Potrzebuje kogoś. Osoby. Kogoś kto
oddycha tym samym powietrzem co ja. Potrzebuje przyjaciela. Kogoś
kto mnie nie zostawi. Kto zawsze będzie przy mnie. Czasami
zastanawiam się czy kiedykolwiek kogoś takiego spotkałam. „Kogoś”
nie potrzebuje imienia. Potrzebuje człowieka. Osobę z krwi i kości.
Każdej najmniejszej cząstki organizmu. Jestem taka żałosna.
Osoba, która tak bardzo nienawidzi innych tak szybko się
przywiązuje. Świat zniszczył moją psychikę. Zabrał mi mnie.
Zabrał mi moja dusze. Potrzebuje czasami samotności. Nawet jeśli
bycie aspołecznym oznacza bycie innym. Żaden człowiek nie potrafi
być sam. Nawet jeśli tak bardzo bym chciała nie potrafiłabym
zamknąć się w pokoju i przebywać tam dłużej niż kilka dni. Nie
mogłabym. Potrzebuje osoby, która będzie tym wszystkim co
straciłam.
Ostatnio nie spałam najlepiej. Tej
nocy jednak mój umysł domagał się odpoczynku. Obudziło mnie
głośne trzaśnięcie drzwi. Otworzyłam zaspane oczy. Po co się
budzić. Zasnąć na zawsze. Chyba tak naprawdę nigdy tego nie
chciałam. Kolejny raz powtarzałam sobie w myślach, ze chce żyć.
Wykonałam poranne czynności po czym
weszłam do kuchni. Mama jak zawsze siedziała przy blacie i czytała
jakąś gazetę. Wiedziałam, ze gdyby mogła już dawno by stąd
uciekła. Na stole stal mały kubeczek a w nim dwie tabletki.
-Cześć. -weszłam do kuchni.
-Dzień dobry- odpowiedziała mama.
Była wyraźnie czymś zdenerwowana. Jej ton głosu powodował, ze
odechciewało mi się jeść. Ostatnio jadałam coraz mniej.
Jedzenie przestało sprawiać mi przyjemność a ograniczało mnie
jedynie jako człowieka.
-Kto to był? -Doskonale
wiedziałam, że zły humor mamy był spowodowany poranna wizyta
nieznajomego. Czekając na odpowiedz wzięłam kubeczek z
pigułkami.
-Twój ojciec. - powiedziała lekko
się krzywiąc.
-Czego chciał.
-Przyniósł jakieś papiery i chce
żebyś zjadła z nimi dzisiaj obiad.- Po tych słowach prawie się
zakrztusiłam.
-Nie czuje się najlepiej.
-Powiedziała, ze przyjedzie po
Ciebie o 2 - Mama spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
-Nie chce tam jechać.
-Kochanie musisz spędzać trochę
czasu z Ojcem.
-Nie mam zamiaru udawać jak
wspaniale się tam czuje. -Chyba jeszcze nigdy tak otwarcie nie
rozmawiałam z mama.
-Proszę Cię. Twój ojciec uważa,
ze nastawiam Cię przeciwko niemu.
-Niech lepiej zajmie się swoja
nowa cudowna rodziną- powiedziałam ironicznie.
-Emily proszę Cie. To ciągle Twój
ojciec. - Miała racje. To ciągle był mój ojciec.
-O której ma przyjechać?
-O 2:00. Przynajmniej udawaj.
-Jasne. Powiedziałam i wyszłam z
kuchni. Kolejny raz weszłam po schodach prosto do mojego pokoju.
Zamknięte pomieszczenie wywoływało
u mnie strach. Otworzyłam okno. Tak naprawdę bałam się.
Kogo ja oszukiwałam. Byłam
przerażona. Miałam spędzić z Ojcem i Anne kilka godzin.
Najbardziej bałam się tego, ze to z
Nim miałam spędzić te kilak godzin. W tej chwili nawet
wpatrywanie się w sufit wydawało się ciekawsze niż siedzenie
przy jednym stole z Harrym.
Sam dźwięk jego imienia powodował u
mnie dreszcze. Bałam się wymawiać to imię. Popatrzałam na
zegarek była 12:00. Miałam dokładnie dwie godziny aby zebrać
myśli. Odnaleźć w tym całym bałaganie sama siebie. Za dwie
godziny miałam usiąść przy jednym stole i udawać, ze wszystko
jest porządku.
-Przepraszam Harry podasz mi sól?-
Brzmi to tak normalnie. Szczególnie wtedy gdy wymawiam jego imię.
Głos mi drży tak samo jak i dłonie. Może nie będę musiało go
prosić o sól. Pocieszałam sama siebie. Jego obecność będzie
powodowała szysze bicie serca. Jeśli dobrze pójdzie to po jakiejś
godzinie zabierze mnie stamtąd pogotowie.
-STOP – powiedziałam do siebie.
Nie mogłam dłużej o tym myśleć. Przebrałam się w coś co
wyglądałoby dosyć normalnie. Przynajmniej nie była to za dużą
koszulka. Zrobiłam lekki makijaż i ostatni raz popatrzyłam w
lustro. Wiedziałam, że wyglądam dobrze ale po mimo to lekko się
skrzywiłam. To będzie bardzo ciekawy wieczór.
Kolejny raz spojrzałam na zegarek.
Niecałe 30 minut dzieliło mnie od początku katastrofy. Po raz
kolejny pojawiło się to uczucie. Jakby ktoś trzymał Twoje serce
i nie chciał puścić
Próbowałam uspokoić oddech. Kolejny
raz byłam pewna, ze zachowuje się jak histeryczka. Pieprzona
histeryczka. Leżałam na łóżku wpatrując się w sufit.
Widziałam najdrobniejsze niedoskonałości i pęknięcia. Straciłam
poczucie czasu. Przestałam myśleć o otaczającym mnie świecie.
-Emily! Twój ojciec przyjechał!-
usłyszałam z dołu. Mogłam udawać, ze śpię ale co by mi to
dało. Jeden dzień i gadanie ojca. Ucieczka nie była rozwiązaniem
nawet jeśli byłam tchórzem to nie chciałam uciekać.
-Już schodzę. - Krzyknęłam i
ostatni raz spojrzałam czy czegoś nie zapomniałam. Zeszłam na dół
i przywitałam się ze stojącym w drzwiach ojcem.
-Cześć. -Miałam nadzieję, ze tyle
wystarczy.
-Miło Cie widzieć. - Wystarczyło.
-Możemy już jechać?
-Tak jeśli jesteś gotowa.
-Jestem- powiedziałam tylko tyle i
wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ostatni raz spojrzałam na
oddalający się dom.
Miałam nadzieję, że droga mnie nam w
ciszy. Tak bardzo się myliłam.
-Jak się czujesz?- kolejne
beznadziejne pytanie.
-Dobrze- co miałam mu powiedzieć.
Kolejny raz wpakowałby mnie do jakiegoś psychiatryka
-Ciesze się.- chyba zrozumiał, że
nie chce z nim rozmawiać. Dalsza drogę spędziliśmy w ciszy. W
głębi duszy dziękowałam, ze mieszkają tylko 10 minut stąd.
Ojciec zaparkował na podjeździe.
Wysiadłam z samochodu i próbowałam uspokoić oddech.
-Chodźmy. Anne zrobiła pyszny obiad.
- Próbowałam uśmiechnąć się do ojca, który otworzył przede
mną drzwi. Weszłam do środka i błagałam żeby tylko nie było
tam Harrego.
-Emily ślicznie wyglądasz.-
powiedziała kobieta podchodząc do mnie.
-Dzień dobry. -lekko się
uśmiechnęłam.
-Chodź pomożesz mi trochę. Harry
powinien zaraz wrócić. - na dźwięk jego imienia odechciało mi
się jeść.
Poszłam do kuchni za kobietą.
-Mogłabyś zanieść sałatkę?
-Tak jasne- powiedziałam i wzięłam
miskę. Ostawiłam naczynie na stole. Cztery nakrycia. Cztery osoby.
Cztery uśmiechy z czego dwa będą tak sztuczne.
-Wróciłem!- Usłyszałam za sobą
znajomy głos. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harrego który
ściąga bluzę. Stałam tak niecałą sekundę próbując wymyślić
jakiś plan. Chłopak dopiero teraz mnie zauważył. Przestał się
uśmiechać. Ja chyba straciłam mowę.
-Hej.- wydusiłam z siebie. -
Chłopak chyba oprzytomniał.
-Cześć.- odpowiedział i podszedł
do stołu. Miałam wrażenie, ze gdyby nagle zrobiło się ciemno
można by było zobaczyć iskry. Napięta atmosferę przerwał mój
ojciec.
-Skoro już wszyscy jesteśmy to
możemy zjeść obiad. - Mężczyzna, którego powinnam nazywać
tatą usiadł. Harry zrobił to samo. A ja jak to ja uciekłam do
kuchni pod pretekstem, że może pomogę Anne.
Już po chwili wszystko było gotowe i
siedzieliśmy przy jednym stole. Mój ojciec i Anne próbowali
podtrzymać rozmowę. Dla mnie jednak ciekawsza była zabawa
jedzeniem
-Gdzie byleś dzisiaj Harry?-
zapytała z troską kobieta.
-Musiałem załatwić kilka spraw
z Zaynem. -Harry na mnie spojrzał. Mi zrobiło się gorąco. Prawie upuściłam widelec.
- Może pojechalibyśmy razem na małe
wakacje?- Jestem trochę zajęty. Powiedział Harry.
-Synu daj spokój kilka dni.-
ciągnęła Anne. Nie chciałam się wtrącać do rozmowy. Miałam
nadzieje, ze mnie ona nie będzie dotyczyć.
-Emily co o tym sadzisz?
-Yy ja ja myślę, że to nie
najlepszy pomysł. Może wy pojedziecie na wakacje. Bardziej się
wam przydadzą.
-Przemyślimy to jeszcze-
powiedział mój ojciec i kontynuował posiłek.
-Emily,- cholera co znowu. - Harry
opowiadał, ze spotykasz się z Zaynem. - Prawie się zakrztusiłam.
Od dawna wiedziała, ze Pani Styles jest bezpośrednia osoba ale nie
to teraz było teraz najważniejsze. Skąd ona to wie?
-Harry wspominał, ze świetnie się
dogadujecie. - To wystarczyło żebym spiorunowała Stylesa
wzrokiem. Gdybym mogła już dawno rozwaliłabym mu twarz. Ale teraz
dzielił nas niewielki stół. Właśnie niewielki a Harry siedział
naprzeciwko mnie. Machnęłam noga i w głębi serca modliłam się
aby to była właśnie jego noga.
-Aaa- wydał z siebie ciche
jękniecie.
-Przepraszam to twoja noga? -
odezwałam się przez co chłopak zrobił dziwna minę.
-Nic nie szkodzi- odezwał się
Harry co lekko zbiło mnie z tropu. Nie spodziewałam się, że tak
szybko odpuści.
-Zayn to bardzo dobry chłopak to
miło, że się z nim tak dobrze dogadujesz- kontynuowała Anne.
-Jesteśmy tylko znajomymi.
-Chyba bardzo zżytymi. -
Powiedział chłopak. Teraz już widziałam, ze nie odpuści.
-Zamknij się.- powiedziałam chyba
za nerwowo.
-Emily- mój ojciec skarcił mnie
wzrokiem.
-Daj spokój. Emily nie bądź taka
skromna. Jak długo jesteście ze sobą? Wyglądacie na taka miła
parę.- Styles nie zamierzał przestać. - Ja nie byłam gotowa grac
w tą jego grę.
-Dziękuje za obiad ale muszę się
chwile przejść. - Powiedziałam i wstałam.
-Wróć za chwile jeszcze deser-
powiedziała Anne i szeroko się uśmiechnęła. Ojciec ostatni raz
spiorunował mnie wzrokiem. A Styles siedział z tym swoim durnym
uśmieszkiem.
Nie mogłam się na niego patrzeć. Z
każda minuta jeszcze bardziej chciałam zrobić mu krzywdę.
Musiałam wyjść i oddychając. Wyszłam na zewnątrz. Niedaleko
stała duża drewniana huśtawka.
Nie wydawała się teraz ciekawa.
Wolałam czuć, ze stoję. Na tej cholernej ziemi. Zamiast latać ja
stałam tutaj z ta pieprzona świadomością, że wszystko się
sypie.
-Jeden zero dla ciebie. Wygrałeś!
Zadowolony- powiedziałam słysząc kroki.
- Byłem jakąś minutę.- odwróciłam
się do niego. Opierał się o drzewo.
-Ciesz się pokonałeś mnie.
Pierwszy i ostatni raz!
-Daj spokój. Dobrze całuje?
-Kto?
-Zayn.
-Spróbuj może jeszcze mu się
spodobasz.
-Jesteście razem?
-Nie twój interes.
-Skąd możesz to wiedzieć może mi
się podoba.
-Jesteś chory.
-Polecisz psychiatrę?- Styles
zaraz straci zęby. Nie pozwolę mu wygrać drugi raz.
-Zna nawet taki ośrodek specjalnie
dla Ciebie. - Lekko go zbiłam z tropu
-Za późno na terapie małżeńską?
-Dla kogo?
-Dla nas.- Ten kretyn nadal stał
przy tym cholernym drzewie i się gapił a ja nie wiedziałam co mam
mówić. Traciłam powietrze.
-W co ty pogrywasz?
-W to samo co ty.
-Zaczniemy od nowa?- Miałam
wrażenie, ze się przesłyszałam.
- Nie.
-Dlaczego?
-Nie chce mieć z tobą nic
wspólnego.- powiedziałam i odeszłam. Bałam się dalszego obrotu
spraw.
-Kocham Cię- usłyszałam za sobą.
Po moim ciele przeszedł dreszcz. Zatrzymałam się. Miałam
wrażenie, ze spadam. Tylko ten koszmar był rzeczywistością.
-Dlaczego wtedy nie zadzwoniłeś?
Dlaczego obiecałeś i nie zadzwoniłeś?- Opowiadała mi cisza.
-Nie wiem. Byłem kretynem.-
Słyszałam kroki chłopaka i jego przyspieszony oddech. Znowu to
zrobił. Nie mogę dać się pokonać. Teraz to była tylko gra.
Zasady wyznaczaliśmy my. Tylko dlaczego on łamał moje.
-Nie usłyszysz więcej sygnału.
Numer nie istnieje. Powiedz, ze źle się czułam i poszłam do
domu. -Odeszłam zostawiając Harrego.
-Jeden jeden – usłyszałam za
sobą.
~~~~
~~~~
Witam Was Kochani! Dawno do Was nie
pisałam. Czasami po napisaniu rozdziału nie mam siły nawet myśleć.
To już nie to samo co było wcześniej. Nie ma czego co dawałoby mi
taką radość z pisania. Potrzebuje jakiegoś bodźca. Coś co
podpali mój ląd. Już teraz Wam podziękuje. Dziękuję Wam, ze
jesteście i komentujecie. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
Jest mi strasznie głupio, ze tak rzadko dodaje rozdziały ale
brakuje mi właśnie czegoś. Jak na razie jest stabilnie. Był stres
z wynikami z matury teraz jest stres z przyjęciem na studia. Do tego
doszła stara miłość, która jak się okazuje nie rdzewieje. Może
nawet jest silniejsza niż wcześniej. Coś co kochasz a sprawia Ci
tyle bólu. Czasami doprowadza mnie do łez nawet tych szczęścia.
Naprawdę czasami chciałabym zmienić otoczenie. Spotkać innych
ludzi. Takich, którzy pozwolą mi być sobą. Bez oceniania. Takich,
którzy mnie nie znają. Ostatnio z moja psychika się pogorszyło.
Jeszcze kilka takich akcji i wyląduje u psychiatry. Do tego doszła
dzisiejsza sytuacja, która spowodowała, że z jednej trony czuje
się cholernie wyróżniona. Czujecie ten sarkazm? Nie sądziłam, że
ktoś kiedykolwiek zacznie kopiować pomysł z mojego bloga jeszcze w
taki sposób, że dodaje mi adres swojego bloga w komentarzach. I co
myślałaś dziewczyno, ze jak to zobaczę to nie zauważę? Myliłaś
się tak bardzo. Upss nie mi nie jest przykro.
Jeszcze nie teraz. Zbyt wiele
pozytywnych rzeczy jest w moim życiu. Wystarcza mi moja głowa i
muzyka. Nie potrzebuje pomysłów innych. Nie wiem po co pisze to
wszystko ale czasami muszę. Cały czas możecie mnie znaleźć na
asku i na twiterku. Zapomniałam dodać,że nie musicie czytać tego
co właśnie napisałam. Kocham Was i pozdrawiam!
GENIALNE. Uwielbiam to. Po prostu kocham. Oczywiście czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuń<3
Uwielbiammm Cię *-*
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest takie agsbsusbshsbahagaga :) mam nadzieję, że bedzie wiecej scen Emily-Harry.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny.Czekam na next. :D
OdpowiedzUsuńJesteś genialna dziewczyno! Po prostu kocham twoje opowiadanie. Każdy rozdział jest cudowny,a fabuła genialna. Masz talent,nie zmarnuj go :)
OdpowiedzUsuńPoprostu hkagkhgskx kocham to opowiadanie. Jesteś na prawde dobra :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńpodaj e-mail to pogadamy i wyjaśnimy wszystko
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział !
OdpowiedzUsuńTa sytuacja między Emily i Harrym, nie mogę jej rozgryźć.
Jestem ciekawa czy beda razem czy nie :)
Mam nadzieję że szybko dodasz nowy i trzymaj sie kochana :*
http://lili-buntowniczka-1d-story.blogspot.com/
lalalove... Kocham cię dziewczyno... <3 ~Bartek
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział,strasznie mi się podoba.Harry powinien zrozumieć,że nie może jej kochać,przecież to jej siostra i na dodatek ją rani.Niech ona będzie z Zayn'em i wszystko będzie dobrze :D
OdpowiedzUsuńtakie jest moje zdanie,tylko niech ona nie robi nic głupiego przez Harry'ego.
czekam na nowy,pisz szybko :3
ZAPRASZAM DO MNIE: http://life-is-not-that-easy.blogspot.com/
czy wspominałam już kiedyś, jak bardzo kocham Twoje opowiadanie? bo ja je na serio KOCHAM! jest genialne! jedno z najlepszych, które czytam! błagam, oddaj mi choć trochę Twojego talentu!
OdpowiedzUsuńwgl, to trzymaj się tam jakoś, oby z Twoim stanem psychicznym było lepiej, dasz sobie radę, wierzę w Ciebie ♥
i lepiej, żeby przyjęli Cię na studia, bo jak nie to własnymi rękami im oczy powyrywam czy coś!
Stay Strong ♥
P.S. zapraszam na 008. do Charlie http://charlies-fuckin-life.blogspot.com/2013/07/008.html
Super, idealny, genialny rozdział. Już się nie mogę doczekać ciągu dalszego.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej scen z Malikiem :)
Pozdrawiam ♥
Omomomo ♥
OdpowiedzUsuńN I E S A M O W I T Y
czekam na następny :D
Cudowne. :-)
OdpowiedzUsuńHej. Jak zawsze rozdział genialny. Nic dodać, nic ująć. Nigdy nie jest nudno.
OdpowiedzUsuńZachowanie Harrego podczas obiadu i po nie było najlepsze. Ja rozumiem, że jest zazdrosny o Emily, bo bardzo ją kocha, ale przesadza. Wiem, że to może głupie, ale chciałabym, żeby ta dwójka była ze sobą. Jakoś nie widzę Emily z Zaynem. Zdaje sobie sprawę z tego, że tak było by łatwiej, no ale...
Ale to musi być dla nich trudne. Są rodzeństwem, a darzą się miłością, lecz nie taką jak brat i siostra, tylko jak chłopak i dziewczyna. Emily tak zbywa Harrego, mówi, że nie chce go znać, ale tak naprawdę go kocha. To widać, tego nie da się ukryć.
Nie mogę się doczekać, żeby przeczytać kolejny rozdział. Kocham to opowiadanie ♥♥ Czekam na więcej. Życzę duużo weny i miłych wakacji. Pozdrawiam, Maarit :)
PS. U mnie pojawiły się nowe rozdziały. Jak będziesz miała ochotę, to wpadnij. love-of-accident.blogspot.com
O matko <33 Jak zwykle boskie *_* Tylko Harry nie powinien pozwolić jej teraz odejść. Niech on o nią trochę zawalczy. Niech Emily zobaczy, że na tym pieprzonym świecie jest dla kogoś ważna. Zayn to Zayn .. Ona nie będzie z nim szczęśliwa. Nie da rady. Jej wybrankiem jest Styles i tego już nic nie zmieni.
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <3333333333333333
Pomimo tego, że nie przepadam za 1D, to opowiadanie jest bardzo dobre i wciąga, chociaż na razie przeczytałam tylko ten rozdział. Ładnie piszesz, dobrze się to czyta :) Mam nadzieję, że Emily będzie z Harrym.
OdpowiedzUsuńJA KOCHAM TO OPOWIADANIE.. PROSZE, PISZ DALEJ :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKiedy dalej? Czekaaam... <3333 Perfekcyjny blog.... ;*** /Ola <3
OdpowiedzUsuńświetne, czekam na nastepny : *
OdpowiedzUsuńPrzecież Em i Hazza nie są rodzeństwem. To znaczy okej ich rodzice są teraz małżeństwem, ale z prawnego, biologicznego i każdego innego punktu widzenia, nie są oni rodzeństwem, więc tak naprawdę sami sobie stworzyli ten problem, bo myślę że nikt nie miałby nic przeciwko ich związkowi (zważywszy że kiedyś byli przyjaciółmi). Ale mam nadzieję, że jakoś sobie poradzą :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńWiem, że to Twój blog i twoje pomysły. Nie chcę Ci mówić co ma być dalej. Jednk byłabym bardzo szczęśliwa jeżeli Harry i Emili byli by razem. Ja żyje tym, że się pogodzą że będzie między nimi tak jak kiedyś. Ja poprostu żyję tym opowiadaniem.
Masz wielki talent. :>
Proszę pisz dalej :)..oby Harry był z Emily. :'(
OdpowiedzUsuńHej. Nominowałam Twojego bloga, do The Versatile Blogger. W 100% na to zasłużyłaś. Więcej o zasadach u mnie, na love-of-accident.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚciskam, Maarit :)
Niedawno zaczęłam obserwować twój blog. Całego przeczytałam w jeden dzień z zapartym tchem! Nie mogę się nadziwić, jaki posiadasz talent :) Wciąga na całego, ciągle pragnie się więcej. Jesteś genialna, jak to cały ten blog. Życzę weny!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Ciekawa historia i oczywiście bardzo pokomplikowana. Robisz sporo błędów językowych, więc zwróć na to uwagę. ;)
OdpowiedzUsuńAle fantastycznie piszesz. Przeczytałam Teojego bloga w dzień. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
xxx
Serio ten blog jest niesamowity. Wszystko co jak na razie jest pochłonęłam w jeden dzień i nadal mi mało. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i mam nadzieje że Emiy nie będzie z Harrym. On już narobił wystarczająco. Dzięki że piszesz to opowiadania. Dobra robota xx
OdpowiedzUsuńMożna wiedzieć kiedy będzie następny rozdział ?:) Twój blog jest jednym słowem zajebisy sory za wyrażenia ale sposób jaki piszesz nie do opisana z niecierpliwością czekam na następny łiiiii nie to żeby coś ale fajnie by było gdyby oni byli razem chodzi mi tu o Harrego i Emily dużo jej zła wysadził ale muszą jakoś sie pogodzić niech on o nią troche zawalczy i będzie fajnie pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńhttp://patrycjagrr.blogspot.com/?m=1 zapraszam na swój :))
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Fajnie by było jak byś w miare szybko dodała następny rozdział ....
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział
OdpowiedzUsuń