Każdego ranka budziłam się ze
świadomością, że czegoś brakuje. Brakowało kawałka mojego
serca. Ten kawałek odszedł. Zbyt wiele tabletek, alkoholu. Nie raz
myślałam, żeby zakończyć to wszystko. Śmierć wydawała się
taka prosta. Byłam jednak tchórzem. Może po prostu nie byłam
gotowa. Było to zbyt łatwe. Śmierć jest za prosta, życie jest cholernie trudne. Wtedy może było łatwiej. Każdego dnia
próbowałam sobie przypomnieć jego uśmiech. Jego obietnice. Nie
ufałam ludziom. Po co miałam im ufać skoro nawet najbliższa mi
osoba mnie zdradziła.
Ta osoba złamała mi serce. Później
okrutniej je wyrwała pozostawiając głucha pustkę.
Przez kilka pierwszych miesięcy miałam
nadzieje. Z dnia na dzień ta jednak znikała pozostawiając mokre
plamy na poduszce. Dlaczego to robiłam. Może dlatego, że nie
potrafiłam poradzić sobie z niczym. Łzy dawały ukojenie. Nie
wychodziłam z pokoju. Rodzice udawali, że im zależny.
Dlaczego się załamałam? Przez
jednego głupiego chłopaka o kręconych włosach i zielonych oczach
którego uważałam za przyjaciela. Z każdym dniem było coraz
gorzej. Szkoła do której maiłam chodzić stała się miejscem
gdzie się dusiłam. Byłam sama. Jest tak wiele miejsc na świecie a
ja akurat musiałam utknąć w jednym miejscu. Tak wiele razy
chcieli mnie wywalić ze szkoły jednak mój „cudowny” ojciec
mógł załatwić wszystko. Jedynym warunkiem dla którego pozostałam
w szkole były spotkania u psychiatry. Dostawałam leki, które miały
mi pomóc. Nie dawały jednak ukojenia. W każdy czwartek mama
zawoziła mnie do Doktora Richardsa. Zadawał te same pytania.
„Dlaczego? Jak się czuje? Co się zmieniło? Czy chce o czymś
porozmawiać? „ ja po prostu siedziałam i milczałam. Bałam się.
Myślami byłam gdzie indziej. Po czterech miesiącach „terapii”
rodzice dali sobie spokój. Zostałam znowu sama. Chciałam tak
wiele razy uciec zostawiając za sobą przeszłość. Ta jednak nie
chciała dać mi spokoju. Powracały bolesne wspomnienia. Nie tak
miało wyglądać moje życie.
Straciłam nadzieje, że będzie
lepiej. Chciałam skoczyć tak po prostu wysoko jednak cały czas
stałam na tej cholernej ziemi. Cały czas spadałam.
Emily
~~~~~
Nie jest to rozdział, ale musiałam to
napisać. Chyba potrzebowałam sama dla siebie to napisać.
Macie tak, że przez większość
waszego życia jest dobrze, jednak jedna chwila jedno wspomnienie
może zniszczyć wszystko. Ja czuje się tak teraz. Nie mogę napisać
nawet rozdziału bo wszystko skończyłoby się na zabiciu Emily.
Może sobie nie radze z tym wszystkim. Gdy zostaje sama w pokoju
zostaje ze swoimi myślami. Dlaczego nie mogę myśleć pozytywnie
gdy jestem sama. Czasami jest źle. Najgorzej jest teraz gdy zdajesz
sobie sprawę gdy nie ma przy tobie tak ważnej osoby. Przypominasz
sobie jakiś pieprzony moment i uświadamiasz sobie, że to nie
wróci. Dlaczego życie jest takie trudne. Dlaczego stawia na mojej
drodze tak trudne wybory.
Nie potrafię wybrać batonika w
sklepie a co dopiero jeśli chodzi o moje życie. Po co mam myśleć
o tym co będzie kiedyś. Boje się przyszłości. Nie radze sobie z
tym, ze każdy czegoś ode mnie oczekuje. Boje się, że zawiodę
rodziców, przyjaciół. Gdy moi przyjaciele maja problemy jak mam im
pomóc skoro sama sobie tez nie potrafię.
Kocham swoje życie takim jakie jest
ponieważ doświadczyłam w nim tyle dobrych rzeczy. Tyle wspomnień
o których nigdy nie chwiałabym zapomnieć.
Wszystko zmieniła jedna niedziela.
Czasami zastanawiam się co by było gdyby tego dnia nigdy nie było.
To zdecydowanie najtrudniejszy moment w moim życiu, który tkwi w
mojej głowie aż do teraz.
Może teraz zrozumiecie dlaczego Emily
jest taka a nie inna. Ponieważ nie potrafię napisać niczego
innego. Na pewno nie teraz.
Nowy rozdział pojawi wkrótce.
Napisana mam już tak połowę i wiem co dalej powinnam napisać.
Jednak chwilowo potrzebuje uporządkować kilka spraw. Chwilowo mam
chaos w głowie. Dlatego też moja wypowiedz jest strasznie
chaotyczna nie chce tego „przelać” do rozdziału. Wiem, że
jutro już będzie dobrze...
Przepraszam z to „coś” ale chyba
teraz tego potrzebowałam.
Może to dziwne, ale... dokładnie rozumiem co czujesz. Widzisz, przed chwilą dokładnie to samo napisałam w moim... pamiętniku ? dzienniku ? Nie wiem jak to nazwać. W każdym bądź razie, czuję się tak samo. Nie wiem dlaczego to napisałam. Może po prostu chciałam, abyś nie czuła się z tym sama.. Nie mam pojęcia co zdarzyło się w TĄ niedzielę, ale.. jeszcze będzie dobrze. Miejmy nadzieję na lepsze jutro. Pozdrawiam i życzę weny. ;)
OdpowiedzUsuń♥
UsuńJejku, nie martw się :) Będzie dobrze. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada. A co do ,,tego czegoś'' to świetne! Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziekuje ♥
UsuńKKKKiedy 8 rozdział ?
OdpowiedzUsuńSoon. A tak na serio to właśnie go pisze ale nie wiem kiedy go wstawię bo teraz jest w rozsypce -_-
Usuńpopłynęły mi łzy, chyba wiem co czujesz. czasami mi ystarczy jedno głupie wspomnienie aby zrujnować cały tydzień. wierzę, że wszystko ci się ułoży ♥
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział i przy okazji zapraszam do siebie na 002. http://charlies-fuckin-life.blogspot.com/2013/01/002.html
Stay Strong ♥
Witaj, chciałam poinformować że na asakura-onsen już jest nowa notka o szamanach...albo nawet dwie,których nie czytałaś^^ Nie wiem z resztą, niedługo planuje jeszcze jedną*pisze jak szalona w ferie*
OdpowiedzUsuńA i..czytałam twojego bloga:( Czemu piszesz o tak smutnych rzeczach? Pomyśl co powiedział by Yoh Asakura...
"Nie martw się tym,na co nie masz żadnego wpływu"
Zmień środowisko,zmień znajomych, obejrzyj jakieś anime^^ Normalny świat nie jest ciekawy, im bardziej się w niego zagłębisz tym bardziej się zatracisz.
Ludzie już tacy są. Kiedyś miałam przyjaciółki..dwie...Tare i Kuni. Obie od małego wymyślałyśmy historię naszych postaci,bawiłyśmy się w lesie,walczyłyśmy,byłyśmy wojowniczkami, które uratowaly świat. Wiele przygód,złych charakterów...tyle postaci..wspomnień, a teraz Kuni odeszła,bo woli malować mocno twarz i być"hipsterem". Nie przyznaje sie do mnie,bo się wstydzi. Cóż za prawdziwa przyjaciółka prawda? Łączyło nas tyle lat...a zwyczajny świat bez mangi zmienił ją w pustą skorupę. Z Tarą było tak samo...poszła za nimi.nie dzwoni,nie pisze. Porzuciły swoje mangowe imiona..porzuciły nasz świat i wszystko. Ale się nie martwię. Źle dobrałam przyjaciół którzy zostawili^^ jednakże,nie wolno się załamywać. Brnijmy dalej, znajdzmy takich, jakich miał Yoh Asakura. Bądzmy szczęśliwi....
Hah..ale sie rozpisałam, mam nadzieje że nie masz mi tego za złe!<33
Trzymaj się, bo ja i szamanki zawsze duchowo jesteśmy z tobą<33 Zawsze będziesz mile widziana na szamańskich blogach:)
Ej a kiedy będzie kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńJEST ♥
UsuńU mnie też jedna, pieprzona niedziela zniszczyła mnie jak nigdy... wiem, co czujesz... nie, nie wiem. Próbuję wiedzieć. Dziwnie brzmi, ale tak jest staram się zrozumieć to jak się czujesz, bo mi też było... mi też jest ciężko.
OdpowiedzUsuń