Wszystko wydawało się być koszmarem. Koszmarem z którego nie dało się obudzić.
Myślałam, że wyobraźnia płata mi figle. Jednak wszystko działo
się w mojej głowie.
-Emily. - Usłyszałam ciepły głos
chłopaka. - Emily dojechaliśmy już. -Nie chciałam się budzić.
Nie chciałam otwierać oczu. Nie chciałam wracać do świata realnego.
-Może po prostu ją zaniesiemy.
-Hazza taaak na pewno ty i Twoje
mięśnie.
-Dzięki Zayn. Nie jestem aż taka
gruba. - Teraz już otworzyłam oczy i podniosłam się do pozycji
siedzącej. Uśmiechnęłam się do zaskoczonego chłopaka.
-Ja naprawdę nie to miałem na
myśli.
-Dziękuje Zayn.- powiedziałam
jeszcze szerzej uśmiechając się do Zayna.
-Jesteśmy przyjaciółmi pamiętaj
o tym.
-Nie zapomnę.
- Gotowa wrócić do rzeczywistości?
-Chyba nigdy nie byłam gotowa w
niej żyć.- odpowiedziałam Harremu.
-Poradzimy sobie. - zobaczyłam w
spojrzeniu chłopaka tak dużo wsparcia. Czułam się lepiej.
Harry otworzył drzwi samochodu.
Wysiadł po czym pomógł mi w opuszczeniu samochodu.
Poczułam na swojej twarzy chłodny
podmuch wiatru. Jak na godzinę piętnastą było wyjątkowo chłodno. Niebo
wyglądało jakby zaraz miało zacząć łzawic małymi kroplami
deszczu.
Harry pożegnał się z Zaynem, który
po chwili odjechał.
- Nie dam rady. - Powiedziałam idąc
w stronę domu stojącego po drugiej stronie ulicy.
-Damy rade. - Powiedział chłopak
łapiąc mnie za rękę.
Czułam się tak bezpiecznie. Moje ciało
przeszedł przyjemny dreszcz zostawiając po sobie szczęście.
Dam rade. Nie mogę teraz się
wycofać. Stałam przed tymi cholernymi drzwiami. Dam rade.
Powtarzałam sobie w myślach. Otworzyłam cicho drzwi. Nie chciałam
żeby ktokolwiek mnie usłyszał. Bałam się reakcji rodziców.
Harry nadal trzymał moja rękę. Mocna ją ściskając.
Weszliśmy cicho do przedpokoju. W
całym domu było słychać głośne krzyki.
-To Twoja wina!- krzyczała kobieta
-Miałaś się nią zająć!
-Teraz to moja wina? To nie moja
pieprzona wina, że ty zajmowałeś się matka jej przyjaciela
zamiast własną córka!
-Anne przynajmniej dba o syna. - Moi rodzice naprawdę to robili kłócili się. Nigdy nie byli idealnym małżeństwem jednak byłam im wdzięczna, że nie kłócili się przy mnie. Teraz jednak to robili. Moje serce zaczynało
coraz szybciej bić.
-Nie mogę się doczekać kiedy
zabiorę ja od Ciebie!
-Po moim trupie rozumiesz. Gdy
weźmiemy ślub z Anne. Emily zamieszka z nami. - Jaki ślub do
cholery ?Jakie zamieszka? Moje zdanie już się nie liczy?
-Nie wierze. - powiedziałam do
siebie
-Emily prosze nie rób tego. - Usłyszałam
szept Harrego. Nie panowałam nad sobą, traciłam kontrole.
Wyrwałam rękę z uścisku chłopaka.
-Nie jestem cholerną zabawką!
Krzyknęłam wchodząc do pokoju. Nie będziecie się mną
wymieniać! Co jeśli ja nie chce być z nikim z Was! - matka z
ojcem spojrzeli na mnie jakby zobaczyli ducha.
-Emily kochanie- powiedziała moja
matka podchodząc do mnie.
-Nie dotykaj mnie! - warknęłam
-Porozmawiajmy.
-O czym o tym, że zawsze dowiaduje
się ostatnia o wszystkim? Chcieliście mnie okłamywać całe
życie? Nie mamy o czym rozmawiać. - Najgorsze było to, że
wszystkiemu przyglądał się Harry. Nie chciałam go obarczać
dodatkowymi problemami. Ja sama w sobie byłam największym
problemem.
-To przez was jestem cholerna
wariatka!- nie mogłam już dłużej ukrywać tego co paliło mnie
od wewnątrz. Paliło każdy mój nerw. Paliło moje płuca i serce.
Wybiegłam z salonu prosto do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi.
Wtedy byłam już we własnym świecie
Czułam jak uginają mi się kolana.
Oparłam się o drzwi. Do oczu zaczęły napływać mi łzy.
Dlaczego moje życie jest takie skomplikowane. Nienawidzę tego
miejsca!
Za dużo uczuć. Za dużo myśli.
Zsunęłam się w dół siadając na ciemnej podłodze.
Nie radziłam
sobie. Dlaczego jestem taka słaba?
W tym samym czasie.
-Harry przepraszam, że byleś tego
świadkiem
-Rozumiem- posłałem Philowi lekki
uśmiech. Tak naprawdę nie rozumiałem. Nikt nie chciałby być
okłamywany. Nie rozumiałem tego.
-Porozmawiam z nią.- Powiedziała
matka Emily
-To nie jest najlepsza chwila. Ona
potrzebuje teraz spokoju.
-Może masz racje.
-Dziękuje Harry, że się nią
zająłeś. Gdzie ja znalazłeś?
-W parku. Lepiej do niej pójdę.- Nie chciałem dłużnej prowadzić tej rozmowy. W końcu przeze mnie
uciekła.
Wszedłem po schodach na gore.
Stanąłem przed białymi drzwiami do pokoju dziewczyny. Otworzyłem
cicho drzwi i wszedłem do środka.
Blondynka leżała na łózku.
Podszedłem bliżej i położyłem się
obok. Widziałem czerwone oczy dziewczyny. Znowu płakała.
-Porozmawiamy?
-Nie chce o tym rozmawiać-
powiedziała dziewczyna przysuwając się bliżej.
Poczułem zapach
jej truskawkowego szamponu. Jej jasne włosy łaskotały lekko moje
policzki.
-Co jeśli ja naprawdę oszalałam?
-Może oszaleliśmy razem?- Dziewczyna popatrzyła na mnie tymi pięknymi oczami.
-Chce coś sprawdzian. Chce
wiedzieć, że to rzeczywistość. Wpatrywałem się uważnie w
oczy dziewczyny które były tak blisko. Dziewczyna lekko
przysunęła się w moją stronę. Nasze twarze dzieliły
centymetry. Nagle poczułem miękkie usta dziewczyny dotykające
moich. Dziewczyna czule mnie pocałowała. Czułem fale szczęścia
która przepełniała każdy skrawek mojego ciała.
Odwzajemniłem pocałunek. Jeszcze
nikt nie całowała mnie z taka delikatnością, czułością.
Lekko się podniosłem w taki sposób,
że Emily leżała pode mną. Każdy dotyk jej ust powodował
dreszcze.
-Nie chce się budzić.-
Wyszeptała dziewczyna. Zabrałem blond kosmyk włosów Emily który
opadł na jej idealna twarz.
-Rzeczywistość czasami jest
przyjemna.
-Przynosi tylko śmierć, miłość
cierpienie.
-Co teraz czujesz? - pocałowałem
czule dziewczynę.
-Szczęście.
Wiem, ciężko powiedzieć, jak bardzo
jesteś zagubiona,
Gdy masz nadzieję, że to, czego potrzebujesz znajdziesz za kolejnymi drzwiami.
Za każdym razem gdy cierpisz, nie chcę żebyś się zmieniała,
Bo przecież każdy ma nadzieje - w końcu jesteś tylko człowiekiem.
Czasem czujemy, że chcemy być kimś innym,
Czujemy, że tak naprawdę nigdzie nie przynależymy.
To uczucie nie jest smutkiem, to uczucie nie jest radością,
W pełni je rozumiem, proszę przestań płakać.
Proszę nie odchodź, chcę żebyś została.
Błagam Cię, proszę nie odchodź.
Nie chcę byś nienawidziła, za to co Cię skrzywdziło.
Świat to tylko iluzja, która próbuje Cię zmienić.
Gdy masz nadzieję, że to, czego potrzebujesz znajdziesz za kolejnymi drzwiami.
Za każdym razem gdy cierpisz, nie chcę żebyś się zmieniała,
Bo przecież każdy ma nadzieje - w końcu jesteś tylko człowiekiem.
Czasem czujemy, że chcemy być kimś innym,
Czujemy, że tak naprawdę nigdzie nie przynależymy.
To uczucie nie jest smutkiem, to uczucie nie jest radością,
W pełni je rozumiem, proszę przestań płakać.
Proszę nie odchodź, chcę żebyś została.
Błagam Cię, proszę nie odchodź.
Nie chcę byś nienawidziła, za to co Cię skrzywdziło.
Świat to tylko iluzja, która próbuje Cię zmienić.
~~~
Napisze jeszcze tutaj. Bo po ostatniej wiadomości na twitterze nie ogarniam.
Nie nie chce się zabić. Mam stany depresyjne, ale zazwyczaj przechodzą. Nie nie mam schizofrenii i nie leczę się u psychiatry, psychologa czy innych lekarzy. Amen.
Rozdziały wiem są okropnie przygnębiające ale nie mogę inaczej. Mam napisany rozdział
Uwaga spojler
Będzie ślub i akurat mam ten rozdział napisany ale żeby do niego dojść muszę napisać coś takiego bo inaczej nie mogłam.Przepraszam za rozdział bo wyszedł słabo wiem, że oczekiwaliście czegoś innego ale coś innego w następnej notce. Nie potrafię pisać na zawołanie zresztą kto potrafi. Nie pytajcie kiedy następny rozdział bo nie wiem jak staram się coś napisać szybko to wychodzi beznadziejnie. Przykład wyżej.
Dziękuje za wszystkie komentarze bo jak je czytam to mi się buźka cieszy. Zaległe notki na waszych blogach nadrobię w piątek bo teraz muszę zając się nauka.
Jeszcze raz dziękuje i pozdrawiam ♥
Komentujecie.