby zdenerwować chłopaka jest powiedzenie mu, że jest słaby w łóżku. To wystarczyło. Chłopak przyciągną mnie bliżej do siebie. Nasze ciała lekko się o siebie ocierały nadal ruszając się w rytm melodii. Z każdą chwila napięcie pomiędzy nami narastało.
-Ślicznie wyglądasz. - Czułam jak moje policzki zaczynają plonąć.
-Ty tez wyglądasz dobrze.
Czułam mocne perfumy chłopaka. Serce zaczynało bić mocniej. Znowu zapomniałam jak się oddycha. Wdech i wydech powtarzałam sobie w myślach.
-Chcesz stąd iść?- poczułam ciepły oddech na swojej szyi. Moje ciało zamarło a rozum przestał myśleć racjonalnie.
-Tak.
Nie wiem co mną teraz kierowało. Wszystko działo się tak szybko. Nie potrafiłam nad tym zapanować. Chciałam czegoś więcej. Nim się obejrzałam byliśmy już w jakimś pokoju.

Harry
Pamiętam dokładnie ten dzień. Najpiękniejszy dzień w moim życiu. Czułem się taki wolny. Pierwszy raz w życiu poczułem coś takiego. Co czego nie da się opisać żadnymi słowami.
Siedzieliśmy w jednym z pokoi hotelowych. Zbyt dużo alkoholu za dużo emocji. Traciłem kontrolę nad sobą. Obok mnie siedziała blondynka ubrana w czarną koronkową sukienkę sięgająca do połowy jej ud. Wyglądała idealnie. Była idealna pod każdym względem.
-Nie wierze, że od dziś jesteśmy rodzeństwem- powiedziała dziewczyna.
-Nie do końca ale jednak.
-Mam brata to chore.- Dziewczyna położyła się na łóżku. Zrobiłem to samo położyłem się obok dziewczyny.
-Będziemy udawać rodzeństwo?
-Będziemy udawać rodzinę? -Dziewczyna odpowiedziała mi pytaniem
-Czasami chyba przypominaliśmy rodzeństwo.
-Szczególnie wtedy gdy wyzywałeś mnie od dziwek?- nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Oparłem się na ręce lekko się podnosząc patrzyłem uważnie na twarz dziewczyny która leżała wpatrując się w sufit. Każdego dnia żałowałem tego wszystkiego.
-Skrzywdziłem Cię. Nawet nie wiem w jaki sposób mógłbym Cie przeprosić.
-Czasami nie da się zapomnieć.
-Nigdy nie chciałem zapominać. Gdy tamtego dnia cię zostawiłem nigdy obiecałem Ci ze nigdy Cie nie zapomnę. To jedyna obietnica której tak naprawdę dotrzymałem.
-Przeżyliśmy już chyba wszystko. Prawda? - powiedziała dziewczyna tym razem uważnie mi się przyglądając. Nie wiedziałem na jaka odpowiedz czeka.
-Nigdy tak naprawdę nie powiedziałem Ci najważniejszego. -Wpatrywałem się w te niesamowite oczy dziewczyny.- Nigdy nie powiedziałem jak bardzo Cię kocham. - Powiedziałem to. Powiedziałem jej. Nie wiedziałem co zrobi blondynka.
-Teraz to powiedziałeś. Dlaczego teraz?
-Bo rodzeństwo powinno się kochać prawda? Nie wytrzymałem wpatrywałem się już tylko w malinowe usta dziewczyny. Zmniejszyłem dzieląca nas odległość do minimalnej. Wpatrywałem się w zaskoczone spojrzenie Emily. Bałem się, że mnie odrzuci. Robiła to tak wiele razy. Dlaczego nie miałaby zrobić tego teraz? Zbliżyłem się jeszcze bardziej. Nachylałem się nad dziewczyna tak ze nasze usta prawie się stykały. Teraz albo nigdy. Pocałowałem Emily. Poczułem miękki dotyk jej ust. Całowałem ja tak delikatnie jak jeszcze żadną dziewczynę. Chciałem jej pokazać jak bardzo mi na niej zależny. Po kilku sekundach odsunąłem się jednak.
-Byliśmy znajomymi, przyjaciółmi, wrogami, teraz będziemy rodzeństwem jednak nigdy nie byliśmy parą. Dlaczego nie możemy spróbować ten ostatni raz?
-Już jest za późno Harry.
-Mamy jeszcze kilka godzin zanim wstanie nowy dzień. Przez te parę godzin możemy nadrobić wiele rzeczy. Wtedy będziemy dla siebie tylko rodzeństwem.
-Rodzeństwo tego nie robi. Jesteśmy chorzy wiesz?-Dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie. Pocałowała mnie. Poczułem jak miliony fajerwerków właśnie strzela w mojej głowie.
-Zawsze byliśmy.- tym razem ja przejąłem kontrolę. Jeszcze bardziej namiętnie pocałowałem dziewczynę. Chciałem poczuć smak jej ust. Zapamiętać tą chwilę na zawsze. Pragnąłem zbadać każdy element jej ciała. Błądziłem rekami po jej ciele. Natknąłem się na zamek od sukienki. Dziewczyna jednak złapała mnie za rękę.
-Jesteśmy na etapie trzeciej randki.
- Jaka była pierwsza? Szybko pocałowałem Emily
-Zabrałeś mnie na kolacje. - nie dałem jej dokończyć kolejny szybki pocałunek.
-Odprowadziłeś do domu- Tym razem całowałem dziewczynę w szyje. Emily lekko odchyliła głowę dając mi większy dostęp.
-Pocałowałeś w policzek na pożegnanie. Powiedziała dziewczyna
-Jestem taki romantyczny. Tak Cię pocałowałem? -Pocałowałem dziewczynę czule w policzek. Nie mogłem jednak się powstrzymać przeniosłem swoje pocałunki na jej usta.
-Przejdźmy do drugiej randki- Tym razem to dziewczyna przejęła kontrole. Przewrócilismy się tak, że to ona teraz była na górze.
-Uczyliśmy się do egzaminu. - Dziewczyna pocałowała mnie w szyje. Doprowadzała mnie do obłędu. - Z anatomii.- dokończyłem
-Nigdy nie mieliśmy takich sprawdzianów.- odpowiedziała dziewczyna powracając do całowania mojej szyi. Czułem jak każdy kolejny pocałunek powoduje czerwone ślady.
-Podczas nauki zbliżaliśmy się do siebie. Trzymaliśmy się z ręce. Dziewczyna wzięła moja dłoń. Nasze dłonie splotły się w jedna całość.
-Całowaliśmy się. -Tak? -dziewczyna gwałtownie wpiła się w moje usta. Lekko rozchyliła wargi. Wykorzystałem tą chwilę. Lekko muskałem swoim językiem jej.
-Co było dalej?- powiedziała dziewczyna odsuwając się.
-Przyszła Twoja mama.
-Styles ty naprawdę nie potrafisz opowiadać historii. -Emily zaczęła się śmiać.
-Chciałem szybciej dojść do etapu tej randki.- Złapałem Emily w talii przyciągając do siebie. Poczułem jak dziewczyna wędruje swoimi zgrabnymi rekami pod moja koszulką. Moje mięśnie się napinały. Odsuwała ją coraz wyżej. Po kilku chwilach już jej nie miałem. Dziewczyna trzymała swoja zdobycz mocno w rekach. Całując mnie. Jednak na chwilę przerwała.
-Każda dziewczyna chce chodzić w koszulce chłopaka.- Dziewczyna szybko wstała wbiegając do łazienki. Chciałem ja zatrzymać jednak było za późno. Zostałem sam. Cały czas leżałem na plecach. Zamknąłem oczy. Nie mogłem uwierzyć ze to wszystko się dzieje naprawdę. Bałem się ze dziewczyna ucieknie albo ta chwila okaże się zwykłym snem lub pęknie jak banka mydlana.
Poczułem jak łózko lekko się ugina. Otworzyłem lekko oczy. Zobaczyłem ze koło mnie leży drobna blondynka w mojej koszulce. Poczułem się tak cholernie szczęśliwy.
-Co było dalej?-Zapytała ?
-Leżeliśmy w Twoim pokoju. -Dłonią dotknąłem jej uda. Przejechałem ręką do góry. Widziałem ze dziewczyna lekko się uśmiecha. Widziałem jej idealne ciało. Chciałem zobaczyć więcej. Zaczałem podciągać koszulkę dziewczyny do gry. Zatrzymując się na jej zebrach.
-Musisz się postarać. Dziewczyna odwrócił na bok..znowu zacząłem podziwiać jej miękkie ciało.Znowu przejechałem dłonią po jej biodrze następnie zacząłem przesuwać swoja dłon jeszcze wyżej.

 Nachyliłem się nad uchem dziewczyny Pocałowałem ja w głowę.
-Przejdźmy do randki czwartej. - wyszeptałem.. Z każda minuta pragnąłem jej jeszcze bardziej.
Odwróciłem ja do siebie. Znowu całowaliśmy się tak jak wcześniej. Tym razem to ja pozbawiłem dziewczyny koszulki. Była w samym staniku. Chciałem pozbawić ja również tej części garderoby. Błądziłem rekami po jej plecach. Nadal nie odrywając się od ust Emily. Nasze oddechy stawały się coraz cięższe. Bicie serca przyspieszało z sekundy na sekundę. Znalazłem w końcu mój cel. Doskonale wiedziałem jak co się robi. Jednak dopiero teraz po prostu nie byłem pewien czy potrafię. Jednym ruchem rozpiąłem stanik dziewczyny

 Ta jednak wykorzystała chwile mojej nieuwagi i siedziała na mnie tak jak wcześniej.
 -Na czwartej randce takie rzeczy? - powiedziała posyłając mi jeden z tych najpiękniejszych uśmiechów. Pocałowała mnie w usta. Następnie schodziła coraz niżej. Całowała każdy element mojej klatki piersiowej. Traciłem nad sobą panowanie. Chciałem jeszcze więcej. Nie chciałem jednak jej zranić. Jeden ruch a dziewczyna leżała już pode mną. Calowałem aksamitna skórę jej szyi. Dziewczyna błądziła paznokciami po moich plecach. Zjeżdżałem niżej. Zabrałem przeszkadzającą mi część garderoby dziewczyny. Robiło mi się gorąco. Nie wiedziałem co teraz. Chciałem tylko jej. Chciałem znaleźć zrozumienie w jej oczach. Pozwolenie.
-Harry co było dalej?
-Dalej chciałem żebyś była szczęśliwa. Chcesz tego? Pamiętasz czerwone pudełko i jego zawartość?- Miałem nadzieje, że pamięta. Chciałem żeby pamiętała co wtedy zostawiłem.
-Masz to teraz?- pokiwałem twierdząco głową.
 -Harry ja ...- głos jej się lekko łamał i tym razem spuściła wzrok na moje usta.
-Nigdy tego z nikim nie robiłam. - powiedziała. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce. Do mojej głowy dotarły słowa dziewczyny. Jestem, będę tym pierwszym. Zawsze chciałem usłyszeć to z ust dziewczyny.
-Pokażę Ci. - szepnąłem dziewczynie do ucha. Następnie bardzo czule ją pocałowałem. Chciałem żeby ta noc była dla niej wyjątkową. Chciałem żeby czuła się bezpiecznie.
Zjeżdżałem niżej. Dotykałem jej skóry językiem zostawiając mokry ślad. Dotknąłem ręką jej jędrnych piersi.
Całowałem każdy centymetr jej skóry. Piersi brzuch zjeżdżając coraz niżej. Znalazłem się na linii jej czerwonych majtek.
Wiedziałem co muszę robić. Zacząłem zsuwać je lekko. Dziewczyna wplotła dłoń w moje włosy.
Wszystko działo się tak szybko. W pokoju unosił się żar naszych rozpalonych ciał. O puste ściany uderzał dziwek cichych jęków dziewczyny która wiła się na łóżku z rozkoszy. Nim się zorientowałem byliśmy nadzy. Byłem tylko ja i ona. Nic więcej się nie liczyło. Czas staną w miejscu, był tylko dla nas.
-Chce tylko Ciebie. - wyszeptałem w rozchylone usta dziewczyny.
 -Zrób to. Oszaleje. - powiedziała dziewczyna uśmiechając się.
Nasze nagie ciała nadal się stykały. Nie dałem dziewczynie długo czekać.
Wiedziałem co teraz muszę zrobić. Nadal nie przerywając naszych pocałunków. Wszedłem w dziewczynę, która lekko się wygięła swoje ciało i jęknęła.
Dziewczyna miała mocno zaciśnięte powieki i napięte mięśnie. Każdy kolejny mój ruch powodował, że dziewczyna wydobywała z siebie ciche jęki. Każdy ruch powodował dreszcze przyjemności.
Nasze ruchy stawały się coraz bardzie rytmiczne.
Czułem, że zaraz to się stanie. Dziewczyna wbiła mocniej paznokcie w moje plecy powodując przyjemny ból. Emily złapała mnie za ramiona
Czułem się taki spełniony. Z każdym kolejnym ruchem czułem, że dochodzę. Dziewczyna rozluźniła swój uścisk.
Przyjemność rozchodziła się po całym moim ciele. Nasze oddechy stały się jeszcze bardzie płytkie. Pomiędzy pocałunkami łapaliśmy upragnione oddechy.
-Kocham Cię- wyszeptałem do dziewczyny opadając na łóżko.
Każdy centymetr mojego ciała przychodził przyjemny dreszcz. Nadal nie wiedziałem co tak naprawdę się stało.
-Nigdy czegoś takiego nie czułam.- powiedziała dziewczyna nadal głośno łapiąc każdy oddech. -Dziękuje- powiedziała całując mnie czule w usta. -Odwzajemniłem pocałunek nachylając się nad dziewczyną. Nasz pocałunek przerwał zegar stojący drugim końcu pokoju. Wybijał głośno dwanaście godzin. Oznaczał początek czegoś nowego. Coś co skończyło się zanim zaczęło.

 Jestem tak uzależniony od
Tych wszystkich rzeczy, które robisz
Kiedy schodzisz w dół, leżąc na mnie
Pomiędzy prześcieradłami
Wszystkie dźwięki, jakie wydajesz
Z każdym kolejnym oddechem
Nie da sie porównać do niczego
Kiedy ty kochasz mnie


~~~~
Oto jest. Mam nadzieję, że Was nie rozczarowałam tym rozdziałem. A co do koncowych scen to nie miało być dzikie porno bo to nie jest jedna z tych stron gdzie takie są. W ogóle pierwszy raz napisalam coś takiego. Nie było łatwo ale czego się nie robi dla Was. Mam nadzieję, ze Wam sie spodoba. Przepraszam za jakieś błedy ale nie jestem w stanie wszystkich wyłapać. Dziękuje za wszystkie komentarze to dzięki nim napisałam rozdział powyżej.
Czekam na wasze opinie. Bardzo mi zalezy na komentarzach pod tym rozdziałem. 
Dziękuje jeszcze raz ♥
Proszę komentujcie.  
Masz pytanie ?  

Edit 26.02.13
Przeprasza za to, że musicie tyle czekać ale obecnie mam kilka innych spraw na głowie.  
Mam próbne matury i musze nimi sie zająć w pierwszej kolejności. 
Rozdział powinien pojawić sie w piatek lub sobote. Mam nadzieję, że wytrzymacie.

Kolejna sprawa taka, że minął rok. Dokładnie dzisiaj mija rok. Bałam się tego dnia jednak teraz czuje spokój. Mam nadzieję, że tak zostanie. Jedyne co pozostało bo wydarzeniach z tamtego roku to ten straszny tik nerwowy a mianowicie stukanie nogą o ziemię. Kiedyś było to kojące bo pomagało mi powstrzymywać wiele emocji, które były w mojej głowie. Teraz jednak staje się denerwujące. 
Dobra kończę. 
Jeszcze raz przepraszam i dziękuje ♥

piątek, 15 lutego 2013

11.Miłość to samobójstwo


Znowu zostałam sama w moim małym świecie. To wszystko moja wina. Dlaczego on tak na mnie wpływa. Każdy jego dotyk, każdy uśmiech wywołuje radość. Dlaczego mój umysł nie potrafi tego zaakceptować? Czy tak wiele wymagam od życia. Odrobiny szczęścia.
Ale przecież on wie, że to się nigdy nie uda. Będziemy rodzeństwem. Każdego dnia będziemy udawać, że nic się nie dzieje? Nie potrafię. Przecież ja go kocham. Dlaczego jest tak trudno. Dlaczego tyle myśli. Nie potrafię oddychać. Jak do cholery się oddycha?
Wdech i wydech. Gubiłam się we własnych myślach. To choroba? Oszalałam?
Może mieli racje. Może jestem wariatką. Ci wszyscy psychiatrzy. Potrzebowałam pomocy.
Byłam już zmęczona tym wszystkim. Ciągłą walką z samą sobą.
On po prostu wyszedł. Niszczyłam samą siebie i Harrego. Dlaczego tak bardzo mu zależało.
Kocham go tak bardzo go kocham. Otaczająca mnie pustka stała się przytłaczająca. Musiałam wyjść. Zabrałam bluzę i wyszłam z pokoju.
Szłam przez ciemny korytarz zobaczyłam jednak jasne światło. Miałam nadzieje, że spotkam tam Harrego.
Niepewnie otworzyłam drzwi. Weszłam do środka. W łazience nie było jednak nikogo. Cały czas unosiło się wilgotne powietrze. Małe krople wody spluwały po dużym lustrze.
Podeszłam bliżej. Zobaczyłam przed sobą. Blondynkę, której twarz nie oddawała żadnych emocji.
Po prostu tam stała. Jestem taka żałosna. Otworzyłam niewielka szafkę. Znajdowały się w niej leki. Wzięłam pojemnik z kolorowym tabletkami. Były takie kolorowe. Może jednak dawały odrobinę szczęścia. Dostałam je jakiś czas temu od psychologa. Miałam czuć się po nich lepiej. Nigdy jednak ich nie wzięłam. Może powinnam. Odkręciłam pojemnik wysypując zawartość na rękę. 

Wzięłam jedna tabletkę. Uważnie ja obserwowałam. To ona miała przynosić mi szczęście. Taka jedna mała tabletka?
W czym ona mi może pomóc. Naprawi to wszystko co spieprzyłam?
Włożyłam tabletkę do ust. Poczułam gorzki smak leku następnie go połknęłam.
Jedna mała tabletka.
Pozostała zawartości wyrzuciłam do śmietnika.
Muszę z nim porozmawiać. Muszę wyjaśnić wszystko.
Wybiegłam z domu. Nie wiedziałam gdzie mam iść. Ruszyłam przed siebie. Zaczynało się ściemniam. Latarnie oświetlały chodnik.
Myślami byłam już w innym świecie. Chciałam jak najszybciej wyrzucić z siebie te wszystkie emocje.
Stanęłam przed drzwiami znanego mi garażu. Niepewnie otworzyłam drzwi. Weszłam do środka.
Ku moim oczom ukazał się jednak nie loczek o zielonych oczach a Zayn i jakaś dziewczyna.
Chłopak namiętnie całował dziewczynę która nie była dłużna.
-Przepraszam.- nie potrafiłam z siebie więcej wydusić. Zayn i nieznajoma szybko odsunęli się od siebie.
-Em co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony chłopak.
-Szukałam Harrego.- na sam dźwięk jego imienia moje serce zaczęło bić szybciej.
-Nie ma go tutaj.- powiedziała wkurzona dziewczyna.
-Nie jestem ślepa.- nie chciałam być dłużna.
-Nie jesteś tą lesbą?
-Zamknij się- powiedział oschle chłopak.
-Żartujesz?Stajesz w obronie jakiejś przybłędy?
-Wynoś się!- powiedział chłopak. Zaskoczona dziewczyna zabrała swoje rzeczy i wyszła głośno zamykając drzwi.
-Nie musiałeś tego robić. Chyba nie będzie więcej seksu. - lekko się uśmiechnęłam
-Jak nie ta to inna.
-Zapomniałam, że Zayn Malik to najgorętszy towar w mieście.
-Właśnie!- powiedział chłopak szeroko się uśmiechając.
Stałam tam bez słowa patrząc na czubki swoich butów.
-Em co się dzieje?- zapytał chłopak podchodząc bliżej.
-Nic zupełnie nic. - powiedziałam. Zauważyłam przed sobą keyboard. Zawsze chciałam nauczyć się grac. Usiadłam na niewielkiej ławeczce.
Dotknęłam palcem białego klawisza, który wydał głośny dźwięk.
-Zawsze chciałam się nauczyć? -powiedziałam naciskając kolejny.
-Może pouczymy się razem. -Poczułam jak chłopak siada za mną. Czułam silny zapach męskich perfum i ciepły oddech na mojej szyi. Zayn położył rękę na jasnych klawiszach. 
Położyłam swoja rękę na jego. 

Poczułam ciepły dotyk jego skóry.
Chłopak przyciskał jasne klawisze. W pustym pomieszczeniu rozchodził się dźwięk instrumentu i naszych przyspieszonych oddechów.
Poczułam jak chłopak lekko dotyka ustami mojej szyi. Moje ciało przechodziły przyjemne dreszcze. ciało chciało jeszcze więcej. Odchyliłam lekko głowę dając chłopaków większy dostęp. Zayn przejechał ustami po mojej szyi pozostawiając przyjemnie uczucie.

 Moje ciało pragnęło tej bliskości jednak rozum krzyczał.
Nie tego chciałam. Czułam szum krwi w moich uszach. Serce biło jak oszalałe.
Dwa skrajne uczucia które rozdzierały mnie od wewnątrz.
Wróciłam do rzeczywistości. Wiedziałam, ze Zayn oczekuje czegoś więcej. Coś czego ja nie potrafiłam mu zapewnić.
-Nie wychodzi nam ta nauka-Powiedziałam zabierając swoja dłoń z jego. Chłopak przerwał swoje pocałunki.
-Nigdy nie byłem dobrym nauczycielem.
-Jesteś dobrym przyjacielem. -Powiedziałam odwrcajac się lekko. Patrzyłam prosto w jego oczy. Dopiero teraz zauważyłam jakie były piękne. Chłopak lekko się uśmiechną.
-Takim co próbuje zaciągnąć dziewczynę kumpla do łózka.
-Nie jestem niczyja dziewczyną.
-Może nie potrafię się z Tobą przyjaźnić.- słowa chłopaka zabolały. To nie mogło się znowu dziać. Nie chciałam stracić kolejnej osoby w moim życiu.
-Może nasza przyjaźń jest inna. - Szukałam jakiegoś wytłumaczenia.
- Może jej wcale nie ma.
-Jest wyjątkowa. Nie odbieraj mi jej-Czułam jak po moim policzku spływa pojedyncza słona łza.
Chłopak miękkim dotykiem otarł krople.
-Tamtego dnia gdy pierwszy raz Cię spotkałem wiedziałem, że nigdy nie będziesz moja.
-Miłość to samobójstwo.- Przybliżyłam się do chłopaka. Dotknęłam jego miękkich ust. Pocałunek nic nie znaczył. Był pożegnaniem czegoś co nigdy mnie będzie należało do nas. Uczucia, które nie było nam pisane. Odsunęłam się od Zayna uśmiechając się szeroko. Chłopak odwzajemnił gest.
-Dlaczego nie możesz być jak tysiąc innych dziewczyn?
-Może będę. Zayn pójdziesz ze mną na ślub mojego Ojca i Anne?
-A co z Harrym
-Będziemy rodziną. Z reszta on raczej nie chce mnie widzieć. - Powiedziałam patrząc w podłogę.
-Jaki krawat mam założyć?- Zapytał chłopak podnosząc moją głowę na wysokość jego oczu.
-Czerwony.- Zayn tylko szeroko się uśmiechną. W mojej kieszeni zaczął dzwonić telefon. Wyciągnęłam urządzenie patrząc na jedno nieodebrane połączenie.
-Musze Wracać do domu. Mama ostatnio wariuje.
-Rozumiem. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy i nie będzie już tak przygnębiającej atmosfery.
-Obiecuje- przeciwdziałam wstając i ruszając w stronę drzwi. Chłopak szedł za mną. Otworzył mi drzwi. Wyszłam. Do moich płuc dostał się chłodny a zarazem orzeźwiający podmuch wiatru.
Moją uwagę przykuł jednak znajomy mi samochód oraz wysiadająca z niego postać.
Pomimo niskiej temperatury było mi strasznie gorąco.
Zobaczyłam zbliżająca się sylwetę chłopaka.
-Emily? Co ty tu robisz?
-Chciałam porozmawiać o...-moją wypowiedz przerwał jednak piskliwy głos.
-Harry długo jeszcze. Tęsknie. -Powiedziała dziewczyna wysiadająca z samochodu. To chyba jakiś cholerny żart. Cholerna pomyłka.
-O czym chciałaś porozmawiać?
-Dorośnij. 
Jak najszybciej chciałam wrócić do domu. Ruszyłam przed siebie zostawiając zaskoczonego chłopaka za sobą. 

Wiesz, że nie jestem tym, który łamie obietnice
Nie chcę cię skrzywdzić, ale potrzebuję powietrza
Na końcu tego wszystkiego, jesteś wciąż moim najlepszym przyjacielem
Ale jest coś w środku, co muszę z siebie wyrzucić
Która droga jest dobra? Która jest zła?
Skąd mam wiedzieć, że muszę ruszyć dalej?
Wiesz, że zmierzamy w przeciwną stronę.

I wydaje się, że jestem po prostu zbyt blisko, żeby cię kochać
Nie ma nic, co naprawdę mogę powiedzieć
Nie mogę dłużej kłamać, nie mogę dłużej ukrywać
Muszę być szczery sam ze sobą
I wydaje się, że jestem po prostu zbyt blisko, żeby cię kochać
Więc pójdę swoją drogą 


~~~~~
Dziękuje ♥ 
W ramach wynagrodzenia za ten słaby rozdział. Nowy pojawi się już w ....... niedziele lub poniedziałek. 
Bum bum bum ram tam tam, Będzie ślub i jakie sceny ohohoho. Jestem pewna, że Wam się spodoba. 
Zostawcie komentarz nawet taki najprostszy żebym wiedziala, że mam dla kogo pisać ;)

♥♥♥

piątek, 8 lutego 2013

10.Pragnąłem jej ciała, jej bliskości.


Budzisz się z uśmiechem na twarzy. Wszystko co Cię otacza wywołuje uśmiech na Twojej twarzy.
Po kilku minutach nawet szczęście wywołuje ból. Tym razem jest to ból policzków które już nie wytrzymują ciągłego uśmiechania się.
Twoje ciało nie potrafi dłużnej znosić tego stanu który przecież Cię uszczęśliwia.
Przyzwyczajasz się do tego i zdajesz sobie sprawę, że tak naprawdę czekolada sprawia tyle samo szczęścia. To co wydawało się ważne staje się błahe w porównaniu do otaczającego Cię świata. Jesteś przecież tylko mała odrobina w porównaniu do kosmosu. Potrafisz zrozumieć otaczający Cię świat?
Ja nigdy tego nie rozumiem. Nie rozumiem co decyduje o naszym losie. Nawet jeśli bardzo chcesz coś poznać nie udaje się. Jesteś przecież niewielką jednostką. Co myślisz o śmierci?
Ja wiem, że urodziliśmy się żeby umrzeć. Boli? Mnie bardzo. Nie chce robić w życiu czegoś co nie sprawia mi przyjemności nie przynosi szczęścia. Wracam jednak do punktu w którym zaczęłam do bólu który sprawia, że moje życie staje się inne i nabiera głębszego sensu. Jakie byłoby życie bez bólu i cierpienia? Byłoby bezwartościowe. Byłabym jedna z tych siedmiu miliardów ludzi.
Jedni się rodzą, inni umierają. Jesteśmy tylko ludźmi.
Emily



          Z każdym dniem moje ciało przeszywało narastające szczęście. Każdy mój nerw zmuszał mnie do uśmiechu.Od tak dawna byłam tak po prostu szczęśliwa. Uczucie lęku zniknęło pozostawiając po sobie szczęście.
Prawie każdy dzień spędzałam z Harrym. Matka z Ojcem stwierdzili, że przyda mi się odpoczynek. Byłam zwolniona od zajęć szkolnych. Wiedziałam, że będę miała zaległości jednak szkoła nie była odpowiednim dla mnie miejscem. Każdego dnia pod pretekstem uczenia się spędzaliśmy z Harrym wieczory. W rzeczywistości to ja uczyłam Harrego który jak się okazało ma straszne zaległości.
Całymi dniami mogłam wpatrywać się w jego piękne zielone oczy, kręcone włosy i cudowne dołeczki w policzkach. 

Leżeliśmy na łóżku. Harry bawił się moimi palcami. Każdy ciepły dotyk jego skóry powodował przyjemne dreszcze.
-O czym myślisz?
-Nadal wydaje mi się, że to sen.
-Czy w śnię mógłbym zrobić tak?- Chłopak lekko nachylił się nade mną. Poczułam miękki dotyk jego ust. Odwzajemniłam czuły pocałunek. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Odsunęliśmy się od siebie jak oparzeni.
-Właśnie tak trzeb zrobić to zadanie. - powiedział Harry pokazując mi coś w książce do Literatury w chwili gdy drzwi się otworzyły.
Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Widziałam, że Loczek tez ledwo może się powstrzymać.
Do pokoju wszedł mój ojciec.
-Jedziemy z Anne na zakupy może pojedziecie z nami? -Powiedział mój ojciec wpatrując się na książki?- Z czego się uczycie
-Z matematyki
-Z Literatury.
-Czyli w końcu z czego.?
-Trochę z tech,trochę z tego- Odpowiedział Hazza
-Ciekawy ten Wasz sposób nauki.- Powiedział tato lekko się uśmiechając – Więc jak jedziecie? Przydałaby nam się pomoc. Emily mama się zgodziła. -Sspojrzałam na Harrego który posłał mi radosne spojrzenie.
-Jedziemy- Opowiedziałam wstając z łózka.
        Harry   
    Po jakiś 30 minutach drogo byliśmy już w centrum handlowym. Siedzieliśmy z Emily na tylnym siedzeniu samochodu. Dzieliła nas przestrzeń, która stawała się granicą. Wszystko wkrótce miało się zmienić. Ten cały ślub. Doskonale wiedzieliśmy, że ten dzień nadchodzi. Dwa tygodnie i już na zawsze będziemy musieli zostać tylko przyjaciółmi. Napięta atmosfera narastała z każdą minuta chcąc jak najszybciej opuścić przestrzeń samochodu.
-Jesteśmy- powiedział Phil. - Emily szybko opuściła samochód łapiąc oddech jakby powietrze było przepełnione tylko trującym dwutlenkiem węgla.
-Gdzie idziemy?
-Musimy kupić parę rzeczy na ślub.- Powiedział Phil obserwując uważnie reakcje Emily.- Ta jednak patrzyła tylko przed siebie. Tak jakby nie usłyszała odpowiedzi Ojca. Ślub to nadal był trudny temat dla nas wszystkich. Szczególnie dla Emily.
 -Anne wybrałaś już sukienkę na sub?- Zapytała blondynka. Spojrzałem uważnie na dziewczynę.
-Zastanawiałam się nad kremowa sukienką. Mam nadzieje, że pomożesz mi wybrać- Powiedziała moja matka uśmiechając się do blond dziewczyny.
-Nie ma sprawy Harry nie jest najlepszym doradcą.
-Słucham? Twierdzisz, że źle się ubieram. - Udałem urażonego.
-Nie bierz tego do siebie. - Powiedziała dziewczyna szeroko się uśmiechając, uśmiechnąłem się do dziewczyny. Chciałem do niej podejść i ja pocałować. Chciałem poczuć smak jej różowych ust. Zakazany owoc smakuje przecież najlepiej.
-Muszę coś załatwić.- Powiedział Phil żegnając się z moja mamą.
-Jak zawsze.- Powiedziała znudzona Em.
 -To może wejdziemy tutaj?- Powiedziała mama wskazując na sklep przed nami.
-Jasne.
Po jakiś 10 minutach szukania odpowiedniej sukienki na ślub moja matka weszła do przymierzalni zabierając ze sobą chyba z 10 rożnych sukienek. Ja razem z Em siedzieliśmy na małej kanapie przed przymierzalnia.
-Umre tutaj.
-Jeśli ja jeszcze żyje to Tobie tez się nic nie stanie. -Powiedziała ironicznie dziewczyna.
-Wszystko dobrze?- Zapytałem widząc, że dziewczyna znowu błądzi gdzieś myślami.
-Jasne.
Chciałem dodać jej odrobinę wsparcia. Jednak co mogłem zrobić.
-Jak Wam się podoba?- Moja matka wyszła z przymierzalni spoglądając na nas w chwili gdy chciałem złapać Emily za rękę. 

Zrobiło się trochę niezręcznie.
-Jest idealna powiedziała dziewczyna uśmiechając się do mojej mamy. Ta odwzajemniła uśmiech dziewczyny. Po kilku godzinach chodzenia po sklepach wróciliśmy do domu.
To znaczy do domu Emily stwierdziliśmy, ze przyda nam się jeszcze trochę nauki.
-Nareszcie w domu. Już nigdy nie pójdę z Twoja mama na zakupy.
-Ile można wybierać jedna parę butów?- Zaczęliśmy się głośno śmiać.
Weszliśmy do środka domu Em. Światło w salonie i kuchni rozświetlało ciemny korytarz. Znaczyło to, że matka dziewczyny była w domu. Weszliśmy do kuchni.
-Wróciliście. Jak udały się zakupy.-Zapytała matka Emily serdecznie się uśmiechając.
-Męcząco.
-Może coś zjecie?
-Zjemy na górze. -Emily zabrała talerze ze spaghetti podając mi dwie szklanki i sok pomarańczowy.
-Wychodzę za godzinę.. Nie siedźcie do późna.
-Dobrze. Będziemy grzeczni.- Powiedziałem ruszając po schodach do pokoju blondynki.
Postawiłem szklanki i sok na jasnym biurku dziewczyny.
-To co robimy imprezę?
-Zapomnij. Twoje imprezy nie kończą się najlepiej.
-Jestem mistrzem melanżów. Robię najlepsze imprezy.
-Tylko, że to ja po nich sprzątam- Powiedziała dziewczyna siadając na łóżku i podając mi talerz z jedzeniem.
-Ostatecznie mogę się poświecić i Ci pomóc.
-Nie będzie żadnej imprezy.
-Jesteś strasznie nudna.
 -Nudna Emily chyba się do tego przyzwyczaję.- Powiedziała dziewczyna pokazując mi język.
Jadłem swoje spaghetti po czym zobaczyłem jasnego długiego włosa.
-Ooo fuuuuuuuuuuu! - Pokazałem. Podsuwając Emily moje znalezisko prosto przed jej oczy.
-Nie patrz tak na mnie. To nie moję.
-I co ja mam to jeść?
-Jeśli Ci tak smakuje. - Dziewczyna zaczęła się śmiać
-Sama to zjedz.
-Zabierz to. Harry zabierz to. -Krzyczała dziewczyna, odpychając moja rękę, w której trzymałem długi makaron.
-No przecież tak bardzo chcesz.
-Zabierz to!- Dziewczyna uderzyła mnie w rękę w ten sposób, ze talerz który trzymałem w drugiej wylądował na mojej koszulce.
-Aaaaaaaa patrz co zrobiłaś. - Dziewczyna tylko głośno się śmiała.

-Może chcesz i moje powiedziała dziewczyna biorąc kilka klusków i kładąc mi na włosy.
-Nie nie nie tylko nie na włosy. Fuu teraz cały się kleje. -Powiedziałem śmiejąc się jednocześnie.
-Masz szczęście, że nie wylałem soku na moje piękne łózko.
-Masz szczęście, ze Ci nie oddałem. -Powiedziałem ściągając resztki makaronu z koszulki i włosów.
-Może chcesz się umyć, poszukam jakiejś koszulki.
-Chętnie jeśli ta koszulka nie będzie różowa. -Dziewczyna wstała i wyszła z pokoju. Po kilku minutach wróciła z bordową koszulka w rozmiarze XL.
-Moja mama wyszła, więc możesz iść.
Emily pokazała mi gdzie znajdę ręcznik. Po czym zostawiła mnie samego. Już po chwili poczułem jak ciepła woda spływa po moim ciele. Tak jakby wszystkie problemy zmywały się razem z mokrymi kroplami wody. Szum wody zakłóciło pukanie do drzwi
-Harry zostawałam komórkę, Mogę wejść?
-Jeśli nie będziesz podglądać. - Powiedziałem.
-Chciałbyś. - Drzwi do łazienki się otworzyły. -Nie widziałeś jej nigdzie?
-Leży obok lusterka.
- Emily jesteś tam?- Kolejne pukanie do drzwi. - Zapomniałam kluczyków. - Co jeszcze zostawiają te kobiety w łazience?
-Mamo kapie się. - Powiedziała dziewczyna lekko drżącym głosem.
-Spokojnie tylko zabiorę kluczyki.
-Cholera. Co teraz? Po chwili zobaczyłem jak zasłona która która oddzielała prysznic od łazienki odsunęła się. Zobaczyłem przed sobą Emily. Byłem w takim szoku, że chyba przez chwile przestałem oddychać. Emily podała mi ubrania zasłaniając mi druga ręką usta. Uważnie wpatrywała się w moje uczy. Usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Po blond włosach dziewczyny zaczęły spływać pierwsze krople wody.
-Harry już poszedł?
-Tak mamo.- powiedziała dziewczyna wpatrując mi się w oczy.
-Nie zauważyłam. O tutaj są. Dobra to ja jadę. Wrócę późno nie czekaj na mnie.
-Dobrze mamo. Usłyszeliśmy zamykanie drzwi. Dziewczyna zabrała rękę.
-Jeśli chciałaś mnie zobaczyć nago to trzeba było poprosić. - Powiedziałem lekko się śmiejąc
-Proszę nie chce nic widzieć. Naprawdę.- powiedziała dziewczyna robiąc dziwna minę.
Przemoczone ubrania zaczęły przylegać do szczupłej sylwetki Emily.
Dziewczyna przeszywała wzrokiem moje ciało. Zatrzymując się na klatce piersiowej.
Zobaczyłem jak lekko się czerwieni.
Ciepłe strumienie wody nadal spływały po naszych ciałach.
-Nie ładnie. -Powiedziałem podnosząc pacem podbródek Emily do góry w ten sposób aby spojrzała mi głęboko w oczy.
-Przysunąłem się lekko do dziewczyny. Dotknąłem jej mokrego policzka. Zbliżyłem się na taka odległość ze nasze usta lekko się stykały. Nadal obserwowałem reakcje Emily.
Nagle poczułem jak miękki usta dziewczyny dotykają moich. Poczułem jak przyjemne dreszcze przechodzą po moim ciele. Z niewinnych całusów. Nasze pocałunki stawały się jeszcze bardzie zachłanne.

 Każdy centymetr mojego ciała pragnął bliskości Emily. Pragnąłem jej ciała, jej bliskości. Przyciągnąłem Emily jeszcze bliżej . Błądząc rekami po jej ciele. Ta jednak gwałtownie odsunęła się ode mnie.
 -Nie! Przestań.- powiedziała szybko wychodząc spod prysznica. Nie wiedziałem co teraz. Zakręciłem kurek. Wyszyłem spod prysznica przewieszając się w pasie ręcznikiem. Wyszedłem z łazienki ruszając do pokoju dziewczyny. Zobaczyłem Emily siedząca na łóżku. Usiadłem naprzeciwko niej wpatrując się w jej smutną twarz , która jeszcze przed sekundą radośnie się do mnie uśmiechała.
-Myślałem, że jesteś szczęśliwa?
-Szalenie szczęśliwa- Odpowiedziała dziewczyna pustym głosem.
-A to co się stało? Co teraz z nami?
-Nie ma nas. To się po prostu stało. - Słowa dziewczyny przebiły moje serce. Dlaczego to robiła. Dlaczego odpychała mnie od siebie. Jak długo jeszcze miałem to znosić. Czułem jak gniew pali każdy mój nerw. Nie potrafiłem tak dłużnej. Musiałem szybko wyjść z tego cholernego pokoju.
Cały czas wracaliśmy do jednego punktu. Nie wiedziałem jak mam to zmienić.




Zamknij oczy
Policz do dziesięciu
Naładuj pocisk jeszcze raz
Powiedz moje imię
Uderz mnie mocno
Przyłóż pistolet prosto do mojego serca

BUM! 

 ~~~~
Napisałam! Nie wiem już jak mam Wam dziękować. Jesteście cudowni. Gdy czytam te wszystkie  komentarze, to nie mogę przestać się uśmiechać.
Zaczeły mi sie ferie dlatego będe miała wiecej czasu na pisanie rozdzialów. Nadrobie troche i przeczytam chetnie wasze wpisy na blogach. Mam nadziej, że rozdzial Wam sie spodoba. Chetnie sie dowiem. Zostawcie komentarz :)
Jeszcze raz Wam dziękuje. Nawet nie wiecie jaką motywacje mi dajecie. 
Kocham Was♥