niedziela, 31 marca 2013

16.Nigdy więcej mnie nie dotykaj.

     Nie potrafię zacząć. Nie mogę zacząć życia od nowa. Zgubiłam się w świecie, który już nie należy do mnie. Nie wiem jak pomóc nam. Ranisz się już nawet sam. Nie potrafię słuchać dłużej tych wszystkich pustych słów. Nie potrafię dłużej mu ufać. Wszystko stało się tak skomplikowane.
Dotyk który był przyjemnym doznaniem stał się bolesnym wspomnieniem. Jednak nie potrafiłam się od tego uwolnić. Jeden uśmiech i znowu zapominałam. Byłam cholerną masochistką.
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Po wczorajszym wieczorze pozostały zamazane wspomnienia. Pamiętam uśmiech Zayna i jego łagodny głos. Działała na mnie kojąco.
Był lekiem na wszystkie problemy. Czymś co dawało mi zapomnieć. Dawało mi siłę by iść dalej.
Była sobota. Jedno spojrzenie na zegarek, który wskazywał godzinę 11:37
W domu panowała cisza, która odbijała się echem w mojej obolałej czaszce.
Wzięłam chłodny prysznic. Po doprowadzeniu się do stanu w którym mogłam funkcjonować zeszłam na dół.
Jak zwykle znalazłam na stole niewielką karteczkę od mamy. Ten widok stał się codziennością.
Matka tym razem przestała pisać, ze wróci późno ponieważ od tygodnia nie wracała do domu.
Przestałam się tym wszystkim przejmować. Byłam sama. Mój ojciec był zajęty nową rodziną. Był zajęty Anne i  nowym dzieckiem.
Nie interesowało mnie ich życie. Już dawno przestałam wierzyć w to, że mam rodzinę. Mogłam robić zakłady o to z iloma facetami przespała się matka w ciągu tego tygodnia i gdzie teraz jest.
Wszystko było takie popieprzone.
Jeszcze 4 lata temu siadaliśmy razem przy stole i jedliśmy obiad. Później przychodził Harry...
STOP.  Koniec z tym. To przepadło. Dawno odeszło.
Kolejny raz biłam się z własnymi myślami. 
Zajmując się czymś innym zrobiłam sobie śniadanie. Kilka kanapek i sok pomarańczowy.
Usiadłam na kanapie odstawiłam talerz z kanapkami, których i tak nie miałam zamiaru jeść.
Wypiłam tylko kwaśny sok. W telewizji leciał właśnie jakiś głupi serial. Położyłam się wygodnie i nim się obejrzałam zasnęłam.
Obudził mnie dzwoniący telefon. Niechętnie wstałam i spojrzałam na pojawiający się numer.
Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-Słucham? - powiedziałem jeszcze lekko ziewając.
 -Emily możesz przyjechać do szpitala?- Usłyszałam zdenerwowany głos mojego ojca.
-Co się stało?
-Anne miała wypadek.- Nagle coś mnie ukuło koło serca. Nie chciałam być częścią tego wszystkiego jednak nie potrafiłam być obojętna na cierpienie kogoś bliskiego.
-Co z nią?
-Jest nieprzytomna. Lekko poobijana. Robią jej badania.
-A co z dzieckiem?- ledwo wydusiłam z siebie to pytanie.
-Nie wiadomo- Głos mojego Ojca drżał i był przepełniony niepokojem. - Możesz przyjechać? Harry tutaj jest. Na to ostatnie poczułam nieprzyjemny dreszcz, który przeszedł przez całe moje ciało.
-Będę. Podaj adres.- Już po chwili usłyszałam nazwę ulicy. Rozłączyłam się i wybrałam kolejny numer.
Kolejny raz tego dnia biłam się z myślami. Włożyłam fioletową bluzę schowałam kilka banknotów do kieszeni i telefon. Co jeśli się coś stanie. Co jeśli to coś poważnego. Pomimo tego wszystkiego bałam się.
Usłyszałam podjeżdżającą taksówkę. Zamknęłam drzwi i wsiadłam do samochodu.
Nawet nie wiem kiedy ale po kilkunastu minutach byłam już dużym budynkiem szpitala.
Weszłam do dużego budynku. Od razu poczułam charakterystyczny zapach. W mojej świadomości panował teraz całkiem inny obraz. Widziałam cierpienie, strach i radość w oczach ludzi przebywających w tym miejscu.
Ktoś się rodził, ktoś umierał. Niby coś tak oczywistego, coś tak błahego. Radość narodzin i ból, któremu towarzyszyła śmierć. Czasami była wybawieniem od wszystkiego, ucieczką od problemów.
-Emily jesteś.- Usłyszałam zatroskany głos ojca.
-Co z Anne?
-Nadal jest na badaniach. Lekarze mówią, ze nic nie zagraża życiu ani jej ani dziecka. -Poczułam jakby ktoś z moich ramion ściągną olbrzymi głaz.
-Gdzie jest Harry?- Zapytałam niepewnie.
-Na balkonie. Nic nie jadł. Zabierz go do domu.- Ojciec posłałam mi lekko uśmiech i wskazał drzwi na końcu korytarza. Starałam się odwzajemnić uśmiech jednak nie wyszło mi to przekonująco.
Idąc w stronę wyznaczonego miejsca. Czułam jak moje serce zaczyna coraz bardziej bić. Mijałam ludzi, których twarze ukazywały tak wiele uczuć. Potęgowało to u mnie jeszcze większe uczucie złości i lęku oraz współczucia. Te wszystkie emocje toczyły ze sobą wojnę w środku mnie. 
Każda chciała objąć nade mną kontrolę.
Zatrzymałam się przed szklanymi drzwiami. Zobaczyłam sylwetkę chłopaka, który zaciska mocno ręce na metalowej barierce.
Poczułam ogromny smutek. Nie widziałam go jeszcze w takim stanie.
Zapomniałam o wszystkim i wbrew tego co się stało chciałam dać mu odrobinę wsparcia.
Podeszłam bliżej stając obok niego. Chłopak nadal patrzył w jakiś punk przed sobą. Położyłam niepewnie dłoń na jego.
 Podziałało to na Harrego jak zimny prysznic. Odwrócił głowę w moja stronę. Nasze spojrzenia się spotkały. Zobaczyłam w jego oczach smutek. Coś czego nigdy dotąd nie dostrzegłam.
-Będzie dobrze. -Tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić ściskając mocniej jego dłoń.
-Wróćmy do domu. Musisz coś zjeść. Nie możesz się rozchorować- Z moich usta zaczęły wydobywać się nic nie znaczące słowa. Brzmiało to jak jedne z tych zdań wypowiadanych w tandetnych serialach. Tylko, ze tym razem było to takie realne.
-Zostaje.- powiedział stanowczo chłopak
-Przestań być taki uparty. Masz ze mną wrócić. Nie zachowuj się jak dziecko. Zadzwonią do Ciebie.- Moje słowa chyba zaczęły docierać do chłopaka.
Po dwudziestu minutach byliśmy już w domu Harrego. Teraz był taki pusty.
Nadal widziałam w jego oczach smutek. Tym razem pojawiła się też złość.
Weszliśmy do domu. Harry rzucił na stół kluczyki.
 -Co się dzieje? Dlaczego jesteś taki wściekły?
-A jaki mam być? Taki spokojny jak ty?
-Nie zrzucaj tego na mnie!
-Masz rację. Jestem wściekły. Bo ten cholerny kretyn, który spowodował wypadek był pijany. Jemu nic się nie stało!- Chłopak podszedł bliżej
-To nie jest Twoja wina.
-Jest! To mogłem być ja.
-Przestań się obwiniać!- Zmniejszyłam dzieląca nas odległość i złapałam twarz chłopaka w dłonie zmuszając do spojrzenia mi w oczy.
-To nie jest Twoja wina. Rozumiesz?- Chłopak patrzył mi w oczy. Czułam jak moje serce zaczyna bić szybciej. Chłopak przeniósł swoje dłonie na moja talie. Przyciągną mnie gwałtownie do siebie i pocałował.

Pocałunek był szybki i gwałtowny. Pozbawiony uczucia.
Odepchnęłam chłopaka.
-Przepraszam.- Harry nie wiedział co ma teraz zrobić. Ja sama nie wiedziałam.
-Idź na górę. Zaraz przyjdę- Wydusiłam z siebie. Zobaczyłam jak chłopak idzie w kierunku schodów. Ja oparłam się rekami o blat stołu i lekko się pochyliłam.
-CO JA ROBIĘ? Krzyczałam w myślach chcąc doprowadzić się do porządku. Nie mogłam. Nadal czułam usta Harrego ich smak. To uczucie, które było narkotykiem.  
 Wdech wydech powtarzałam w myślach
Straciłam panowanie nad własnym ciałem. Nie było już żadnych barier. Jeden głos w mojej głowie, który mówił mi.
Zrób to. On tego potrzebuje. Dlaczego czasami potrzeby innych przysłaniały mi moje własne.
W tym wypadku ja i on potrzebowaliśmy tego tak samo.
Weszłam do pokoju, który oświetlała tylko niewielka lampka. Dostrzegłam chłopaka stojącego bez koszulki wpatrującego się w coś za oknem. Widok jego wysportowanego ciała spowodowało przyjemne dreszcze. Podeszłam bliżej. Chłopak znowu pogrążony był we własnych myślach.
Czułam przyjemne ciepło bijące od jego ciała.
Zmniejszyłam dzieląca nas odległość do minimalnej. Czułam zapach jego perfum. Coś co doprowadzało mnie do obłędu.
Dotknęłam ustami jego karku. Harry lekko odchylił głowę co umożliwiło mi kolejne pocałunki. Tym razem była to szyja. 
 Zamknęłam oczy i poddałam się uczuciu pożądania.
Chłopak nie był dłużny. Odwrócił się do mnie i zatopił się w moje usta. Każdy pocałunek był coraz bardziej zachłanny. Wylądowaliśmy na łóżku. Błądziłam rekami po plecach chłopaka. Przerywając pocałunki dosłownie na sekundę zdjął moją biała bokserkę.
Bluzka wylądowała gdzieś w kącie pokoju. Harry schodził coraz niżej. Każdy pocałunek powodował uderzenie ciepła. Czułam oddech Harrego na mojej szyi. Odchyliłam głowę dając mu lepszy dostęp. To co robił chłopak doprowadzało mnie do szaleństwa.
Harry nie patrzył na mnie. Wszystko to co robił było takie nieznane. Ta noc była inna od tamtej. Nie było w niej tamtej niewinności i niepewności. Hazza nie pytał o pozwolenie. Robił to co chciał. Coś czego pragną.. Leżeliśmy nadzy nadal obdarowując się pocałunkami.
O ściany pokoju odbijał się dźwięk naszych szybkich oddechów i cichych jęków wywołanych przez przenikająca nasze ciała przyjemność.
Harry spojrzał w moje oczy. Nie czekał na pozwolenie. Czekał na coś w rodzaju znaku, że jestem gotowa. Zamknęłam oczy. Poczułam lekki ból. Chłopak wszedł we mnie gwałtownie. Zacisnęłam dłonie na jego włosach. 
 To uczucie doprowadzało mnie do szaleństwa. Co czego nie da się opisać. Coś co rozdziera Cie od wewnątrz powodując ból i uczucie, ze pragniesz tego jeszcze bardziej. Ruchy stawały się jeszcze bardziej rytmiczne i szybsze. Nasze oddech coraz bardziej płytkie. Chiche jęki, których nie mogłam powstrzymać. Nagle poczułam coś co wywołało u mnie fale przyjemności. Poczułam jak materac obok lekko się ugina pod ciężarem Harrego. Nadal starałam się uspokoić oddech.
Zamknęłam oczy próbując jeszcze raz sobie to wszystko poukładać. Leżeliśmy w ciszy słuchając bicia naszych zmęczonych serc.
Sekundy wydawały się minutami a minuty godzinami. Leżeliśmy koło siebie patrząc sobie w oczy. Nie wytrzymywałam tej ciszy.
-Powiedz coś- wyszeptałam. Przejechałam palcem po policzku chłopaka. 
 Ten nadal patrzył na mnie tymi oczami. Nie było w nich nic. Żadnego uczucia. Zero emocji.
-Powiedz coś.- powiedziałam jeszcze ciszej
-Jesteś jedną z najlepszych. - powiedział chłopak głosem pozbawionym uczuć. Poczułam jak ktoś wbija nóż w moje serce.
Czułam się jak dziwka. Oddarta z własnej godności. Pozbawiona wszystkich uczuć.
Lekko się podniosłam. Usiadłam na łóżku tyłem do Harrego opierając głowę o kolano.
Tak bardzo się pomyliłam. Nie miałam siły nawet płakać. Oddałam się komuś dla kogo przez ten cały czas byłam zabawką. Może w jego oczach cały czas byłam zwykła szmata.
Słowa zabolały bardziej niż się spodziewałam.
Byłam przecież jedną z wielu. Ciekawe jak udała mu się wczorajsza noc. Byłam taka głupia.
Poczułam rękę chłopaka na moich plecach
.Emily chodź do mnie. - Tym razem głos chłopaka był inny. Taki jak tamtej nocy.
NIE! Nie dam się na to nabrać drugi raz! Potrzebowałam świeżego powietrza. Zaczynałam się dusić.
-Musze iść. - Powiedziałam lekko drżącym głosem. Wstałam i zaczęłam zbierać porozrzucane ubrania.
-Zostań.
Jedynym moim celem stało się opuszczenie tego cholernego domu. Musiałam jak najszybciej stamtąd uciec. Wiedziałam, że jeszcze kilka słów chłopaka a znowu stanę się marionetka w jego rękach. Szybko się ubrałam.
-Zostaw mnie w spokoju i nigdy więcej mnie nie dotykaj. Nienawidzę Cię. Brzydzę się Tobą.- Powiedziałam patrząc prosto w zaskoczone oczy Harrego.
Teraz już poczułam łzy, które zaczęły spływać po moim policzku.
Wybiegłam z domu. Pozostawiając zaskoczonego chłopaka. Nic już teraz się nie liczyło. Biegłam przed siebie.


~~~~~
Jak się podoba? Przepraszam przepraszam przepraszam. Przepraszam na kolanach. Kocham Was tak bardzo za wszystkie komentarze i mam nadzieję, ze po tym rozdziałem pojawi ich sie równie dużo.
Wiem zawaliłam. Tym rozdziałem i wszystkim. 
Jestem chora i nie potrafie mysleć racjonalnie gdy mam gorączke. 
Oczywiście nie mogło sie to zakończyć dobrze,  ale juz pewnie mnie znacie.
Pozdrawiam serdecznie. Przepraszam za błędy. Dziękuje za tak liczne nominacje do The Versitale Blogger ale nie będę brała w tym udziału. Po prostu nie mam na to czasu ale bardzo doceniam.
Możecie zadawać pytania na asku. Link pod nagłówkiem. Serio możecie pytać o wszystko.
Może zechcecie wiedzieć. Sceny +18 pisałam do tego KLIK 
Inne inspiracje klik
Komentujcie proszeee! ♥


czwartek, 21 marca 2013

15. Zdejmij koszulkę.

Dotyk uzależnia. Wystarczy przecież jeden ruch, jedno delikatne muśnięcie, by mózg zalała fala przyjemności. Ten miły, gładki chłód pod palcami, muskanie opuszkami. Świat doznań, od którego trudno się uwolnić. Uzależnia, budzi pożądanie, zmienia sposób naszego życia.
Ja już dawno stałam się uzależniona od dotyku jednej osoby.
Każdego dnia zastanawiam się ile człowiek potrafi wybaczyć drugiej osobie. Ile zdrad? Ile cholernych kłamstw jesteśmy w stanie sobie wybaczyć? To wszystko wydaje się takie proste. Dlaczego jednak nie jest. Dlaczego patrzymy prosto w oczy osobie która kochamy i ją okłamujemy.
Przychodzi nam to tak łatwo. Bez mrugnięcia okiem.
Czasami przez kłamstwa oszukujemy samych siebie. Stwarzamy sobie świat. Zamknięty na innych.
Boimy się kochać, boimy się cierpieć. Przecież to takie głupie. Nie potrafimy mówić o sprawach oczywistych. Dlaczego wszystko jest takie trudne?
Wdech, wydech. Bolało. Czasami jesteśmy zranieni tak bardzo, ze nawet oddychanie sprawia ból.
Może moja rana nigdy się nie zabliźni. Może jest zbyt głęboka skoro cały czas krwawi.
Może uczucie, które sprawia ból tak naprawdę nigdy nim nie było.
Co jeśli ja już dawno umarłam. Umarłam zakochując się. 
 
Po wczorajszej nocy czułam szczęście. Chciałam żeby ta chwila trwała jak najdłużej.
Wstałam wcześnie. Organizm nie domagał się więcej snu. Ja nie potrafiłam dłużnej spać. Jena rzecz nie dawała mi spokoju. Co dalej. Jak teraz ma wyglądać nasze życie. Pozwoliłam na to. Wczorajszego wieczoru po prostu się zatraciłam. Straciłam kontrole nad własnym ciałem.
Aby pozbyć się natarczywych myśli wzięłam szybki prysznic. Już po kilkunastu minutach czułam ulgę. Chłodna woda spływająca po moim ciele dała ukojenie.
Szybko się ubrałam spoglądając na zegarek. Była 7:14. Umalowałam się i ostatni raz spojrzałam w lustro. Zabrałam torbę i zeszłam na dół. Nalazłam sobie soku. W domu panowała cisza. Mama jak zwykle była już w pracy. Znalazłam na stole banknot i karteczkę.
„Zjedz coś na mieście. Wrócę późno.
Kocham Cię
Mama”
Lekko się skrzywiałam. Nie narzekałam na samotność. Lubiłam zostawać sama. Jednak ostatnie kontakty z matka ograniczały się jedynie do małych kolorowych karteczek.
Kolejny raz spojrzałam na zegarek.

7:26

Cholera- Przeklęłam w myślach. Zabrałam torbę i wyszłam z domu.
Mijałam kolejne domu idąc w rytm muzyki wydobywającej się ze słuchawek.
Zobaczyłam jednak zatrzymujący się samochód. Szyba lekko opuściła się w dół a ku moim oczom ukazał się dobrze mi znany uśmiech.
-Może podwieźć?- powiedział chłopak cały czas się uśmiechając
Na widok jego uśmiechu zrobiło mi się gorąco.
-Mama nie pozwoliła mi rozmawiać z nieznajomymi. -Pokazałam chłopakowi język.
-Musze zdążyć na sprawdzian z biologii więc i tak nic nie wyjdzie z porwania. - powiedział Harry nadal się szczerząc.- Wsiadaj
Kolejny raz poczułam szczęście. Zachowywaliśmy się jak starzy dobrzy znajomi. Bez popapranej przeszłości i przyszłości.
Szybko ruszyłam w stronę samochodu i otworzyłam drzwi po stronie pasażera.
Wsiadłam do samochodu.
Poczułam mocne perfumy chłopaka, które doprowadzały mnie do szaleństwa.
-Cześć śliczna.- powiedział chłopak przysuwając się lekko w moja stronę.
-Bajerujesz tak wszystkie dziewczyny?- powiedziałam i pocałowałam chłopaka w policzek.
Harry przewrócił tylko oczami.
-Daj spokój. - chłopak jechał obserwując uważnie drogę. Zauważyłam, że kilka razy patrzył moim kierunku.
-Patrz na drogę.
-To Twoja wina trzeba było włożyć krótsze spodenki. - Tym razem to ja przewróciłam oczami.
Już po kilkunastu minutach byliśmy na szkolnym parkingu. Wysiadłam z samochodu.
Czułam wzrok innych na sobie. Kilka dziewczyn spojrzało na mnie spojrzeniem pełnym pogardy.
Doskonale wiem w co się wpakowałam. Teraz już nie było odwrotu.
Idąc w stronę budynku szkoły stykaliśmy się lekko ramionami. Harry kilka razy próbował złapać mnie za rękę. Starałam się unikać jego dotyku. Nie byłam gotowa na to wszystko.
-Nie przejmuj się nimi- powiedział chłopak.
-To nie Ciebie uważają za dziwkę.
-Są zazdrosne.
-Tak powróciło Twoje samouwielbienie.
-Dlaczego to robisz Emily?- zapytał chłopak lekko zdenerwowany.
-Bo ja tak nie potrafię.- powiedziałam próbując zachować spokój.
Harry chciał powiedzieć coś jeszcze ale ku naszym oczom ukazał się uśmiechnięty Niall.
-Co tam rodzinko?- oboje lekko się skrzywiliśmy.
-Idealnie nie widać? -Zapytał nadal lekko podenerwowany chłopak.
-A ty co nadal masz kaca?
-Zaraz ty będziesz miał siniaka pod okiem.
-Uspokój się Loczku bo Ci żyłka pęknie. - Starłam się nie śmiać jednak nie mogłam powstrzymać uśmiechu który pojawił się na mojej twarzy.
-Gdzie Zayn?
-Pewnie w domu. Mówił, ze dziś sobie odpuści.- powiedział blondyn.
-Jak zawsze.
-Jak zawsze wyglądasz świetnie. -Za naszymi plecami usłyszałam przesłodzony głos jakiejś brunetki.
-Cześć Camilla. - powiedział Harry szczerząc się na jej widok. Wyglądał jakby chciał ją zgwałcić samym wzrokiem. Dziewczyna miała bluzkę z wyciętym dekoltem i jeszcze krótsze spodenki niż ja. Do tego była bardzo opalona. Jej opalenizna kontrastowała z białą bluzką, która upinała jej biust.
-Słyszałam, że zerwałeś z Caroline- powiedziała dziewczyna bawiąc się włosami. Chłopak patrzył na nią jak zaczarowany. W ogóle nie zwracał uwagi na mnie i na Nialla.
-Dobrze słyszałaś.
-To może masz ochotę dzisiaj gdzieś wyjść? - Dziewczyna w ogóle nie zwracała na mnie uwagi. Trzepotała tylko tymi swoimi długimi rzęsami.
- Z przyjemnością... ale – Coś we mnie pękło. Kogo ja oszukiwałam. Byłam tylko zabawką, która Hazza pocieszał się gdy był pijany. Tyle durnych słów, obietnic. Po co to wszystko. Caroline, Camilla... Ja byłam kolejna jego zdobyczą. Kolejnym trofeum, którym mógł się pochwalić.
Krew w moich żyłach zaczęła płonąć Gniew wciąż narastał. Czułam, ze za chwilę wybuchnę i powiem coś co będę żałować do końca życia.
-Nie mogę dzisiaj. - Powiedział chłopak patrząc tym razem na mnie. Zaskoczył mnie jego wzrok. Spojrzałam w druga stronę aby nie zobaczył tego co dzieje się w środku mnie.
-To szkoda. Ale jeśli zmienisz danie to wiesz gdzie mnie znaleźć- Brunetka popatrzyła na mnie z pogardą i podeszła do Harrego dając mu całusa w policzek. Wyszeptała mu jeszcze coś na ucho. Przez co chłopak lekko się uśmiechną. Doskonale znałam ten uśmiech.
-Musze iść. -powiedziałam nie wytrzymując dłużnej tego wszystkiego.
Usłyszałam za sobą jedynie głos Nialla. Nie zatrzymywałam się. Starałam powstrzymywać łzy napływające do moich oczu. Oszukiwałam sama siebie.
Podjęłam decyzje, która zniszczy wszystko. Do końca lekcji starałam się unikać chłopaka.
Wiedziałam jednak, ze muszę z nim porozmawiać. Na moje szczęście zobaczyłam jak Niall rozmawia z Loczkiem przed klasą.
-Emily gdzie ty byłaś?- zapytał blondyn
-No na lekcjach.- lekko się uśmiechnęłam.- Harry nawet nie zaszczycił mnie wzrokiem tylko pisał SMS-a.
-Idziemy do klasy ?- Zapytałam mając nadzieje, ze Harry spojrzy na mnie. Chłopak jedynie uśmiecha się sam do siebie i szybko schował telefon do kieszeni.
-Wiecie co zostawiłem książkę w samochodzie. Idźcie sami. - Powiedział i obracając się na piecie wyszedł. 
 
Doskonale znałam to jego zachowanie. Byłam jednak ciekawa.
-A jemu co się stało?- Zapytałam mając nadzieję, ze Niall coś wie o dziwnym zachowaniu Hazzy.
-Jest coraz dziwniejszy- powiedział tylko blondyn.-Idziemy na lekcje? 
Teraz albo nigdy. 
-Zaraz wrócę idę jeszcze do łazienki.- Powiedziałam i ruszyłam śladami Harrego.
Już po chwili była na parkingu przed szkoła. Odszukałam wzrokiem samochód chłopaka i ruszyłam w jego kierunku.
Drzwi były lekko uchylone. Podeszłam bliżej. Serce biło coraz szybciej.
Gdy byłam jakieś 5 metrów od samochodu zobaczyłam coś co spowodowało, ze moje serce pękło jeszcze bardziej. Milion małych szpileczek wbijano w moje płuca.
Kolejny raz czułam się oszukana. Widziałam przed sobą Harrego, który obściskuje się z wcześniej spotkana dziewczyną.

Byli sobą tak zajęci, ze nawet mnie nie zauważyli. Ja stałam jak sparaliżowana. Słone łzy spływały po moich policzkach.
Głos w mojej głowie krzyczał żebym stamtąd uciekała. Ja jednak czułam sztylet w moim sercu. Pomimo tego wszystkiego uwierzyła, ze może się udać. Traciłam wiarę w Nas za każdym razem gdy Camilla namiętnie całowała  chłopaka.
Nie mogłam dłużnej tam stać. Wyciągnęłam telefon i ruszyłam przed siebie. Chciałam zapomnieć o tym co przed chwila widziałam.
Napisałam do Zayna kilka prostych słów. Obserwowałam jak na ekranie telefonu pojawiają się kolejne wiadomości. 

Czułam gniew palący mnie od środka. Szłam dalej opuszczając mury szkoły. 
Po jakiś 10 minutach była przed znajomym garażem. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Pomimo tego, że na zewnątrz świeciło słonce w środku budynku panował mrok.
Zobaczyłam pozostałości po wczorajszym wieczorze. Kilka butelek w tym jedna lezącą na podłodze. Na niewielkim stoliku stała butelka z przeźroczysta cieczą. Odkręciłam przedmiot i wlałam zawartość do szklanki stojącej obok. Odstawiłam butelkę i wzięłam do reki szklankę. Poczułam ostry zapach alkoholu. Wypiłam zawartość. Mój przełyk zaczął płonąć jednak nie zniechęciło mnie to do wypicia dalszej ilości alkoholu. Usiadłam na kanapie. Zobaczyłam leżącą obok paczkę papierosów. Wyciągnęłam jednego i zapaliłam. Zaciągnęłam się trującym dymem. 

Chciałam stracić resztki świadomości. Chciałam zapomnieć wydarzenia sprzed kilkunastu minut. Czekałam na Zayna, który miał mi w tym pomóc.
Dalej paląc papierosa usłyszałam jak drzwi lekko się otwierają.
-Widzę, że nieźle się bawisz beze mnie.- Usłyszałam znajomy głos. Ku moim oczom ukazała się sylwetka Zayna.
-Świetnie- Powiedziałam patrząc na zaniepokojony wyraz twarzy chłopaka.
-Chcesz pogadać?
-Nie -odpowiedziałam szybko.
-Może jednak?- Chłopak nadal stał przede mną.
-Chce czegoś innego.- Powiedziałam gasząc papierosa. Wstałam z kanapy i podeszłam do zaskoczonego chłopaka.- Zrobisz coś dla mnie?
-Wszystko. - powiedział Zayn uśmiechając się szeroko.
-Pocałuj mnie.- nie musiałam długo czekać. Doskonale wiedziałam, ze chłopak ulegnie.
Po sekundzie poczułam miękkie usta Zayna. Pocałunek był namiętny i pełny pożądania. Oddałam każdy pocałunek. Chciałam jeszcze więcej.
Ręce chłopaka powędrowały na moja talie i zaczęły przesuwać się wyżej.
Przerwałam na chwile pocałunek.
-Zdejmij koszulkę.- Chłopak odsunął się ode mnie. Ściągnął granatowy T-shirt odsłaniając mięśnie brzucha. Zrobiło mi się gorąco. Alkohol potęgował każde uczucie..
Przysunęłam się lekko do chłopaka dotykając dłonią jego klatki piersiowej zjeżając niżej. Zayn uważnie śledził każdy mój ruch.
Zatrzymałam dłoń na guziku jego spodni lekko je odchylając. Chłopak złapał mnie za rękę. 

-Em co się dzieje? -Nadal wpatrywałam się w wysportowane ciało Zayna.
-Chciałeś tego.- powiedziałam przegryzając wargę.
-Emily nie jesteś taka.- powiedział chłopak odsuwając moja rękę. Czułam się źle. Przestałam kontrolować własne ciało. Czułam jak po moich policzkach spływają słone łzy.
-Nie jestem jaka Zayn? -Teraz spojrzałam na chłopaka. Nie mogłam dłużnej trzymać w sobie tych wszystkich uczuć.
-Nie jestem jaka? Łatwowierna idiotka, która uwierzyła cholernemu Panu Styles? Uwierzyłam w te jego wszystkie obietnice. Ciekawe jak dobrze się bawił. Dostał to co chciał. - Nie panowałam dłużnej nad sobą.
-Cii. Nie płacz. - Poczułam jak silne ramiona chłopaka mnie obejmują. Poczułam ciepło jego ciała. Słyszałam bicie jego serca. -On jest kretynem.
-Ja jestem kretynką Zayn. Ja.- głos mi się łamał.
-Nie jest tego wart.- głos chłopaka sprawiał, ze czułam się lepiej.Nie potrafiłam tak dłużej. Zayn zaprowadził mnie na kanapę i dalej mocno mnie obejmując gładził moje włosy.
Nie jest tego wart.
Zbyt dużo emocji i alkoholu spowodowało zmęczenie. Bicie serca Zayna wywoływało senność. Czułam się bezpiecznie. Łzy przestały spływać po mojej twarzy. Zasnęłam.



poniedziałek, 11 marca 2013

14. Zagrajmy w butelkę.

           Ból głowy, który pozostał po ostatniej nocy. Chciałem zapomnieć. Chyba straciłem wszystkie szanse. Może sam siebie oszukiwałem. To nie mogło się udać. Tylko dlaczego miałbym odpuścić skoro zeszedłem już tak daleko. Czy ktoś kto pokonał już burzę podda się huraganowi? Nie jestem słaby. Nie chce jej stracić.
-Stary nie wyglądasz za dobrze.- powiedział chłopak o blond włosach
-Taa zaszalałeś co? Kim była ta szczęściarą, ze zajęło Wam to cały dzień i noc?
-Butelka wódki, było świetnie.- odparłem lekko łapiąc się za głowę.
-Nie wiem czy chce wiedzieć.
Zobaczyliśmy jak w naszym kierunku zmierza Zayn.
-Siema co tam?- powiedział chłopak.
-U mnie dobrze a u Hazzy chyba nie za dobrze.
-Zamknij się Niall- powiedziałem chłodno.
-Harry co się dzieje? Jak tam ślub?
-Właśnie co się działo. Jak tam nowe rodzeństwo. -Na sam dźwięk tego słowa lekko się skrzywiłem.
-Idealnie. - skłamałem
-A co z Emily? Ostatnim razem nie wydawała się być zadowolona tym faktem- Blondyn nadal nie przestawał pytać.
-Zapytaj się jej. Właśnie tu idzie. - Powiedział Zayn wskazując na blondynkę idącą w naszym kierunku.
Spojrzałem w stronę Emily która nawet nie patrzyła w naszym kierunku. Odwróciłem głowę.
Zauważyłem jednak, że Zayn szczerzy się w najlepsze na jej widok.
Wiedziałem, ze Zaynowi od początku podoba się dziewczyna. Wcześniej to ja jako jego przyjaciel byłem powodem przez który trzymał się od niej z daleko jednak teraz wiedziałem, że chłopak nie odpuści tak łatwo. Jesteśmy w końcu rodzeństwem. Po moim ciele na dźwięk tego słowa przeszedł dreszcz.
-Cześć Em. - Oczywiście musiał to zrobić. Nie mógł sobie darować. Dziewczyna popatrzyła w naszym kierunku.
-Cześć.- powiedziała Emily. Mijając nas.
-Emily czekaj. Chodź tutaj.- Dziewczyna niepewnie do nas podeszła.
-Co tam?- powiedziała nawet na mnie nie patrząc.
-Skoro teraz jesteś siostrzyczką naszego Harolda to może wieczorem wpadniesz do nas i zrobimy sobie mała imprezę. - Dziewczyna lekko się skrzywiła.
-Muszę nadrobić zaległość. Niee.. - Niall nie dał dokończyć Emily.
-No chodź. Napijemy się, lepiej poznamy i wpadnie Amy.
-No dalej nie masz wyjścia. Hazza powiedz jej coś. - Chłopak spojrzał na mnie a mnie zamurowało. Co niby miałem powiedzieć. Próbowałem pozbierać myśli jednak gdy dziewczyn na mnie spojrzała straciłem rozum.
-Powinnaś wpaść.- wydusiłem z siebie. Jestem kretynem „Powinnaś wpaść” Brawo Hazza bardzo pomysłowe. Na pewno ja to przekonało
-No Em nie daj się prosić.
-Dobra, dobra przyjdę.- powiedziała dziewczyna.
-To zapowiada się impreza. -Powiedział zadowolony Zayn.
-Muszę iść na lekcje.
-To do zobaczenia wieczorem.
-Taa do zobaczenia. -powiedziała blondynka idąc w stronę klasy.
Teraz albo nigdy. Muszę z nią porozmawiać.
- Idę na literaturę.- Nie patrząc nawet na chłopaków pobiegłem przed siebie. Miałem nadzieje, ze dogonię dziewczynę.
-Emily czekaj!- krzyknąłem dzięki czemu blondynka zatrzymała się i odwróciła. Podszedłem do dziewczyny na odległość jednego metra. Emily lekko się odsunęła.
-Czego chcesz. Nie chce się spóźnić.
-Chce porozmawiać.
- Wszystko sobie wyjaśniliśmy. 
-No właśnie nie wszystko. - dziewczyna przewróciła oczami.
-Nie chce wracać do wczorajszego dnia.
-Jeśli nie chcesz żebyśmy byli razem to przynajmniej pozwól mi być Twoim przyjacielem.
-Harry to nie takie łatwe. Nie widzisz tego? Jesteś chłopakiem, którego życie śledzi cała szkoła.- Dopiero teraz zauważyłem ciekawskie spojrzenia innych uczniów.
-Kogo to obchodzi?
-Naszych rodziców. Zastanawia Cię czasami życie innych a nie tylko Twoje?
-Wiesz, że tak.
-To dlaczego jesteś takim kretynem i udajesz, ze wszystko będzie dobrze?
-Ja jestem kretynem?- Tym razem to ja traciłem panowanie na sobą.- To ty uciekasz. Udajesz, ze nie istnieje. Udajesz, ze nic się nie wydarzyło. Doskonale wiesz, ze okłamujesz samą siebie.- Starałem się mówić na tyle cicho aby inni nie mogli tego usłyszeć. Powiedziałem chyba kilak słów za dużo ponieważ oczy dziewczyny lekko się zaszkliły.- Chcesz być tchórzem i uciekać ciągle przede mną?
-Ja niby tchórzem? Jeszcze się przekonamy Styles.
-No dalej to spróbujmy na początek przyjaźni. Jeśli nawet to nam nie wyjdzie to zapomnimy o sobie i będziemy się wyzywać i jeśli Ci to pasuje będziesz mogła mnie nawet pobić. - Dziewczyna lekko się uśmiechnęła przez co posłałem jej szeroki uśmiech.
-Jesteś nienormalny.
-Zgoda?- Wyciągnąłem rękę w stronę blondynki.
-Zgoda. - dziewczyn uścisnęła moją dłoń. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Sam dotyk dziewczyny sprawiał, ze wariowałem. Chciałem przyciągnąć ją do siebie i pocałować. Marzyłem tylko o różowych ustach dziewczyny. Emily zabrała swoja dłoń.
-Do wieczora. - powiedziała i zniknęła za drzwiami klasy.
 
19:46
Przez resztę dnia starałam się omijać Harrego. Nie chciałam kolejny raz poczuć tego okropnego uczucia. Strata czegoś co mogło należeć tylko do nas. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze to nie jest nasz wybór. Wszystko stało się takie skomplikowane.
„Przyjaciele” Tak to takie proste. Było takie proste kilka lat tamu. Widziałam kim jestem a teraz nie wiem. Pogubiłam się w tym wszystkim.
Może ta impreza miała okazać się wybawieniem od wszystkich problemów. Może ta noc miała wszystko naprawić.
Zabrałam resztę rzeczy do torby i wyszłam z domu. Po kilku minutach byłam już przy znajomym garażu. Zobaczyłam postać oparta o drzewo.
-Cześć Zayn.
-Em przyszłaś.- podszedł do mnie chłopak i szczerząc się lekko mnie przytulił. Poczułam zapach dymu. Chłopak się odsuną nadal się uśmiechając. Odwzajemniłam gest.
-Idziemy do reszty?
-Idziemy- powiedziałam i już po chwili byliśmy w środku niewielkiego budynku.
Zobaczyłam znajomego blondyna i ładna dziewczynę.
-Emily fajne, ze w końcu możemy Cie poznać.- Zobaczyłam przed sobą chłopaka.- Jestem Liam a to Lou wskazał chłopaka siedzącego koło Harrego. Dopiero teraz zauważyłam chłopaka, który uśmiecha się do mnie. - A tamta urocza dziewczyna to Amy.
-Miło mi.- powiedziałam i uśmiechnęłam się. Starałam się aby uśmiech wyglądał jak najbardziej przekonywująca. Doskonale wiedziała, ze pewnie uważają mnie za wariatkę. W końcu to ja nie tak dawno wpadłam tutaj zaczęłam bić Harrego.
-Trzymaj.- Zayn podał mi butelkę z piwem.
-Dzięki.
Usiadłam koło Amy. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie. Chcąc przerwać panującą cisze zaczęłam rozmawiać z dziewczyną. Nim się obejrzałyśmy wypiłyśmy już kilka piw. Niall nie był tym faktem tak bardzo zadowolony ponieważ liczył chyba, ze dziewczyna będzie bardziej interesować się nim niż mną.
-Niall Em chyba Ci dziewczynę odbija. - powiedział Zayn siadając koło mnie.
-Cooo? Nie! - zaczęłam przy tym lekko się śmiejąc. Alkohol, który krążył w moim organizmie pozwolił mi się rozluźnić. Nie zawracając uwagi na Harrego, który najwyraźniej rozmawiam na jakie ważne tematy z Lou.
-Boże Harry jesz jak świnia.- Spojrzałam na chłopaka który przeżuwa jakieś jedzenie.
Nagle wzrok wszystkich skupił się na chłopaku. Amy zaczęła się głośno śmiać co spowodowało wybuch śmiechu innych.
-Nie prawda.
-Ona ma racje jesz jak prosie hahaha – Liam wydusił przez śmiech.
-Nie prawda!- Harry nadal próbował się bronic.
-Wiem!- powiedział nagle Lou. Zagrajmy w butelkę. Tylko ze względu na małą ilość dziewczyn to może w prawda czy wyzwanie.
Wszyscy przytaknęliśmy i usiedliśmy na podłodze.
-Zasady. Kto nie wykona jakiegoś zadnia pije kieliszek wódki. - powiedział stanowczo Zayn. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, ze już piliśmy piwo i każdy był lekko pijany.
Pierwszy butelka kręcił Liam. 
Wypadło na Nialla, który miał wyjść nago na zewnątrz. Oczywiście lenistwo Horana sprawiło, ze wypił kieliszek przeźroczystego płynu.
Kolejnym razem wypadło na Amy.
-Amy jesteś dziewicą?- zapytał Zayn szczerząc się przy tym.
-Nie jestem- odpowiedziała pewnie dziewczyna.
-Robiliście to z Niallem?- Chłopak zadał kolejne pytanie.
-Jedno pytanie, jedna odpowiedz. -Powiedziała dziewczyna pokazując chłopakowi język.
Butelka znowu się zakręciła wskazując na Harrego
-Jak nazywa się dziewczyna, z która ostatnio się przespałeś?- zapytała dziewczyna. Moje serce na kilka sekund stanęło. Zapomniałam jak się oddycha. Może byłam naiwna ale przecież nie tak dawno Harry spędził ta noc ze mną. Widziałam jak chłopak lekko się waha albo próbuje wymyślić dobra wymówkę.
-No dalej aż tyle ich było, ze nie pamiętasz?- powiedział Niall.
-Nie odpowiadam. Zayn nalewaj.- Powiedział Hazza. Czyli jednak byłam ostatnia dziewczyną. Harry wziął kieliszek i wlał zawartość do ust. Lekko się skrzywił. Popatrzył na mnie i lekko się uśmiechną.
-Teraz moja kolej. Mam nadzieje, ze trafi na Liama.
Butelka kręciła się chwile i zatrzymała na mnie. Nieeee krzyczałam w myślach.
-Em!- Krzyknął zadowolony Zayn.
-Too. Hmm. -Widziałam znajomy uśmiech goszczący na twarzy Harrego.
- Zayn nalewaj i tak tego nie zrobię.
-Wiem, ze chłopaki marzą żeby to zobaczyć! Pocałuj Amy!
-CO?- Krzyknęłam!- Nie ma mowy. Zayn nalewaj!
-No dalej! Wyzwanie to wyzwanie!- Powiedział Zayn.
-Emily no daj spokój! Zroby to i tyle powiedziała dziewczyna opierając głowę o kanapę. Popatrzyłam na dziewczyna która szeroko się uśmiechała.
-Dobra ale ma być gorąco!- powiedział Niall przez co reszta się zaśmiała.
Na czworaka przysunęłam się do dziewczyny, która nadal opierała głowę na kanapie.
Chcecie mieć przedstawienie to proszę bardzo. Pomyślałam.
Przysunęłam się do dziewczyny która patrzyła mi w oczy. Amy miała lekko rozchylone usta.
Nasze twarze dzieliły centymetry. Czułam wzrok chłopaków na moim ciele.
Dotknęłam lekko ustami brody dziewczyny przesuwając głowę do góry. Gdy już byłam na wysokosci jej ust. Pocałowałam ją delikatnie w górną wargę.
 Poczułam miękki dotyk jej ust.
Odsunęłam się od lekko zaskoczonej dziewczyny i szeroko się uśmiechnęłam.
-Ej no co to miało być?- powiedział rozczarowany Niall.
-Nie chce Ci odbić dziewczyny Horanku.- Usłyszałam za sobą śmiech innych. Kątem oka zauważyłam Harrego, który szeroko się uśmiecha.
Przewróciłam tylko oczami.
Resztę wieczoru minęła dość szybko. Lou opowiadał dowcipy od których bolał mnie już brzuch i płuca. Śmiech w tak dużych ilościach jednak tez szkodzi.
-Muszę wracać do domu- powiedziałam chcąc wstać. Szybki ruch sprawił, że świat dookoła mnie zaczął się kręcić. Lekko się zachwiałam. Poczułam czyjeś dłonie trzymające mnie w tali.
Otworzyłam lekko oczy. Zobaczyłam Harrego który mocno mnie trzyma. Przyjemne ciepło ogarnęło cale moje ciało. Nie, tylko nie tutaj i nie teraz.
- Może jednak Cie odprowadzę. - powiedział chłopak. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam na jego usta. Skarciłam się w myślach. Palący alkohol potęgował jednak uczucie pożądania.
Kiwnęłam tylko głowa na znak zgody.
-Dobry pomysł. - powiedział Zayn który był tez niezłe pijany.
Znowu spojrzałam na usta chłopaka. Przez co na moich policzkach pojawiły się rumieńce.
Hazza to zauważył i uwolnił mnie od swojego uścisku trzymając jednak cały czas jedna rękę. Tym razem już na moich plecach.
Gdy już pożegnaliśmy się ze wszystkimi wyszliśmy z budynku w kierunku mojego domu.
Latarnie oświetlały nam drogę.
Szliśmy w ciszy. Co kilka minut stykaliśmy się ramionami. Powodowało to przyjemne dreszcze.
-Jesteśmy -wskazał na drzwi mojego domu. 
-Dzięki. - Powiedziałam podchodząc do drzwi.- To dzisiejsze zadanie... to jeszcze się za nie odegram. - pokazałam Harremu język.
-Podobało Ci się! - powiedział podchodząc bliżej.
-Może... dziękuje brakowało mi tego.
-Nie ma za co. - Loczek lekko się uśmiechną.
-Dobranoc. - chciałam pocałować chłopaka w policzek ten jednak odwrócił głowę. Przez co nasze usta się spotkały.
Stałam jak sparaliżowana.
-To ja dziękuje.- Chłopak wyszeptał prosto w moje usta te trzy słowa po czym lekko mnie pocałował. Kogo ja oszukiwałam pragnęłam tego. Oddałam szybko pocałunek. Po moim ciele przeszedł dreszcz przyjemności. Serce zaczęło bić szybciej.
Harry przerwał pocałunek. Lekko się odsuwając i szukając czegoś za mną.
-Słodkich snów.- powiedział po czym pocałował mnie w czoło i otworzył drzwi.
Uśmiechałam się do chłopaka i weszłam do środka ciemnego korytarza.
Ostatni raz zobaczyłam uśmiechniętego chłopaka.
Zamknęłam drzwi.

~~~
Żyjecie jeszcze czy już zasnęłyście po przeczytaniu tego rozdziału? 
Czekam na komentarze ;)
Pamiętajcie odpowiadam na pytania na asku. Link wyżej.
Dziękuje za przecudowne komentarze ♥

niedziela, 3 marca 2013

13. Mam nadzieje, że się rozczarujesz Styles

        Pustka przepełniająca ciemny pokój. Pewnie już nigdy nie spojrzymy na siebie tak samo. Nie zobaczymy tego w naszych oczach. Może akurat tak miało być. Może każde z nas miało iść w rożnych kierunkach.
Nie wiem kiedy straciłem rozum. Może wtedy kiedy zyskałem najważniejszą osobę w moim życiu. Może straciłem go wtedy gdy ją całowałem. Jej blado różowe usta.
Pogubiliśmy się w tym wszystkim razem. Razem oszaleliśmy. Takie szaleństwo z miłości do siebie.
Każdy szuka tego uczucia w swoim życiu. Nawet jeśli zaprzecza. Oszukuje samego siebie. Każdy potrzebuje zrozumienia. Chwili zatracenia. Osoby, która wywołuje wszystkie najpiękniejsze emocje.
Czułem dotyk miękkiej skóry Emily. Każdy jej dotyk wywoływał przyjemne uczucie.
-Co teraz? -zapytała blondynka
-Nie wiem.- Powiedziałem.
-To koniec?
-Nie.
-Więc co teraz Harry?
-Nie pozwolę tego zepsuć.
-Jak chcesz to zrobić skoro to wszystko już jest cholernie zepsute. - Głos dziewczyny lekko drżał.
-Nic nie jest zepsute.
-Harry jesteśmy rodzeństwem!- Emily gwałtownie się odsunęła.
-Nie jesteśmy. Przecież ten ślub nic nie zmienia.
-Powiedz ile zostało czasu?
-Co?- nie wiedziałem co dziewczyna ma na myśli.
-Kiedy urodzi się to dziecko?
-yyy za 7 chyba 6 miesięcy.-Dopiero teraz zrozumiałem o co chodzi Emily.
-To musi się skonczyc. Teraz- Powiedziała blondynka. Wstając z łóżka. Obserwowałem jak Emily zbiera swoje rzeczy i wchodzi do łazienki.
-Zostałem sam ze sobą. W mojej głowie cały czas słyszałem słowa dziewczyny.
„To musi się skończyć”
Po chwili zobaczyłem przed sobą ubraną dziewczynę.
Widziałem, że Emily chce coś powiedzieć jednak nie potrafiła wydobyć z siebie ani słowa.
Wstałem z łózka owijając się w biodrach kawałkiem materiału. Chciałem podejść do blondynki i jeszcze raz poczuć słodkie smak jej ust.
-Nie! Powiedziała dziewczyna odsuwając się.
-Ja nie zrezygnuje rozumiesz? Wierze, że ty czujesz to samo co ja.
-Mam nadzieje, że się rozczarujesz Styles.- Powiedziała dziewczyna szybko opuszczając pokój. Wiedziałem, że czuła to samo co ja. Widziałem to w jej oczach. Tylko dlaczego tak bardzo się przed tym broniła. 
 
Kolejny dzień
Jeden oddech jedno wspomnienie. Bicie serca. Coś czego nie da się opisać żadnymi słowami. W mojej głowie była jedna noc. Noc z kim ktoś sprawiał, że stado motyli unosiło mnie do góry. Każdy dotyk powodował dreszcze. Każda chwila, każdy oddech łapany pomiędzy pocałunkami. Tak czułam, ze żyje jednak głos w mojej głowie krzyczał Nie. Jedna część mnie chciała uciekać.
Czasami ta jedna część mnie wygrywa. Potrzebowałam kolejnego dotyku jego skóry. Potrzebowałam poczuć jego zapach. Chciałam oddychać tym samym tlenem co on. Żeby nasze serca biły jednym rytmem. Dlaczego to wszystko było tak trudne. Gubiłam się we własnym świecie. To znowu wracało. Oddychaj krzyczałam do siebie w myślach.
-Emily? Z walki z samą sobą wyrwał mnie miły głos. -Spóźnisz się do szkoły.
Z moją mamą było prosto udawać, ze nic się nie stało. Ona nie chciała wiedzieć nic o tamtym dniu a ja nie chciałam do niego wracać wspomnieniami. Jedyna rzecz jaka nie dawała o sobie zapomnieć to chłopaka z lokami na głowie. On nie chciał dać mi zapomnieć. Telefon ciągle dzwonił.
-Już jestem gotowa.- powiedziałam do mamy.
-Czekam na dole.
Zabrałam torbę i zeszłam na dół.
  Po kilkunastu minutach byłyśmy już w drodze do szkoły.
W mojej głowie znowu zaczęły gromadzić się różne myśli. Próbowałam skupić cała uwagę na muzyce z radia. Nie potrafiłam. Tym razem czułam jak ogarnia mnie lęk. Chciałam wysiąść jak najszybciej z samochodu. Nie wiedziałam co zrobię gdy spotkam Harrego na korytarzu. Jak mam się zachować. Jak on się zachowa?
-Jesteśmy. Wrócę późno. Zamów sobie jakąś pizze. - powiedziała mama.
-Jasne.- potrafiłam wydobyć z siebie tylko tyle. Wysiadłam z samochodu. Pomachałam mamie na pożegnanie i obserwowałam jak samochód znika w oddali.
-Co tak stoisz?- usłyszałam za sobą znajomy głos. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą chłopaka który szeroko się uśmiecha.
-Nie strasz mnie tak więcej.
-O a co jestem aż taki straszny?
-Jesteś niemożliwy- powiedziałam uderzając Zayna w rękę.
-Oddam. - powiedział chłopak lekko się śmiejąc.
-Aha tak jasnee. 
 -Ty mi lepiej powiedz dlaczego nie odbierasz moich telefonów i co się z Tobą działo na tym ślubie?- Moje serce zaczęło niebezpiecznie szybko bić.
-Nie chciałam po prostu Ci przeszkadzać. Ta dziewczyna była naprawdę gorąca- po ostatnich słowach zaczęłam się głośno śmiać.
-Tak zapomniałem, ale nie odbijesz mi jej prawda?- Chłopak znowu dostał pięścią w ramię.
Pomasował lekko ramię i ruszyliśmy dalej w stronę szkoły.
-To co z tą dziewczyną?- chciałam jak najszybciej rozpocząć temat zanim chłopak zacznie dopytywać się o tamtą noc.
-No to ma na imię Natalie....- Nawet nie wiem kiedy ale przestałam zwracać uwagę na to co mówi chłopak. Chyba naprawdę się nakręcił.
-Em ty mnie w ogóle słuchasz?
-Co aa tak mówiłeś, że ..aa- nie potrafiłam przypomnieć sobie o czym mówi chłopak.
-Tak jasne. Co się dzieje- właśnie szliśmy w stronę szafek. Dobrze, że akurat tam spotkaliśmy Nialla, który na nasz widok lekko się uśmiechną.
Czułam wzrok Zayna na sobie. Czekał na odpowiedz, której jednak nigdy nie usłyszy
-Cześć Niall.- powiedziałam
-Cześć. Jak tam?
-Dobrze. Zayn znalazł nowa ofiarę. -powiedziałam. Miałam nadzieje, ze blondyn podłapie temat.
-Naprawdę? Stary opowiadaj!- Teraz już wiedziałam, ze Zayn da mi spokój i zacznie opowiadać ta samą historie Niallowi.
Bałam się, ze zaraz spotkam chłopaka z lokami na głowie
-Em idziemy?
-Tak jasne. - Już po chwili ruszyliśmy w stronę klas.
-Zapomniałam książki.- Idźcie. Powiedziałam i ruszyłam z powrotem w stronę szafki.
Gdy już zabrałam potrzeba książkę do literatury z powrotem ruszyłam w stronę klasy. Korytarz był już prawie pusty. Wiedziałam, ze jestem spóźniona.
Idąc pustym korytarzem poczułam jak ktoś zakrywa mi usta dłonią i ciągnie w stronę drzwi do składziku woźnego.
Moje ciało było sparaliżowane. Czułam znajomy zapach mocnych perfum.
Poczułam w plech lekki ból uderzając o drzwi.
Zobaczyłam przed sobą Harrego, który korzystając z okazji przybliżył się do mnie i mnie pocałował.
Czułam jak miliony przyjemnych dreszczy przeszywa cale moje ciało.
Chciałam jeszcze więcej. W tej chwili zapanowało nad nami pożądanie.
Oddawałam każdy pocałunek.
-Idźmy stąd?- wyszeptałam chłopakowi do ucha, który całował mnie po szyi.
Harry złapał mnie za rękę. Jak najszybciej chcieliśmy opuścić budynek szkoły.
Już po kilkunastu minutach byliśmy przed domem Harrego. Wpatrywałam się w budynek.
-Nikogo nie ma.- powiedział chłopaka otwierając mi drzwi i podając rękę.
Chwyciłam jego dłoń.
Chłopak przyciągną mnie do siebie i pocałował. Uczucie które towarzyszyło każdemu pocałunkowi było jak narkotyk. Każde z nas chciało więcej.
Nie zwracając uwagi na przedmioty, które napotykaliśmy an swojej drodze dotarliśmy do pokoju Harrego. Każdy pocałunek był jeszcze bardziej zachłanny. Pożądanie pomiędzy nami jeszcze bardzie narastało. Chłopak znowu popchną mnie na ścianę przez co lekko jęknęłam. 

Hazza jednak to zauważył i złapał mnie za biodra podnosząc do góry. Oplotłam nogami Harrego który nadal nie przerywając namiętnych pocałunków położył mnie na łózko.
Chciałam poczuć jego miękka skórę pod swoimi palcami. Błądziłam rekami po jego plecach. 

Czułam ciepły oddech na mojej szyi. Odchyliłam lekko głowę dając lepszy dostęp chłopakowi. 
Poczułam jak Harry zaczyna błądzić zimnymi rekami po moim ciele. Jego dotyk podziałał na mnie jak zimny prysznic.
Do oczy zaczęły napływać mi łzy.
-Harry zejdź ze mnie.- Ten jednak nie przerywał.- Zejdź ze mnie. - próbowałam odepchnąć od siebie chłopaka.
-Przestań. Proszę przestań!- zaczęłam krzyczeć.
Harry gwałtownie się odsuną patrząc mi w oczy.
-Co się stało? -Korzystając z okazji wstałam z łóżka. Wpatrując się na zdezorientowaną twarz chłopka.
-Znajdź sobie inna zabawkę.- powiedziałam zostawiając Hazze w pokoju.
Jak najszybciej chciałam opuścić to miejsce. Zaczęłam biec przed siebie.
Do oczu napływały słone łzy.
Po kilkunastu minutach byłam już w swoim pokoju. Usiadłam na podłodze opierając się o łóżko. Łzy spływały po moich policzkach. Sięgnęłam do szafki obok wyciągając zapalniczkę i papierosa.
Włożyłam go do ust i zapaliłam.
 Zaciągnęłam się trującym dymem, który dawał mi ukojenie. Chcąc odłożyć zapalniczkę zauważyłam leżące zdjęcie. Wyciągnęłam je i uważnie się w nie wpatrywałam. 


Nieważne ile razy mówiłaś, że chcesz odejść
Nieważne ile oddechów wzięłaś, nadal nie będąc w stanie oddychać
Nieważne ile bezsennych nocy przeleżałaś, budzona dźwiękiem trującego deszczu
Gdzie odeszłaś? Gdzie odeszłaś? Gdzie odeszłaś?