Trzymać
w ramionach kogoś najważniejszego. Nie tylko osobę. Trzymać w
ręka czyjeś życie. Powodować, że druga osoba staje się słaba i
jednocześnie silna.
Chciałbym
dać jej ukojenie, spokój. Poznań jej duszę. Tak trudno jest
kochać. Chciałbym żeby jej głos był światłem które wskaże
nam drogę. Tylko ona jest życiem dla mojej duszy. Jest moim celem.
Jest moim wszystkim.
Nawet
jeśli pociągniesz mnie na samo dno. Złamiesz mi serce ja zostanę.
Jesteś wszystkim czego pragnę. Czego teraz potrzebuje. Ciepłego
dotyku Twojej skóry. Bicia serca. Chce słyszeć, ze ciągle bije.
Nie pozwolę mu przestać. Chce żebyś była początkiem i końcem.
Chce skończyć to z Tobą.
Chce
walczyć z przeznaczeniem. Nawet jeśli za późno na przeprosiny.
Chce po prostu być.
Trzymałem
ja w moich ramionach. Była tak delikatna. Była moja. W tych kilku
minutach była tylko moja.
Czułem
jak jej ciało zaczyna lekko drżeć.
-Chyba
wystarczy. - powiedziałem i podpłynąłem z dziewczyną do brzegu
basenu.
-Zimno
mi.- Powiedziała Emily. Jej usta były lekko sine.
-Nie
wiem czy Louis uwierzy jeśli powiemy mu, ze przez przypadek wpadliśmy
do basenu.
-Jakoś
mi na tym nie zależy. - powiedziała dziewczyna.
Wyszliśmy
z basenu. Duże krople wody spływały po naszych ciałach
-Chodź
znajdziemy Lou. - powiedziałem i ruszyłem w głąb domu gdzie
właśnie w tej chwili odbywała się impreza.
Szliśmy
zostawiając za sobą mokre ślady. Emily zgrzytała zębami z
zimna.
-To
Twoja wina...-- Bałem się tego co usłyszę. Myślałem, ze
kolejny raz mnie odtrąci.- Przez Ciebie będę chora. - dokończyła
Emily. - Ja poczułem ulgę słysząc te słowa.
-
Trudno. Nie pójdziesz do szkoły
-Ja
nie chce iść do tej szkoły. - A kto chce pomyślałem.
-Ja
też o tym nie marze.
-Ja
mowie serio Harry. Chyba chce zmienić szkole. - Zatrzymałem się i
popatrzyłem na dziewczynę stojąca kilka kroków przede mną.
-Na
jaką?
-Na
inna.
-Dlaczego?
-Bo
nie dam rady tam chodzić. Ty tam chodzisz to wystarczający powód.
Nie chce żeby inni patrzyli na mnie z litością albo jak na
wariatkę.
-Długo
nad tym myślałaś?- powiedziałem ironicznie.
-Na
poważnie dopiero wtedy gdy wrzuciłeś mnie do basenu.
-Dlaczego
do cholery uciekasz? - Podniosłem głos co nie było dobrym
rozwiązaniem.
-Przestań!
Wiesz dlaczego to robię. Gdyby nie ty to nigdy nie...
-No
co, Emily? Gdyby nie ja? Zawsze mnie obwiniasz! Pomyślałaś o tym,
ze może mad dosyć za tobą biegać? Męczy mnie to, ze jesteś tak
bardzo pokrzywdzona.
-Słucham?
-To
co słyszałaś. Nie jesteś jedyna. Biedna skrzywdzona Emily.
-Zabolało. Chyba nie tylko Emily ale i mnie.
-Jeśli
nasze relacje maja ograniczać się do wiecznych kłótni to wybiorę
szkole na jakimś lodowcu.
-Zawsze
to jakieś relacje. Rozmawiamy, a to już postęp -Emocje jakby
opadły. Przynajmniej na chwile. Poczułem ulgę.
-Nadal
jest mi zimno.- Powiedziała Emily.
-To
chodź.
Doszliśmy
do salonu gdzie impreza z kilku znajomych stała się impreza na całe
osiedle.
-Zaczekasz?
Znajdę Lou. - Powiedziałem i zacząłem szukać wzrokiem
przyjaciela.
-
Jasne. - powiedziała.
-Chrzanić
to. Jedziemy stąd?- Zapytałem.
-Tylko
ciekawe jak?
-Samochodem.
-Szkoda,
że nikt nie jest trzeźwy.
-Ja
jestem. Nie piłem.
-Serio?
- Emily zrobiła zdziwioną minę.
-Nie
patrz tak na mnie.
Emily
nic nie powiedziała tylko zaczęła przepychać się przez tłum.
Ludzie nawet nie zwracali uwagi na to jak wyglądamy. Sami nie
wyglądali lepiej.
Wyszliśmy
na zewnątrz. Zimny wiatr powodował dreszcze.
-Gdzie
masz ten samochód zamarznę. - powiedziała Emily pocierając
rekami ramiona.
-Przyzwyczajaj
się do tego lodowca.
-Wiesz
co. Rozmyśliłam się. Nigdzie nie jadę.- Powiedziała Emily i
poszła w kierunku podjazdu gdzie były zaparkowane samochody.
-Chcesz
iść do domu?
-Tak!
- krzyknęła nawet się nie odwracając.
Pokręciłem
głową. Niedowierzaniem jak można być tak upartym. Jeszcze raz
spojrzałem na oddalająca się Emily i na tłum ludzi przed domem.
Dostrzegłem Zayna, który stoi z jakąś dziewczyna i pali
papierosa. Kolejny raz spojrzałem w stronę Emily. Nie było jej.
Kilka szybkich kroków i znalazłem dziewczynę oparta o samochód.
-Znalazłaś.
-Co?
-Samochód.
Wsiadasz? Otworzyłem drzwi od strony pasażera.
-Oj
zamknij się.
Dziewczyna
wsiadła do samochodu. Zamknąłem za nią drzwi i zrobiłem to
samo. Nie patrzyła na mnie. Kolejny raz zgrywała obrażona
księżniczkę. Patrzyła w przestrzeń za oknem. Nie było późno
ale na zewnątrz było już ciemno. Świeciło kilka latarni.
Jej
szczęka lekko drżała. Chciałem włączyć ogrzewanie jednak w tej
samej chwili Emily chciała włączyć radio. Dotyk jej zimnej dłoni
sprawił, ze pomiędzy nami przeszła niewidoczna iskra.
Dziewczyna
szybko zabrała dłoń.
-Przepraszam.
- powiedziała.
-Ludzie
maja głupi zwyczaj przepraszania za wszystko.
-Jeśli
uważasz, ze przepraszanie jest głupie.- Powiedziała dziewczyna
nadal wpatrując się okno.
-Nie
o to miałem na myśli Emily.
-Nigdy
nie masz tego na myśli.
-Chcesz
jechać obrażona przez następne trzydzieści minut?- Zapytałem.
-Taki
mam zamiar.
-Może
wyjaśnimy sobie wszystko co?
-Ile
razy mamy sobie wszystko wyjaśniać Harry? Ja już nie mam na to
siły.- Emily na mnie spojrzała.
-To
czego ty chcesz co? Ja tez już nie mam siły się w to bawić. Cały
czas jest źle. Próbujemy być razem jest źle. Próbujemy się
ignorować jest jeszcze gorzej.
-Co
to za różnica. - Powiedziała.
-Tobie
na czymś kiedyś zależało?
- A
ty jesteś moim pieprzonym psychologiem?
-Tak
jestem przez najbliższe 20 minut.
-A
co się stało z tymi 10 minutami?
-W tym czasie
będę się z Tobą całował.
-Słucham?-
Emily popatrzyła na mnie wzrokiem pełnym niedowierzania. Przy tym
lekko się uśmiechnęła. Na jej bladych policzkach pojawiły się
drobne rumieńce.
-Brawo
jakaś reakcja. Zawstydziłem Cię to nowość.
-Lepiej
uważaj na drogę.
-Emily
słyszysz?
-Co?
-Rozmawiamy.
- Powiedziała i szeroko się uśmiechnąłem. Dziewczyna
przewróciła oczami.
-Bardzo
ciekawe mamy tematy.
-Podoba
Ci się Zayn?
-Słucham?-
Zapytała dziewczyna.
-Czy
podoba Ci się Zayn? Po prostu odpowiedz. Nie pytam czy go kochasz.
-Podoba.
Pasuje Ci ta odpowiedz?- Nawet nie wiesz jak bardzo nie. Pomyślałem.
-Podoba
Ci się Louis?
-To
jest jakaś nowa gra? Głupia.
-Pytam.
-Może
ja tez mam jakieś pytania. - Powiedziała dziewczyna.
-Okej
pytanie za odpowiedz. - Takie zasady mi pasowały.
-Dlaczego
Caroline? - Tego pytania się nie spodziewałem. Popatrzyłem katem
oka na Emily, która wyglądała na bardzo zrelaksowaną.
-
Jakiej odpowiedzi oczekujesz?
-Szczerej.
Boże Harry pytam się tylko dlatego, ze zapytałeś o Zayna.
-Była
dobra w łóżku tylko tyle. - Popatrzyłem na Emily, której ta
odpowiedz najwyraźniej najmniej dotknęła. Byłem ciekawy na jak
wiele mogę sobie pozwolić w dalszych pytaniach. Teraz moja kolej.
Balem się teraz tylko odpowiedzi.
-Przespałaś
się z Zaynem?
-Nie.
- Szybka odpowiedź.
-Zapytałabym
się z iloma dziewczynami spałeś ale myślę, ze nie jest to mała
liczba.
-To
głupie. Rozmawiamy o seksie jakby nie było innych tematów. -
Dowiedziałem się wszystkiego czego chciałem.
Czułem
ulgę jak również czułem się winny. Myślałem, że Zayn tak po
prostu wykorzysta to wszystko. Okazał się być lepszym
przyjacielem niż ja. Jeśli w ogóle można było nazwać to coś
pomiędzy nami przyjaźnią. Zawsze było dziwnie. Czasami za
bardzo. Tylko przez te wszystkie cholerne lata byliśmy razem. Nawet
jeśli nie jako para. Byliśmy. Ja i Emily. Wszystko się
spieprzyło. Czas tego nie naprawi. My tez nie.
-
Opowiedziałbym jakiś żart ale to Louis jest mistrzem. -
powiedziałem przerywając cisze.
-Dobraliście
się co?
-Kto?
-Wy
wszyscy. -powiedziała Emily.
-Są
jak bracia. Zawsze mogę na nich liczyć i czasami potrafią
postawić mnie do poziomu.
-To
ładne.
-Co?-
zapytałem.
-To
jak o nich mówisz.
-Jesteś
taka... taka.. - Próbowałem znaleźć odpowiednie słowo w swojej
głowie.
-Jaka?
Żałosna?
-Nie!
Dalej płaczesz na filmach?
-Tonę
we łzach. - Powiedziała ironicznie Emily.
-Serio
się pytam.
-
Ryczę, to się nie zmieniło
-A
co się zmieniło? - Emily wyglądała jakby nad czymś myślała.
-Zmieniło
się to, że spotykam się z chłopakiem. -Otworzyłem szerzej oczy
i popatrzyłem na dziewczynę.
-Tylko się nie popłacz- powiedziała i wrednie się do mnie
uśmiechnęła.
-Widzisz te łzy?- Zapytałem i odnalazłem dłoń Emily na jej
kolanie. Mocniej ja uścisnąłem. Próbowałem się skupić na
dalszym prowadzeniu samochodu. Emily wzięła pewniej moja dłoń i
splotła nasz palce. Dalsza drogę spędziliśmy bez rozmów. Radio
cicho grało jakieś przeboje. Emily zamknęła oczy. Zasnęła.
Nie chciałem jej budzić. Zaparkowałem na podjeździe pod moim
domem. Wysiadłem z samochodu. Otworzyłem drzwi od strony pasażera
i delikatnie wyciągnąłem Emily. Była taka drobna. Była moja.
Cała w moich ramionach.Udało
mi się wyciągnąć kluczyki z kieszeni. Otworzyłem drzwi co
wcale nie było tak łatwe.
Poczułem
jak Emily lekko zaczyna się kręcić. Przebudzała się.
-Co się dzieje?- powiedziała otwierając lekko oczy.
-Jesteśmy w domu.
-Gdzie? - Dziewczyna zareagowała jakby wylano na nią kubeł zimnej
wody.
-Spokojnie. Naszych to znaczy mojej mamy i twojego ojca nie ma.
-Bardzo mnie to uspokoiło. Co ty robisz?
-Chciałem Cie zanieść do pokoju.
-Umiem chodzić.
-Jeszcze jakąś minute temu śliniłaś się w moja bluzkę.
-Nie prawda. - Powiedziała dotykając dłonią swoich ust.
-Żartuje.- Wyszliśmy po schodach. Nadal miałem w ramionach Emily,
która nie miała nic przeciwko temu, że ją niosłem.
Kilka
szybkich kroków i byliśmy w pokoju. Położyłem Emily na łóżku
w moim pokoju.
-Dziękuje ale mogłam sama iść.
-Mogłaś mi to powiedzieć na dole.- Dziewczyna szeroko się
uśmiechnęła.
Wyciągnąłem
z szafki koszulkę.
-Trzymaj. Wiesz gdzie jest łazienka.
-Dzięki. Wzięłam ode mnie koszulkę i wyszła z pokoju.
- Usiadłem na łóżku. Teraz wydawało się jakby bardziej wygodne
niż dotychczas. Sięgnąłem do kieszeni po telefon. Tam go nie
było. Poczułem lekki strach. Później przypomniałem sobie, że
został w samochodzie. Wyszedłem z domu i zabrałem zagubiony
przedmiot. Wróciłem do mojego pokoju. Emily jeszcze nie było.
Słyszałem szum wody.
Kolejny
raz usiadłem na łóżku. Włączyłem telefon i na ekranie
pokazało się kilka wiadomości
„Gdzie
jesteście?” Louis
Kolejna
od Zayna.
„Jeśli
ją skrzywdzisz to Cie zabije” Zayn
Czyli
jednak widział, ze odjeżdżamy. Pomyślałem. Wiedziałem, ze
groźba Zayna może okazać bardzo realna. Zależało mu na Emily.
Był jednak cały czas moim przyjacielem. Widział, że odjeżdżamy
ale nie zatrzymał nas. Z rozmyśleń wyrwała mnie Emily. Stała z
mokrymi włosami i w mojej koszulce, która ledwo zakrywała jej
tyłek.
-Nie
gap się tak.- Powiedziała i położyła się na moim łóżku.
Nakryła się kołdrą prawie pod sama brodę. Nie chciałem więcej
nic komentować. W głowie nadal miałem słowa Zayna. Pomimo tego,
że moje ciało reagowało na każdy ruch Emily. Zrobiło mi się
gorąco. To był dobry czas by się wycofać. -Dobranoc.
- Powiedziałem i chciałem wyjść.
-Harry?
-Tak.
-Zostań.
- powiedziała popatrzyła mi w oczy. Tak jakby jej spojrzenie mnie
przyciągało. Moje ubranie nadal było lekko wilgotne. To było
jednak silniejsze. Położyłem się obok Emily.
-Dobranoc.
-Powiedziała i zamknęła oczy. Ostatnie spojrzenie na jej
prześliczne usta. Zamknąłem oczy i odpłynąłem.
Obudziły
mnie ciepłe promienie słońca. Otworzyłem oczy. Jednak nie
zobaczyłem spiącej obok mnie dziewczyny. Gwałtownie wstałem co
spowodowało lekkie zawroty głowy. Ostatni raz widziałem ja śpiącą
obok siebie. Zszedłem na dół do kuchni.
Emily
stała przy blacie kuchennym. Miała na sobie moja koszulkę i swoje
czarne rurki. Podszedłem do niej i delikatnie położyłem dłonie
na jej biodrach. Lekko podskoczyła co spowodowało u mnie wybuch
śmiechu.
-Zwariowałeś?-
Krzyknęła.
-Co
robisz?
-Śniadanie.
-Jesz
na śniadanie truskawki z bita śmietaną?
-Tylko
to masz w lodówce. - Powiedziała Emily z wyrzutem. - Skończyłeś?
-Dopiero
zacząłem i przyciągnąłem dziewczynę jeszcze bliżej siebie.
-Harry.
Proszę zostaw mnie.
-A
jak nie to co? - Emily gwałtownie się do mnie odwróciła i
poczułem coś miękkiego i klejacego na moim policzku.
-To
właśnie to.- Powiedziała i zaczęła się śmiać.
-Tak
chcesz się bawić?- Zebrałem ręką to co miałam na policzku i
wyciągnąłem przed siebie.
-Proszę
nie.- Emily zaczęła cofać się. Miała jednak na swojej drodze
przeszkodę w postaci szafki.
-Nie
uciekniesz. Powiedziałem i dotknąłem jej policzka pozostawiając
biały ślad.
-Fuj.-
Blondynka przejechała palcem po policzku i go oblizała. - Chociaz
nawet to słodkie.
-Daj
spróbować. -Powiedziałem i podszedlem do Emily.
-Masz
swoje.- Dzieliły nas centymetry.
-Może
zrobimy wymianę?
-Lubisz
układy co?
-Nawet
nie wiesz jak bardzo. - Chciałem poczuć jej miękkie usta. Poczuć
słodki smak jej ust.
Nagle
usłyszeliśmy otwieranie drzwi. Odskoczyliśmy od siebie jak
oparzeni. Nie zwiastowało to nic dobrego. Kląłem w myślach.
Dlaczego akurat teraz.
W
wejściu do kuchni stanęli nasi rodzice. Patrzyli na nas szeroko
otwartymi oczyma.
-Hej.
-Powiedziałem przerywając niezręczna sytuacje.
-Emily
kochanie co tutaj robisz? - Powiedział ojciec Emily. Popatrzyłem
na Emily, która wyglądała jakby zapomniała jak się
mówi.
-Spała
tutaj wróciliśmy późno z imprezy. - Powiedziałem za nią.
Mężczyzna tylko lekko mnie skarcił wzrokiem.
-Właśnie
tak – dopiero teraz Emily oprzytomniała.
-Co
wam się stało?- zapytała mama.
-Mieliśmy
mały problem z bita śmietaną. - odpowiedziała Emily.
-Rozumiem.
-Emilu
wytrzyj się. Zawiozę Cie do domu. - Powiedział stanowczo ojciec
dziewczyny i wyszedł z domu.Emily
tylko szybko się pożegnała i zrobiła to samo. Zostałem sam z
mama, która patrzyła na mnie w dziwny sposób.
-Harry
chyba musimy porozmawiać. Powiedziała i wskazała mi kanapę w
salonie
~~
Rozdział jest.
Przepraszam ja nie wiem nie umiem się zebrać w sobie i napisać czegoś od tak.
Jestem beznadziejna w pisaniu czegoś w terminie.
Teraz czeka mnie wiele zmian. Nowa szkoła. Wyprowadzka. Pożegnanie z przyjaciółmi. Będzie się działo.
Wyprzedzam pytania.
Emily nie wybaczyła. Pamięta o tym co było. Nie jest łatwo zostawić wszystko za sobą. Nie jest tez łatwo być w tym wszystkim. Każdego dnia obwiniać się i zastanawiać.
Przeżyłam coś takiego i wiem, ze jest cholernie trudno. Tym, że zachowywałam się jak pokrzywdzona gówniara popsułam sobie ostatni rok przyjaźni. Dobra tyle z moich życiowych przemyśleń.
Nawet nie wiecie jak się ciesze, ze jesteście. Czasami najdrobniejszy komentarz sprawia, ze uśmiecham się cały dzień. Uwielbiam Was wszystkich i dziękuje z całego serca. Jesli macie jakieś pytania wiecie gdzie mnie znaleźć ask :)
mnie naprawdę cieszy każdy komentarz
CZYTASZ=KOMENTUJESZ